Przeczytałem cały temat od pierwszej strony i myślę że zbyt mocno to wszystko przeżywasz. Kupiłeś co kupiłeś, moim zdaniem najlepiej naprawić to co trzeba i jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć. Nie po to kupiłeś auto żeby stało i wołało o kasę.
Ja sam się wkopałem i jak sobie pomyślę ile już władowałem kasy to by na dobre B7 starczyło a nie zajeżdzone B5, no ale co zrobisz? To dla Ciebie dobra nauczka, kupując następne auto będziesz wiedział 100x więcej niż wiedziałeś kupując ten. Jeśli chcesz go sprzedać to zacznij odkładać kasę bo inaczej zrobisz to samo co zrobiłeś wcześniej. Sprzedasz tego za 14k, dalej masz na głowie kredyt i parę tysięcy wtopione, a za te 14k kupisz następnego szrota, może 2x gorszego.
Nie jest to nowy samochód, po za remontem silnika nie miałeś wcale aż takiej wielkiej tragedii z naprawami. Wizualnie wygląda dobrze, technicznie porobisz jeszcze parę rzeczy i będziesz z niego zadowolony i będziesz wiedział na czym stoisz. Chcesz coś lepszego to musisz zapłacić więcej, nie ma innej drogi.
Ogólnie nie załamuj się, działaj sobie pomału, jeździj nim, nie odkładaj napraw na później, z czasem go sobie pomodzisz i zobaczysz że będzie dobrze. Wiadomo że po paru latach jak będziesz chciał go sprzedać to nie zarobisz na nim, ale to samochód, jeśli nie jesteś handlarzem Mirkiem to zawsze na nim stracisz. Pozdrawiam i życzę powodzenia