Witam,
Dzisiaj miałem nie miłą sytuację, na szczęście samochodem służbowym.
Oznaczenia na mapce(pojazdy przypadkowe):
Mój pojazd - niebieski bus
Przypadkowy gość - zielona osobówka
Wymusił mi - samochód w żółtej plandece
Od początku:
Jestem jakieś 50 metrów od skrzyżowania i pojazd zielony wyjeżdża na skrzyżowanie skręcając w prawo. Następnie gość (na mapce żółta plandeka) wyjeżdża z lewej strony gdy już jestem praktycznie przed skrzyżowaniem. Zaczynam hamować(samochód nie posiadał abs i było mokro i zimno jednak jechałem przepisowo). Następnie w miejscu gdzie czerwona linia (jakieś 3,5 metra od skrzyżowania) uderzyłem w tył gościa. Z racji, że gość wyjechał mi z jednokierunkowej nie miałem za dużo miejsca na hamowanie. W dodatku gość, który mi wymusił musiał przyhamować bo przed nim jechał wolno ten zielony pojazd.
Wezwałem policję, jednak oni stwierdzili, że to ja "powinienem dostosować prędkość do warunków panujących na drodze" i dostałem mandat. Uważam, że nie słusznie. Czy źle zrobiłem, że nie odmówiłem przyjęcia mandatu ? Policjant stwierdził, że ja spowodowałem "zagrożenie w ruchu lądowym" oraz uderzyłem w tył a nie w bok. Poczułem się jak Boguś z M3, jednak ja jechałem przepisowo i to gość przecież mi wyjechał.
Co sądzicie o tej sytuacji ?