Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Zaniżenie kwoty za OC


Rekomendowane odpowiedzi


Mandaty też wszyscy powinni kierować do sądów, tak obligatoryjnie, bo pewnie ok. 40% to by sąd umorzył.
Zastanów się co piszesz, albo przynajmiej przeczytaj, czym jest postępowanie mandatowe, a czym sądowe? Warto też zapoznać się z pojęciem umorzenie, anulowanie, uniewinnienie. Może wtedy będzie można z Tobą porozmawiać rzeczowo, bo na razie to "widziałem orła cień".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ją myślę że wszyscy zrozumieli co miałem na myśli.

No ale jak sobie życzysz to ci wytłumaczę. Oczywiście bez urazy.

Tylko się skup.

Jeżeli pomykasz sobie np. Poza terenem zabudowanym 70km/h , a niespodziewanie z krzaków coś/ktoś (czasami trudno dostrzec) wyskakuje i cię zatrzymuje twierdząc że przekroczyłeś prędkość to wcale nie musisz wiedzieć i znać prawa że pan policjant używa sprzętu bez wymaganych badań lub co gorsza twierdzi że strzelał do ciebie z 1200m z wolnej ręki i trafia idealnie pomimo że po drodze jest Las znaków drogowych. Policjant wraz z radiowozem schował się w krzakach i podczas zatrzymania nie miał na sobie kamizelki i czapki. Dodam że jedziesz sam i nikt nie potwierdzi twojej wersji. Wtedy możesz zawsze odmówić przyjęcia mandatu, a policjant albo odstąpi albo skieruje sprawę na drogę postępowania sądowego. Dodam ze policjanci to nie sąd i wielokrotnie się mylą, nieświadomie lub świadomie. Nie wnikam. Więc może warto poprzez nie przyjęcie takiego mandatu iść do sądu. Żyjemy w ciężkich czasach dzikiego kapitalizmu i wszędzie jest duże parcie na kasę. Stąd warto się bronić będąc w Polsce kierowcą (krową dojną).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ją myślę że wszyscy zrozumieli co miałem na myśli. No ale jak sobie życzysz to ci wytłumaczę. Oczywiście bez urazy.
Tylko się skup.
No tak. Zabawny jesteś, biorąc pod uwagę, że to ja nosiłem mundur, studiowałem rekonstrukcję wypadków drogowych i sporządzam opinie dla sądów. Jestem Ci niezmiernie wdzięczny, że chcesz mi coś wytłumaczyć. Powiedz mi tylko, czy brak kamizelki czy czapki u policjanta, ma wpływ na popełnienie wykroczenia przez kierującego i czy stanowi to podstawę do anulowania mandatu, bądź kwestionowania popełnienia wykroczenia. Czapka co prawda jest elementem umundurowania, ale jej brak, jest co najwyżej uchybieniem dyscyplinarnym. Natomiast kamizelka odblaskowa to część odzieży zakładana tylko ze względów bezpieczeństwa (przepisy BHP) i nie ma prawnego wymogu jej posiadania, a przepis "Policjant wykonujący czynności na drodze powinien nosić kamizelkę odblaskową" nie oznacza, że musi.

Jeżeli pomykasz sobie np. Poza terenem zabudowanym 70km/h , a niespodziewanie z krzaków coś/ktoś (czasami trudno dostrzec) wyskakuje i cię zatrzymuje twierdząc że przekroczyłeś prędkość to wcale nie musisz wiedzieć i znać prawa że pan policjant używa sprzętu bez wymaganych badań lub co gorsza twierdzi że strzelał do ciebie z 1200m z wolnej ręki i trafia idealnie pomimo że po drodze jest Las znaków drogowych.

Pozwól, że nie będę komentował strzelania z odległości 1 km, do lasu znaków drogowych w terenie niezabudowanym...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hak64, ja nie mam zamiaru udowadniać że koń jest koniem.

Jeżeli wiesz więcej i uważasz że masz większe doświadczenie to napisz jak należy postępować oczywiście wg. Ciebie żeby forumowicze byli mądrzejsi i nie dawali się oszukiwać.

A tak marnujesz energię na mnie.

Edytowane przez andy-vip
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas to robię i staram się nie opowiadać bajek. W walce o godziwe odszkodowanie nie mozna pozwolić sobie na błędy. Fakt, że ubezpieczyciele prawie zawsze zaniżają wartość odszkodowania, nie stanowi przesłanki, by je zawyżać naciągając kosztorys. W tym wątku ten właśnie problem poruszyłem, bo nie dość, że ubezpieczyciel podtrzyma swoje stanowisko, to przy ewentualnym procesie sądowym wykaże, że poszkodowany także uczciwością nie grzeszy. To zaś może spowodować obciąźenie powoda kosztami sądowymi, o czym Ty nie wspominasz namawiając do wszczynania postępowania sądowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Fakt, że ubezpieczyciele prawie zawsze zaniżają wartość odszkodowania, nie stanowi przesłanki, by je zawyżać naciągając kosztorys.

Jest tylko niewielkie ale do tej tezy -skoro powiedzmy przykładowo, że PZU podpierając się wyceną rzeczoznawcy własnego uzna wycenę ASO za zawyżoną to niech łaskawie sprawią, by ASO, które teoretycznie ma największe szanse przywrócić stan poprzedni(ogólnie pisząc), łaskawie tego nie robiło i równie łaskawie dokonało napraw tak tanio, jak sobie PZU życzy.

Niestety nie pamiętam ani jednego przypadku, by wstępne, a nawet nieco złagodzone postępowaniem roszczeniowym, kwoty przyznane na likwidację szkody były wystarczające dla prawidłowej jej realizacji.

Zgadza się -ludzie "zarabiają" na wypłatach odszkodowań, bo "kupiłem to i to na szrocie i pińcet mi zostało". No właśnie -na szrocie, zamienniki chińskie. Komu to wystarczy to juhu, może być.

Ale ja mając na placu rozbitą 90kę, auto dosyć rzadkie, o wielu unikalnych częściach występujących nawet na rynku wtórnym w cenach wstrząsających(tyle, że nieczęsto się nimi można zdenerwować ze względu na niską podaż przy dużym popycie) tak czy inaczej jestem kompletnie do tyłu. Ani naprawić za te psie pieniądze w warsztacie, ani samemu. Wystarczyłoby od biedy na samo pomalowanie pomiętych elementów, bez ich prostowania.

Nie popadajmy w przesadę zawyżania kosztów -płacenie ich przez ubezpieczyciela w wielkości podanej wstępnie przez poszkodowanego to unikalna sytuacja. Nawet podając je powiedzmy na poziomie 30% i tak się spotkamy z protestami tej "zacnej" firmy.

I to jest....normalne. Bo przykre to jest i mnie również wkurza ale tak jak w sądzie nie mówi sprawiedliwość, a fakty i ustalenia postępowania plus werdykt tak w przypadku walki w postępowaniu odszkodowawczym z ubezpieczycielem mamy zderzenie poczucia sprawiedliwości z...biznesem. Tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


skoro powiedzmy przykładowo, że PZU podpierając się wyceną rzeczoznawcy własnego uzna wycenę ASO za zawyżoną
Nie napisałem, ze kosztorysy ASO są zawyżane, one są adekwatne do rzeczywistego kosztu naprawy w ich serwisie. Zawyżony kosztorys, to taki, w którym niezależny rzeczoznawca na życzenie poszkodowanego dopisuje niektóre pozycje, lub wstawia pozycję "wy" wymiana, na elementy kwalifikujące się do naprawy. Dlatego też napisałem to:

przy ewentualnym procesie sądowym ubezpieczyciel wykaże, że poszkodowany także uczciwością nie grzeszy. To zaś może spowodować obciąźenie powoda kosztami sądowymi, o czym Ty nie wspominasz namawiając do wszczynania postępowania sądowego.


Zgadza się -ludzie "zarabiają" na wypłatach odszkodowań, bo "kupiłem to i to na szrocie i pińcet mi zostało". No właśnie -na szrocie, zamienniki chińskie.

Gdybyś przeczytał więcej moich postów (w innych tematach również), to byś wiedział, że ten problem poruszałem wielokrotnie i podkreślam, że kwota która ewentualnie zostaje w kieszeni wcale nie jest zyskiem, bo przy ewentualnej odsprzedaży auta naprawianego w stodole, poszkodowany wyjdzie na zero, lub ze stratą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś przeczytał więcej moich postów (w innych tematach również), to byś wiedział, że ten problem poruszałem wielokrotnie i podkreślam, że

Nie pisałem tego do Ciebie tylko do wiadomości ogólnej. A o kosztach wyceny ASO napisałem, bo nieco niejasno w wątku jest to ruszane i można chwilami odnieść wrażenie, że wycena ASO ociera się o "wałek"(zresztą tak też bywa) i stawia pod znakiem zapytania naszą uczciwość.

Zresztą wspominałem, pewnie czytałeś w wątku -celowo zaniżona wycena realnej naprawy w ASO i wciąż im za drogo. Jakby im napisać, że 3000 wpłacamy do nich za naprawę naszego auta to pewnie by jeszcze kwękali, że koszt lawety ponieśli.

Tak czy inaczej -czasem lepiej być sprawcą, bo jak ma małe uszkodzenia to dostaje mandat, lecą mu nieco zniżki, a my się bujamy z krętaczami ubezpieczeniowymi, zaprawionymi w eleganckim złodziejstwie, manipulacjach i naginaniu prawa. Taka jest rzeczywistość.

Wszystko jest spowodowane obiegiem pieniądza i lobbingiem. To jest podstawa podstaw w temacie, a nie jakieś frazesy o naprawieniu szkody, przywróceniu stanu itp. jakimi zmuszeni jesteśmy się posługiwać.

A nazwa "agent ubezpieczeniowy" jest w niektórych środowiskach niemal synonimem słowa "naciągacz".

Znowu rzeczoznawca sądowy wielu ludziom kojarzy się z "obiektywizm w służbie państwa". Wartość 4 opon Dunlop (215x55x16) po przebiegu 2.5 tysiąca kilometrów? Zdaniem rzeczoznawcy 140 pln... To taki jeden przykład. Wręcz anegdotyczny

przy ewentualnej odsprzedaży auta naprawianego w stodole, poszkodowany wyjdzie na zero, lub ze stratą.

Ano właśnie, cieszymy się małym zyskiem doraźnym, by w jego wyniku stracić w szerszym kontekście. Ja znam paskudny przypadek tego typu -uderzone w tył auto(Toyota kombi z LPG co ważne) naprawiono "po kosztach" i była radość "jeszcze na alusy zostało".

Rok później auto bierze udział w stłuczce niezawinionej przez jego kierowcę. Uderzenie przodem w inne auto. Skutkiem jest wyrwanie się butli LPG z bagażnika i zdewastowanie siedzeń tył, potem przedniego...tego kierowcy -kręgosłup w dwóch miejscach. Inwalida do dzisiaj ale lekki stan w stosunku do rokowań. Cud, bo nawet chodzi.

Szpachla i rdza po naprawie przez lipiorza garażowego, podobno butla jeszcze z pół roku i by wyleciała na dołkach. Auto miało raptem 6 lat i było poza tym w porządnym stanie.

Edytowane przez pulpecik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A o kosztach wyceny ASO napisałem, bo nieco niejasno w wątku jest to ruszane i można chwilami odnieść wrażenie, że wycena ASO ociera się o "wałek"(zresztą tak też bywa) i stawia pod znakiem zapytania naszą uczciwość.
Nie spotkałem się jeszcze z kosztorysem naprawy naciągniętym przez ASO (w sensie kosztorysu wstępnego, przed naprawą) natomiast znam wiele przypadków, gdy faktura za naprawę jest "wyśrubowana" o pozycje, które nie zostały ruszone, lub wpisano "wymianę", a zrobiono "naprawę". Znane sa też przypadki, kiedy pracownicy dorabiają sobie do pensji sprzedając delikatnie uszkodzone elementy, choć bywa i tak, że sprzedają nowy, a wymieniają na naprawiany. Nie mam najlepszego zdania o ASO i chyba długo go nie zmienię, bo ostatnio spotkałem się z czymś takim; Właściciel samochodu zauważył, że ktoś przerysował mu na parkingu pod marketem prawe lusterko. Podjechał do serwisu gdzie zostawił samochód i umówił się na odbiór następnego dnia. Odebrał, zapłacił i w trakcie jazdy do domu zauwaźył, że el. lusterko nie pracuje w pełnym zakresie. Postanowił sprawdzić, co jest nie tak i po odchyleniu szkła znalazł w obudowie lusterka kluczyki i komplet dokumentów do swojego wozu, była nawet informacja, gdzie jest ukryty mikrostyk włączający pompę paliwa...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...