Tak jak w temacie.
Spuściłem płyn (na dole chłodnicy wyjąłem czujnik temperatury ten szary), wyjąłem stary termostat i włożyłem nowy i włożyłem czujnik na dole chłodnicy. Wlałem coś ponad 3l do zbiorniczka, już wody nie ubywało więc odpaliłem samochód, coś tam wessał płynu i troszkę dolałem znowu, ale już więcej nie chciał brać, po chwili włączył się wentylator chłodnicy na najwyższy możliwy bieg więc pojechałem jakieś 2km, złapał 90*C na liczniku, zatrzymałem się i odkręciłem korek w zbiorniczku wyrównawczym i buchnęła we mnie para, woda w sumie się nie gotowała, bo mogłem tam palec wsadzić, ale ciągle bulgotało co jakiś czas no i po trochu dolewałem ciągle płynu, ale powietrze leciało zimne z nawiewów. Pojechałem jakieś 500m i zaczęło lecieć ciepłe powietrze więc stanąłem i odkręciłem korek, trochę wody się wylało i znowu z nawiewów zimne powietrze leciało
Znowu dolałem wody i zakręciłem korek i pojechałem jakieś 500m, ciepłe powietrze znowu leciało. Zatrzymałem się już pod domem i gaszę silnik, odkręcam korek a tam znowu bucha woda, ale się nie gotuje...
Powiedzcie mi jak to dziadostwo odpowietrzyć teraz i gdzie zrobiłem błąd?
btw. temp. na blacie nie poszła powyżej 90*C, może przez chwilkę było mniej niż pół wskazówki ponad 90*C a tak to sztywno 90*C.