Czołem:)
Dawno mnie tutaj nie było... żyję i dalej jeżdżę moim kopciuchem AVF - siódmy rok już:)
Z racji tego że mieszkamy w zakopconym mieście to i na przeglądach może być trudniej i mnie takie cuś właśnie spotkało.
Tydzień temu pojechałem co roku na przegląd, wszystko cacy z wyjątkiem spaliny... wyszło 2,2 a AVF ma dopuszczalne 0,6.
Od pół roku jeżdżę więcej innym autem i audi faktycznie sporo stoi w garażu a jak jeździ to po mieście ale na przegląd wpadłem po powiedzmy 15 min dynamicznej jazdy od momentu złapania 90 stopni.
Diagnosta dał mi 14 dni na usunięcie usterki, nie obchodziło go że auto mało jeździło ostatnio a jak już to w korkach.
Dzisiaj zrobiłem drugie podejście. Najpierw przegoniłem auto na trasie ok 40 km i w drodze do mojego diagnosty wstąpiłem na inną stację na kontrolne badanie i wyszło ... 0,31 !
Diagnosta mocno zdziwiony że moje auto nie przeszło przeglądu no ale powiedział że wszystko ok i dał mi wydruk na wszelki wypadek.
Po piętnastu minutach pomiar już u mojego diagnosty i wynik 0,52 ( norma dla AVF to 0,6 ). Diagnosta zaczął kręcić nosem i mówi że mi brzydko spaliny pachną ?
Czułem że święci się powtórka a może i utrata dowodu bo wydaje mi się że chciał przedłużyć badanie i je powtórzyć.
Wtedy wyciągam asa z rękawa czyli wydruk z innej stacji i co? - koniec tematu i przegląd podbity!
Wiem że wahania w wynikach mogą być ale chyba nie aż tak duże?
W pierwszej stacji powiedzieli mi że norma to 1,5 a w drugiej upierali się że to co jest na tabliczce czyli 0,6 a 1,5 obowiązuje gdy na tabliczce nie ma podanej normy.
Nie wiem gdzie jest prawda?:)
Tak czy owak podsumowanie i rady moje dwie:
1. przed przeglądem kopciucha lepiej go przegońcie
2. jak macie wątpliwości czy jest ok to zróbcie kontrolny pomiar na stacji - koszt 14 zeta i nawet jak nie przejdzie to nie jest to wbijane w system
Czy tylko mnie to spotkało?:)