Street Kills... opowiem może tutaj pewną historię...
Pewnie nie wszyscy kojarzą to miejsce, ale na pewno wiele osób... Wlot do Wrocławia od strony Warszawy i ostatnia miejscowość przed, czyli Byków. Równa czteropasmówka ze światłami w zabudowanym. Przeciskając się w stronę Wrocławia przed tłum aut jadący obydwoma pasami (miałem prawie non-stop 3 bieg) zauważyłem, że z lusterka mi nie znika czarny Touareg...
Stał za mną na bodaj 2 światłach, więc dokładnie przeczytał sobie 1.6 na mojej klapie. Cóż to dla niego posiadacza supersportowego samochodu prosto z salonu. Jako że nie miałem w zamiarze blokowania tego Pana, jak miałem miejsce, to go przepuściłem, wyszło że tuż przed ostatnimi światłami w Bykowie. Przed nami tylko prawy zakręt i długa prosta do granic Wrocławia.
Na światłach z kolei ja miałem okazję przeczytać napis z klapy owego supersamochodu - V6 TDI. Czyli 3.0TDI - sprawia, że A4 staje się szybkim autem, ale w Touaregu pozwala tylko na sprawne poruszanie się. Ale 2 z przodu jest.
Zielone. But do podłogi - z obu kominów czarne kłęby i lecimy. Nie pozwoliłem się wyrzucić z tunelu za dużo przecież większym autem i utrzymałem się prawie do końca 4 biegu... (około 170kph). Dość - zbliża się zabudowany, przy wjeździe do Wrocławia osoby jadące z naprzeciwka mają lewoskręt bez świateł prowadzący na dość duże osiedle. Stoi tam chyba nawet 40 (a przynajmniej kiedyś była), ale nie widziałem żeby ktoś tam jechał poniżej 80. Jak już powiedziałem noga z gazu i powoli hamuję silnikiem (przy 170 to wcale nie tak powoli), zaś mój 'przyjaciel' z VW ciśnie dalej. Sądząc po tempie oddalania się osiągnął już prędkość około 200kph kiedy to niczego nieświadomy kierowca autobusu przegubowego wrocławskiego MZK rozpoczął manewr wspomnianego skrętu całkowicie nie spodziewając się prędkości z jaką zbliża się 2-tonowy pocisk. Dodam, że autobus był przegubowy nieprzypadkowo, było w nim po prostu pełno ludzi. Jako że autobus do demonów przyspieszenia nie należy (pomimo z pewnością większej mocy aniżeli 200KM), to w efekcie ustawił się w poprzek drogi całkowicie uniemożliwiając ominięcie dla nadjeżdżających z kierunku Warszawy. Dym spod kół, zapewne panika w oczach (kiedy to okazało się, że przy tej prędkości wskazówka wcale nie ma zamiaru opadać pomimo głęboko wciśniętej nogi w drugi od prawej pedał) i zabrakło dosłownie kilku metrów żeby bohater mojej historii stał się bohaterem kolejnego wydania wrocławskich gazet i zapewne ogólnopolskich wiadomości. Przy tej prędkości przeleciałby zapewne na wylot przez autobus wypełniony pasażerami i został prawdziwym Street Killerem.
Nie zapominajcie, że olej w samochodzie jest potrzebny nie tylko w silniku i skrzyni biegów, ale również między uszami...