Znajoma miała też kiedyś jazdę z drogówką o przystanek. A mianowicie
W nocy gwizdneli jej starego civica - na szczęscie miała immo. który po przejechaniu x dystansu bez dezaktywacji unieruchamiał silnik. Złodzieje porzucili samochód na przystanku autobusowym (300m od domu).
Dziewczyna (lat 21 pół roku prawo jazdy, nigdy kontroli nie miała) koło 8 rano chciała jechać na uczelnie - wychodzi przed klatkę, auta nie ma - panika, telefon do matki, placz i lament ukradli mi auto (oczywiscie brak AC :/). W pewnym momencie zauważyła że jej auto stoi na przystanku. Podbiega ucieszona do samochodu, a tu z za przystanku wyjeżdża drogówka na sygnale - i pan aspirant z ryjem na nią gdzie ona auto zostawia, czy nie widzi, że to przystanek jest itd itp. Dziewczyna spanikowana mówi mu, że zostawiła auto pod blokiem, na co pan ambitny jeszcze bardziej sie ucieszył - to badanie alkomatem, bo pewnie byłas pijana w trupa i nie pamietasz.
Dmuchneła 0,00.
No to pewnie jesteś po narkotykach - już ją chcieli zawijać na komendę (auto na parking policyjny), ale na szczęście pojawiła się jej matka, która urwała się z pracy.
Zaczęła się afera - na miejsce przyjechali kryminalni - Gość podszedł do samochodu, zobaczył że zamek kierowcy jest wyrwany, a stacyjka poszarpana, odwrócił się na pięcie podszedł do policjanta z drogówki i zapierd*lił mu liścia w potylicę, tak że zgubił czapke (ludzie na przystanku ponoć bili brawo )
Przeprosił za całe zajście i puścił dziewczynę do domu. Sprawa zakończyła się zażaleniem na czynności policji - Niestety nie wiem jak dalej się to potoczyło, ale pewnie bez nagan się nie obeszło