Co roku jeżdżę do tego samego diagnosty (warsztatu samochodowego), gdzie wszyscy znają mnie i mój samochód. Diagnosta wie, że auto utrzymane jest w pedantyczny sposób, naprawy wykonywane na czas więc nie czepia się za byle pierdołę mam tu na myśli wlepę na szybie czołowej czy żarówki ledowe w dziennych/postojach. Sprawdza mi najważniejsze rzeczy tzn. amory, wahacze, drążki, hamulce, oświetlenie, opony. Spalin nigdy nie sprawdzał w tym roku zapytał tylko czy coś grzebałem w silniku bo mam wbite "dpf" w dowód i puchę.