Wchodzi do autobusu niski, napakowany na maksa szczyl i mówi z wyższością do kierowcy:
- Jestem mały Tadzio paker i nie kasuję biletów.
Kierowca tylko spojrzał w lusterko, ale jak zobaczył umięśnionego gówniarza, to tylko skulił się w sobie, nic nie powiedział i jedzie dalej.
Za tydzień znów do tego samego autobusu wchodzi ten sam szczyl i mówi:
- Jestem mały Tadzio paker i nie kasuję biletów
Kierowca znów spogląda w lusterko, ale weź zwróć uwagę takiemu, jeszcze gębę obije i zwyzywa. W kolejnych tygodniach sytuacja się powtarza.
Kierowca w końcu nie wytrzymał; wziął 3 miesiące bezpłatnego urlopu, zaczął chodzić na siłownię, brać sterydy, pakować na maksa. Przypakował tak bardzo, że jak wrócił do pracy koledzy go nie poznali. Wsiada do autobusu i jedzie zwykłym kursem. Na którymś tam przystanku wsiada znajomy szczyl i mówi:
- Jestem mały Tadzio paker i nie kasuję biletów.
Kierowca wypada z kabiny podbiega do niego i krzyczy z góry:
- A to niby ku*wa dlaczego?!
A Tadzio na to:
- Bo mam miesięczny.