Bez przesady, świat idzie do przodu dzięki specjalizacji, a nie przez uniwersalnych Kowalskich potrafiących wykonać inst. elektr, hydrauliczne, murować, kłaść stropy, wędzić świnie, polować na rekiny i na leczeniu ludzi, a dodatkowo biegle zmieniających tarcze hamulcowe i rozrządy w autach.
Kolega powierzył auto wyspecjalizowanemu warsztatowi, po wyjeździe z którego w efekcie ma zdemolowany pojazd (i szczęście, że tylko tak to się skończyło) i nie musiał wiedzieć, że należy dokręcić koła. Za to otrzymują pieniądze.
Jeśli istniała potrzeba dokręcenia kół po x km, warsztat ma obowiązek poinformować kierowce i w dobrym guście nawet zaprosić na podjechanie "przy okazji" w celu dokręcenia tych nieszczęsnych kół (w końcu chirurg, który zaszyje ranę nie każe samodzielnie wyciągać szwów mimo, że to banalna czynność).