w momencie wejscia PIP do pracy taka głupota kosztuje sporo pracodawcę ale wiadomo od kogo by sobie pracodawca ściągnął
wszystko się zgadza tylko ja miałem swoje klocki i nimi się bawiłem... nie podchodziłem do pracy tak jak baby na 8:00 punkt już przy biurku.... kawa... ciasteczko - zaraz można poczęstować innych.... Ohhhh jeszcze listy nie podpisałam... leci i podpisuje listę... a przy częstowaniu ciasteczkami/słodyczami/innymi duperelami zawsze trzeba zamienić chociaż 40 zdań.... Praca przecież polega na tym by wpaść wtedy kiedy się dojedzie... przydevelopować swoje a jak wszystko śmiga to coś poprawić, nad czymś ciekawym pracować i tyle... a nie punkt 8:00 w pracy... a o 16:00 już wszystkie jak ja to nazywałem w blokach startowych przygotowane do strzału by wystartować. Baby to zupełnie dziwne stworzenia... i najlepsze, że wszystko biorą strasznie personalnie... zaraz skargi piszą bo coś niby komuś obiecałem zrobić a nie zrobiłem i problem virtualny.... dobrze, że zarząd był normalny i szybko się z nimi dogadałem bo dwa lata bym tam nie wysiedział...
Nie aplikuj w takim razie do urzędu
a tu taki artykulik - http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-zona-przeszkadza-ci-w-jezdzie,nId,293500