Z wahaczami to jest tak że można jeździć lata na rozwalonych, a można mieć założone parę tysięcy km wcześniej, i może po prostu pęknąć, tak jak to było np. u mnie... Poprzedni właściciel założył z firmy QAP, luzów nie było żadnych a wahacz nośny pękł na prostej drodze przy hamowaniu.
A co do napraw to zdecydowanie najlepiej wszystko robić na bieżąco. Powodów jest kilka, po pierwsze koszta się nie kumulują więc się nie odczuwa. Po drugie reszta części nie obrywa przez to że coś jest zużyte, np. wahacze. Po trzecie bezpieczeństwo, to wiadomo. A po ostatnie można się zdziwić jak bardzo różni się jazda sprawnym autem od takiego w którym do wymiany są przykładowo wahacze, końcówki drążków, poduszki silnika i skrzyni, łożyska, amortyzatory, opony lub nieustawiona zbieżność. Niech kilka z tych rzeczy będzie do zrobienia to jazda robi się masakryczna, a człowiek się przyzwyczaja do tego że jest coraz gorzej.