Jeden dzień z życia Polaka*:
Kiedy słońce stoi już wysoko nad horyzontem, mieszkający gdzieś w Polsce
Kowalski obudzony sygnałem z koreańskiego, kupionego od Rosjan budzika,
zapala kupionego na tym samym bazarku u ukraińskiego handlarza bezakcyzowego,
przemyconego z Białorusi papierosa, włącza japońskie radio, z którego non-stop
lecą angielskie piosenki, zakłada tureckie dżinsy, wietnamskipodkoszulek
i chińskie adidasy, po czym z włoskiej lodówki wyciąga belgijski ser
i greckie pomidory.
Siada przed tajwańskim komputerem i przy pomocy karty kredytowej wystawionej
przez amerykański bank kupuje coś on-line w internetowym sklepie w Irlandii.
Kiedy coś przekąsi, wsiada do czeskiego samochodu żeby po zatankowaniu
też bezakcyzowej, rosyjskiej albo białoruskiej benzyny, pojechać do francuskiego
hipermarketu na zakupy.
Po uzupełnieniu zapasów o hiszpańskie owoce, francuskie albo chilijskie wino,
czeskie, niemieckie albo duńskie piwo wraca do domu, siada na holenderskiej kanapie,
pogada parę minut przez fińską komórkę i... rozpoczyna szukać pracy,studiując
ogłoszenia w polskiej gazecie, w której większościowy kapitał mają Niemcy.
Kiedy stwierdza, że znowu nie ma godnych uwagi ofert, długo zastanawia się:
DLACZEGO,K.... MAĆ W POLSCE NIE MA PRACY!!!