Od 2002 r. do 2012 r. były same kompromitacje na wielkich imprezach. Teraz jest niedosyt i to wielki, bo Portugalia była spokojnie do ogrania tylko zabrakło konsekwencji w strzeleniu 2 bramki. Aż chce się płakać . Tak blisko, a tak daleko. Pojawiło się rozluźnienie, gra asekuracyjna i to się zemściło. Wynik 1:0 na tym etapie to bardzo mała zaliczka. Jeden błąd, akcja i bramka... Renato Sanches strzelił z za pola karnego... Odbiła się piłka od Krychowiaka i wpadło... Mieli szczęście Portugalczycy. Mam nadzieję, że ich fart skończy się na półfinale. Teraz czekam, aż Italia odprawi Niemców do domu