powiem tak. Kiedyś tutaj na forum napisałem że nie pojade nigdy więcej do serwisu ASO bo wiedza merytoryczna zarówno sprzedawców jak i mechaników jest zerowa. Na 4 moje naprawy w ASO, cztery razy auto wracało na drugi dzień bo było coś nie tak...
Co mnie kur... podkusiło że oddałem tam auto...
Ogólnie było tak że po wynianie mechatroniki w ASO przez 800km wszystko super chodziło, aż nagle jednego dnia w ciągu 5 minut stało się to co z poprzednia mechatroniką powolnie postępowało przez pół roku... Tryb awaryjny, szarpanie, poślizgiwanie, c**je muje dzikie wężę... W sterowniku najpierw błedy od pierwszego zaworu, za 10 minut od drugiego. raz zwarcie do plusa, raz zwarcie do masy. brak możliwoście zrobienia jakichkolwiek adaptacji...
Sciągneliśy dekiel od mechatroniki (która niecały miesiąc temu została wymieniona w ASO na fabrycznie nową). Już po zlaniu oleju widać było że ścieci się jak psu jajca zawieszone na świątecznej choince...
Po ściągnięciu mechatroniki ukazał nam się taki oto obraz (na starej mechatronice musiało być to samo):
tak wyglądać to powinno:
Elektrozawory są oblepione opiłkami które powodują zwarcia. Skoro przez 800km tak się stało to w skrzyni musi być pełno opiłków których nie są w stanie wyłapać już magnesy na obudowie i które poprostu pływają swobodnie w oleju.
Skrzynia nadaje się tak naprawde na złom, tak samo jak mechatronika która została zamontowama 3 tygodnie temu. Tzn. można by rozebrać skrzynie, ustalić przyczyne występowania aż tak dużej ilości opiłków (to że są małe ilości to jest normalne ale wtedy wyłapują je specjalne magnesy do tego celu przeznaczone), rozebrać i rozwiercić mechatronike i próbować wszystko czyścić. Ale generuje to astronomiczne koszty, jak ma byc to dobrze zrobione.
k**wa, wystarczyło spojrzeć przy demontażu poprzedniej mechatroniki i po ludzku powiedzieć: Panie Marku nie ma sensu tego wymieniać, bo usuniemy skutek a nie przyczyne i zaraz będzie to samo, a nie twierdzić że jak wyskakują błedy od zaworów w mechatronice to VW każe wymienić mechatronike. Nie wierze że mechanik (aczkolwiek nie wiem czy moge pracownika serwisu ASO tak nazwać zęby nie obrazić mechaników) tego nie widział, a jak nie widział to powinien się zająć repasacją pończoch a nie pracą z motoryzacją.
Jednym słowem jestem 6 koła do tyłu, z zarżniętą skrzynią i mechatroniką. No ale dwa tygodnie sobie pojezdziłem.... chyba warto było..