Witam.
Problem wertowany tysiące razy, ale jednak inny.
Im zimniej tym gorzej odpala. Już zeszłe zimy przy -20 katowałem silnik. Teraz przy 10 stopniach musi kilka razy zakręcić, prycha dusi go, a jak już odpali to ok.
Problem dotyczy silnika AHU. Świece grzeją (krócej, dłużej - zależnie od temperatury, po odłączeniu czujnika bardzo długo)
Do tej pory zrobione:
-remont silnika niecały rok temu ( mechanik stwierdził ze słabe sprężanie 18 atmosfer)
-naprawiony rozrusznik tez rok
-akumulator w zimę (nie wytrzymał kręcenia)
-sprawdzany kąt wtrysku i dawka już chyba z 10 razy
-wymienione świece
-wymieniony czujnik płynu
-zmienione kolo na wale ( klin był ok)
-naprawiona pompa ( mechanik stwierdził ze sprężynka była pęknięta i nastawnik uszkodzony)
- zakładałem zaworek zwrotny na przewody i nic
Wyjąłem pompę i wtryski i oddałem do sprawdzenia. Wtryski OK a co do pompy to jeszcze czekam. Jak założę pompę to sprawdzę jeszcze sprężanie.
Proszę o jakieś sugestie co można jeszcze sprawdzić bo już nie mam pomysłów. dodam ze kilkukrotne grzanie świec nic nie daje, a jak silnik załapie to leci dym z nieprzepalonej ropy. Zastanawia mnie czy stopień sprężania po zastosowaniu grubszej uszczelki pod głowicą może na tyle się pogorszyć, że będzie słabo palił ?( nie wiem jaka mechanik dal uszczelkę fabryczna czy grubsza)