Sprawa ma się tak:
Auto oddałem do Auto Vivy ASO w Warszawie bo musiałem pomalować maske i prawy błotnik. Kupiłem nową maske w ASO za 1250zł i błotnik też nowy nie pamiętam za ile.
Czyli nówka sztuka maska wystarczyło tylk nałożyć lakier.
Auto mi wymalowali, wszystko było ok albo nie zwróciłem uwagi że nie było no i wyjechałem z lakierni jakiś miesiąc temu.
Jakiś tydzień temu myłem auto i gościu mnie woła i pokazuje na moja maske i mówi
"Panie, coś panu zwierzaka zafundowali!! Gepardzik wyszedł na masce" !!
I faktycznie jak się przyjrzałem to maska do połowy pomalowana jest ok ale od połowy w strone szyby przedniej wyszły takie ciemniejsze plamy jak skóra geparda. Pojechałem do Auto Vivy i oddałem auto. Mieli pomalować jeszcze raz. Ale oni tylko spolerowali mi tak masakrycznie te maske, że teraz mam ją całą w kółka.
Objeb**em ich i powiedziałem, że ma być malowana od nowa.
Auto mam zostawić w poniedziałek. Będą zdzierali ten lakier (albo zdzierali albo rozpuszczali bo tak też słyszałem) i będą malowali jeszcze raz.
MOJE PYTANIE: czy mam pozwolić żeby malowali na tej samej masce? Czy zarządać nowej maski tak jak ja im dostarczyłem nową gotową do kładzenia podkładu??
Wspominał też gościu, że ten mój lakier jest jakiś tam trudny do położenia i możliwe, że będą musieli wymalować oba błotniki, żebyu nie było widać różnicy.
Podpowiedzcie mi proszę jak mam się zachować??