Witam, posiadam silnik 1.6 AHL, od 400km mam gaz założony. Ostatnio jechałem, nagle zaczęło się ciężko autu jechać, po przejechaniu kilkuset metrów zaczął przerywać i się dusić przy wkręcaniu, przełączyłem na benzynę, dalej to samo. Po zatrzymaniu chodził już jak "na dwa gary", falowały obroty i ogólnie chodził jak traktor. Następnie mechanik sprawdził kable, iskra lata po całych przewodach, wniosek jeden, kable do wymiany. Kable i świece zostały zmienione, auto na wolnych obrotach chodziło na początku dobrze, wyjechałem od majstra, na początku nie zauważyłem, bo jechałem za autem, ale po chwili miałem okazję przydepnąć i co? Auto ma bardzo, bardzo złe przyśpieszenie, dosłownie przyśpieszenie można liczyć w minutach. Obroty ciężko wzrastają, a co za tym prędkość, coś jak to, gdy na początku się zaczęło psuć, bardzo ciężko mu jechać. Dzieje się tak na obydwóch paliwach. Kompresja sprawdzona, jest ok, co wyklucza też uszkodzenie cylindra czy uszczelki pod głowicą. Iskra na świecach jest. Wtryski sprawdzone i sprawne. Obecnie silnik na wolnych pracuje dość nie równo i ciężko jedzie, jakby ze 2 tiry za sobą ciągnął.
Co mogło jeszcze paść lub co, przez przypadek może, mógł uszkodzić mechanik?
Nie znam się jeszcze za dobrze na samochodach. Na gaz tego problemu nie zwalam, bo ni jak problemy z samochodem nie zgrywają się z objawami gazu.
Sprawdzenie auta VAG'iem nie wykazuje żadnych błędów, oprócz lambdy sondy, który jest normalnym błędem po instalacji gazu, gdyż zostaje ona odłączona i trzeba później wykasować ten błąd.
Kompletnie zgłupiałem. Mechanik szuka problemu, a ja chcę rozpocząć własne śledztwo