chłopaki Pomocy !, wczoraj o mały włos auto by mi się nie zapaliło (najprawdopodobniej). a było to tak... zapaliłem lampki wewnątrz z tyłu w podsufitce ( zawsze mam je na zero) bo wkładałem córę z fotelikiem, odpaliłem samochód włączyłem swiatła, nawiewy, a tu nagle w samochodzie pojawił się dym, śmierdział spalenizną robiło się go coraz więcej, nie myśląc zbyt wiele, wyłączyłem samochód i te lampki i wyskoczyłem z samochodu w biegu wyciągając córe z samochodu, przestało dymić po pewnym czasie, ale smród przez jakiś czas się utrzymywał, nie mam pojęcia co to było, po tym zdarzeniu normalnie odpaliłem samochód, już dym się nie wydobywał, wszystko działa, (nie włączałem tylko tych lampek w środku), teraz jak go odpalam i włączam klimę to przez chwilkę jest jeszcze wyczuwalna ta spalenizna. Nie mam pojęcia od czego to mogło być. Smród był taki jakby gdzieś się kable smarzyły. na wrzelki wypadek odłączyłem te lampki ale nie jestem pewien czy to od nich.
Może macie jakieś pomysły co to mogło być?