Wczoraj wracałem z urlopu do domu miałem od przejechania 650 km, całą trasę jechałem tak ok 140-160 km/h coś na autostradzie pod Gdańskiem mnie podkusiło i przycisnąłem do 210km/h, przejechałem tak 3 minuty i wywaliło mi żółtą kontrolkę że poziom oleju w silniku jest na minimum, podjechałem na stację dolałem 300 ml oleju i było ok. Coś takiego stało mi się pierwszy raz, autem jeżdżę 3 lata, co roku pokonuję co najmniej 2 takie trasy i jeżdżę z różnymi prędkościami, często 200km/h i nigdy nie musiałem dolewać oleju (jeździłem od wymiany do wymiany- olej wymieniam co 10 tyś. km, 5w40). Przed powrotem sprawdzałem poziom oleju i był w normie (w połowie między min. a max). Sprawdzałem dzisiaj rano pod silnikiem nie ma żadnych śladów oleju, silnik pracuje normalnie, ma moc itp. Dodam że tak od 1,5 roku poci mi się EGR i tyle. Czy to normalne że czasem trzeba dolać oleju bo silnik się starzeje (ma nalatane 218 tyś km). Dzięki za odpowiedź. Mój silnik to 1.9 tdi AVF 130 km