Z ogromną przyjemnością czyta się każdą Twoją wypowiedź. Obu dyskusja trwała jak najdłużej!
Btw. wracając jeszcze do tematu pedantycznego podejścia/obchodzenia się z samochodem... Kojarzycie sytuację kiedy jedziecie w jakiekolwiek miejsce, zapierdzielacie odstawić auto jak najdalej na odosobnionym parkingu, słuchacie "marudzenia" swojej lubej na siedzeniu pasażera, że musi tak daleko deptać, idziecie w deszczu, śniegu, wichurze do tego cholernego sklepu, wracacie po trzech minutach, a obok Was i tak stoi jakieś zaparkowane padło, jakby nie było żadnych innych miejsc?!
Można dmuchać, chuchać, pieścić, a i tak prędzej czy później nie unikniemy typowych wgniotów parkingowych... Pewnie wiecie o czym mówię.