Chciałbym tu opisać moją miłość, z którą prawdopodobnie przyjadę jeszcze na zlot. Nie jestem poetą, ale sytuacja, nostalgia i wolny czas zainspirowały mnie do napisania ów wiersza.
Historia jednej znajomości...
…Poznałem ją przypadkiem, na parkingu w Łodzi,
Spojrzałem w jej oczy i ujrzałem w nich swoje odbicie.
Ja już wiedziałem, ona się domyślała, o co mi chodzi,
Choć na początku miłość tliła się we mnie skrycie.
Kręcił się przy niej jakiś kolo z wąsem,
Wtedy zrozumiałem, że muszę wyrwać ją z jarzma ciemiężcy
Jak się później okazało, ów kolo był alfonsem,
Podziękowała milczeniem, a ja miną zwycięzcy.
Pojechaliśmy do mnie, była cała obita,
W jej oczach widziałem smutek, lecz w sercu nadzieję
Opatrzyłem jej rany, dałem coś do picia.
Przyszły letnie wieczory, pomyślałem, że ją rozgrzeję
Aczkolwiek w nasze pierwsze lato, była w środku chłodna.
Często pozwalała mi sobą kierować.
Mówiłem jej wtedy „Zawsze byłaś piękna i dobra”
Nigdy mnie nie rozczarowała i umiała się pohamować.
Zawsze widziałem światło w jej oczach w te letnie noce
Kiedy mówiłem jej „Zaufaj mi i daj się prowadzić”
Odpowiedziała milczeniem, ku mej przestrodze
Zrozumiałem, że nie mogę tej miłości zdradzić.
Była małomówna – czasem do mnie cicho pisnęła,
Nadmiar tej ciszy wypełniała nam muzyka
Nigdy jednak pokusa góry nie wzięła,
Zawsze jej wierny, choć czasem jak kamfora umyka.
Dla mnie była ideałem – czarne oczy, piękna linia,
Przebojowa, delikatna, wyrozumiała, czasem zbyt narwana,
Nie tak, jak jej poprzedniczka – Malwina.
Pewnego dnia, zgiąłem przed nią swe kolana.
Tyle chwil, tyle kilometrów razem przez życie,
Chciałem z nią jechać na kilka dni do Kaletki,
By wynagrodzić jej miłość obficie
Ostatnie kilka dni dla mojej kokietki…
Najpiękniejsza dla mnie była nocą, gdy jej wnętrze nabierało czerwieni,
Zawsze modna, zgrabna, zadbana i skromna,
Powtarzałem jej szeptem, że naszej miłości nic nie zmieni,
Amor Vincit Omnia!
Wszystko co dobre, ma niestety swój koniec,
Tak, jak jej miłość do mnie.
Zdradziła mnie, pojechała z innym, a list przyniósł goniec,
Zostawiła mi po sobie zapasowy klucz i trzasnęła drzwiami, wtem krzyknąłem „NIE!”
Nigdy nie zapomnę jej spojrzenia, gdy odjeżdżała z nim.
Jak w słynnej piosence, pocieszam się, że zamienię ją na lepszy model,
I pojadę z następczynią nad jezioro Gim.
Wszystko, com napisał, prawdą jest, bom człowiek szczery,
Kochałem ją nad życie, a jej imię brzmiało: Audi A4.
Tutaj wersja audio mojego poematu z podkładem muzycznym(bardziej wzruszająca). Metafor chyba nie muszę tłumaczyć;D Ściągnijcie, posłuchajcie i skomentujcie, to się Wam łezka w oku zakręci może... Przepraszam za jakość.Pzdr http://www.wrzuta.pl/audio/2oU3shCnxA/a4_history-3
--------------------------------------------------------------------------------
jeszcze się z nią nie rozstałem, ale jak sobie pomyślę, że niedługo tak może być, to łezka się w oku kręci.... Pozdro dla wszystkich wierszopisarzy amatorów z forum