To i ja się wypowiem. Nie kupię nowego auta z salonu. Auto starsze jest mniej zaawansowane technologicznie, ale solidniejsze. Przykład? Audi 80 B4, potem A4 - generalnie auta starsze. Panowie - jaka tam była blacha, jaki ocynk, jakie podzespoły? Kolejna sprawa - silniki 1,9 tdi - nieśmiertelny zecior, czy pochodne - AFN, etc - moje turbo w AFN'ie wytrzymało 230kkm i nie było regenerowane. Zawieszenie od A4 na niemieckiej drodze też się często nie psuje. Wszystkie plastiki, oploty na przewody, jakieś mniej istotne z pozoru sprawy - to wszystko kosztowało w tamtych czasach dość sporo, ale dzięki temu auto się tak często nie psuje;) Jak już się coś psuje, to wymieniamy dany element i zamykamy się w kwocie kilkuset złotych. Co więc z autem nowym? Znajomy ma A6 C6 BLB - odradzałem mu, ale chciał i kupił. Odpukać - problemów nie ma. Zdarzały się natomiast drobne z pozoru usterki - Brak dmuchawy nawiewu. Przyczyna? Przegniły kable komunikacyjne linii CAN w okolicach nagrzewnicy. Kolejna sprawa - elektromechaniczny hamulec ręczny - komputer wyświetlał błąd. Okazało się, ze przyczyna również i tym razem była prozaiczna - przetarty przewód przy siłowniku. To jest z góry założone. Tak się właśnie ma dziać. Byle gwarancję wytrzymało i później serwis zarabiał. Mając starą 80'tkę, z pewnością nie bałbym się wyruszyć w podróż dookoła świata. Mając BLB z jakimś tam przebiegiem - nie wiem. Fakt faktem - producenci stosują coraz gorsze materiały, oszczędzają na wszystkim. Blacha jest cieńsza, izolacja również, zamiast szkła w reflektorach mamy plastik. Szkoda tylko, że cena nowego samochodu jest wyższa, niż by to wynikało z tych oszczędności. Są ludzie, którzy i tak powiedzą "co nowe, to nowe", a potem na forum i przed znajomymi niechętnie się pochwalą, ile razy gościli w serwisie i ile pieniędzy wydali. A serwis zrobi Wam kawę, podeśle ładnego Pana w garniturze, który w marketingowy sposób przedstawi nam koszta naprawy i powie to tak, że przyznamy mu rację. Moim zdaniem - kupno nowego auta jest marnowaniem pieniędzy. Załóżmy, że chciałbym kupić nowe Audi A4 B8. Kupując takie auto od prywatnej osoby, która dajmy na to, jeździła nim rok i chce je zmienić, oszczędzam sporą kwotę. W momencie, kiedy wyjeżdżam tym samym autem z salonu, traci już ono na wartości kilkanaście tysięcy złotych. Efekt? Mam nowe auto, komfort psychiczny i większy ubytek w portfelu, a korzyści z tego - żadnych. Najlepsze auta mamy już za sobą, to niestety fakt. Nie wierzę, że te pękające głowice, napęd pompy oleju i wiele innych rzeczy jest przypadkiem. Jeśli ktoś chce, niech spróbuje obalić tę tezę - nie sądzę, że mu się to uda, bo po co zmieniać konstrukcję, która jest dobra? Mówię tu o wcześniej wspomnianym 1,9 tdi. Proszę, nie dajcie się nabierać na nowe auta i miłą obsługę w serwisie. Cały czas się zastanawiam, czemu ludzie tam serwisują swoje auta, bo na pewno nie z uwagi na "wykwalifikowany" personel.