u mnie był kotecek sąsiadów który ciągle szczał mi na auto, aż pewnego pięknego dnia zwabiłem go na podwórko jak podszedł to zarzuciłem na niego duży karton. Tak, że był nim przykryty i przez dłuższą chwilę waliłem ręką w ten karton, tak spanikował, że do dziś omija szerokim łukiem to miejsce.