Miałem Insignie 2009 modelowo 2010 2.0 CDTI 160km z 173k nalotu jak była kupiona. Serwis do końca z prywatnych rak. Po miesiacu od zakupu zaczęły dziać się cuda. Zaczęły mnie nękać problemy. Nie mogłem sobie poradzić z ciśnieniem oleju. Standard w tym silniku - tak jak piszesz mało który dojeżdża do 200k, zacierają się. Obraca panewki i dalej już wiesz Wystarczy zobaczyć na ceny tych silników na Allegro Schodzą jak ciepłe bułeczki po 7 tysi. Oczywiście po zakupie pełny serwis z czyszczeniem smoka wymiana wszystkich oringow i uszczelki smoka, bo temat znałem. Władowałem sporo kasy na starcie żeby mieć spokój a tutaj na odwrót. Miesiąc pojeździło i zaczął się cyrk. Nic nie pomagało. Zacząłem drążyć temat wymieniłem wszystko co się dało (czujniki, podstawę filtra itp itd) oprócz pompy oleju bo ciśnienie było sprawdzane w serwisie i sam zakupiłem nanometr. Pokzywalo książkowe jednak komputer nie dawał żyć. Codziennie rano info „Niskie ciśnienie oleju. Wyłącz silnik”. Strach było jeździć. Po wsadzeniu ponad 5 tysi i usłyszeniu od Pana w ASO ze „ten typ tak ma, proszę to olać” dałem sobie siana. Stwierdziłem ze już nie będę dokładał następnego tysiąca do nowej pompy. Wystawiłem po pół roku walki do sprzedania. Przyjechał Pan. Powiedziałem co i jak. Napisał mi oświadczenie ze go poinformowałem o problemie z ciśnieniem zeby nie było i kupił. To auto to była istna skarbonka. Insignie kupiłbym drugi raz ale tylko w silniku 2,8 v6 lub 1.6T w benzynie bo to mega fajne auto, duże i pakowne w HB, ale jednak zawsze chciałem jeździć Audi wiec jest Audi w benzynie bo diesla już mam dość. Miałem jednego i więcej nie kupię Gaz do kuchenek, a ropa do traktorów Oczywiście bez obrazy