Niestety ale zdzieralna farba nie zdała egzaminu... co więcej, firma, która oferowała tą technologię ogłosiła bankructwo i zniknęła z rynku, a ja zostałem z kompletnie zniszczonym autem, bo jednak nie była to farba, tylko lakier. I zdrapywalny tylko gdzieniegdzie. Fachowcy tylko najprostsze elementy pokryli gumowym podkładem... wnętrza i wnęki były pomalowane.
Ale jak to mówią - skąpy płaci dwa razy.
Robimy kompleksowo i od początku. W całości. Może ktoś podpowie gdzie zamówić naklejki z VINem? ?
Miała być szarość z palety BMW, ale chyba by wyszedł niezły mezalians jakbym się gdzieś pokazał przebrany w dravit grey, więc zostanie coś ciut ciemniejszego. Ale z warstwą złota. Ot, żeby się te felgi dobrze komponowały...
A tymczasem drugi projekt już dotarł i zaczął jeździć o własnych siłach. Od roku uczyłem się offroadu na lajcie w starym Pajero (w Europie występuje jako Shogun). Jakieś podstawowe mody, typu lift 3", dystanse, większe koła, kompresor i dużo, dużo DUŻO nauki. W ciągu tego roku zrobiłem prawie 25k tym Paździero (mniej niż 3k Audi) i powiem bez bicia, że już dziś innego auta nie potrzebuję.
Do czasu... bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. A to silnik za mały, a to rozstaw osi za krótki, a to przełożenia nie takie, a to prześwit nie ten... Upolowany na początku roku na aukcji w Japonii dotarł po 3 miesiącach. Kolejne dwa tygodnie ciężkich prac warsztatowych i jest już. Gotowy do jazdy. A jazdy jest coniemiara. Aż żal wysiadać z samochodu.
Auto genialnie się sprawuje na pustyni. A i po górach pojeździ bez największego problemu...
Żona go nazwała Storm Trooper ?
Są tu jacyś fajni bezdroży?