Skocz do zawartości
IGNOROWANY

oszukany przez sprzedawcę samochodu.


Wielki Dao

Rekomendowane odpowiedzi

A ja powiem tak: jeśli mówisz, że auto jest kupione w Twojej okolicy i handlarz sobie tak chamsko w kulki leci, to na pewno nie pofatygował się, żeby zrobić przekładkę gdzieś daleko od miejsca zamieszkania, tylko w pierwszym lepszym zakładzie w Twoim mieście oferującym tego typu usługi. Pojeździj popytaj, powiedz, że doprowadzić autko do perfekcji po przekładce, może coś Ci powiedzą. Weź ze sobą dyktafon i będziesz mieć dowód w sądzie :wink: albo postrasz sprzedającego że to do sądu oddasz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagram całą rozmowę i będę aktualizował temat, wrzucę też nagranie rozmowy.

Samochód był zarejestrowany na tego kolesia, w Dowodzie rejestracyjnym były jego dane i nie było nikogo wpisanego poza nim samym.

Jeżeli na prawdę nic się nie uda zrobić to jedyne co mi pozostanie wydać tyle pieniędzy ile trzeba aby zrobić auto na cacy, teraz jest jedynie problem z elektryką i przewodami, wszystko do wymiany.

nagrać sobie oczywiście możesz ale zanim cokolwiek upublicznisz to dowiedz się czy wolno ci to zrobić. Bo może być tak, że gościowi nic nie udowodnisz a sobie narobisz problemów. Rejestrowanie rozmów bez zgody jest nielegalne a wątpię, że na początku rozmowy uprzedzisz o tym fakcie.

Nie wiem czy takie nielegalne. Całkiem niedawno nagraliśmy z kumplem rozmowę z jego żoną gdzie przyznaje się do zdrady i "że go nie kochała" :facepalm:

Poszło do sądu i nagranie zaliczyli do dowodów. Oczywiście upublicznione nie zostało.

Swoją drogą np u ojca w zakładzie pracy każda rozmowa jest rejestrowana i jakoś nie musi nikogo informować o tym fakcie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiepska sprawa, Polska to kraj kombinatorów, tu 9/10 handlarzy to oszuści. W cywilizowanych krajach takich problemów nie ma, a u nas dosyć, że oszukuja to na forach jest jeszcze przyklask dla handlarzy "bo ludzie sami sobie są winni". Tu bez miernika, interfejsu i wizyty u blacharza/mechanika i nie robiąc pomiaru kompresji/punktów podłogi sam sobie jesteś winny jak coś po zakupie w aucie wyjdzie.

Tak wina Kupujących Bo chcą kupić tanio z małym przebiegiem i w idealnym stanie. Więc Handlarze muszą się do tego stosować Czyli kręcą liczniki picują auta Dolewają różnych środków do silnika by chodził cicho nie dymił itd.. Wtedy auto jest tanie odpicowane Ale czy w pełni zdrowe? To już nie . Każdy zna ceny Aut jak wychodziły nowe Więc prawie nowe za małe pieniądze To jest Mina Ale kupujący łudzi się że jest inaczej :facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak odzyskać pieniądze za wady w używanych samochodach - Biznes w INTERIA.PL polecam lekturę w tej sprawie a w szczególności ostatni akapit. Nieznajomość prawa szkodzi.Zatajenie przed kupującym przekładki z anglika też podlega.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wina Kupujących Bo chcą kupić tanio z małym przebiegiem i w idealnym stanie. Więc Handlarze muszą się do tego stosować Czyli kręcą liczniki picują auta Dolewają różnych środków do silnika by chodził cicho nie dymił itd.. Wtedy auto jest tanie odpicowane Ale czy w pełni zdrowe? To już nie . Każdy zna ceny Aut jak wychodziły nowe Więc prawie nowe za małe pieniądze To jest Mina Ale kupujący łudzi się że jest inaczej :facepalm:

tak, oczywiście biedny handlarzyna ma trójkę dzieci do wykarmiania i co on zrobi jak nie skręci licznika żeby puścić czym prędzej trupa.

Jak czytam o winie kupujących w takim kontekście to od razu przypomina mi się usprawiedliwianie gwałciciela, że kobieta swoim strojem go sprowokowała.

Może jak kolega pojedzie z handlarzyną od przekładki to będzie jednego mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johny przesadzasz.. Moim zdaniem mozna bylo chociaz ten vin sprawdzic... Zwlaszcza jak cena jest zajebiaszczo okazyjna i to razem daje sami sobie winni ;)

Sent from my iPhone using Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest aż takie istotne czy to handlarz czy osoba prywatna. Są co prawda inne procedury ale dochodzenie swoich praw jest jak najbardziej możliwe. A szczególnie pomaga oszukanemu fakt ,że sprzedawca pojazdu jest tylko wierzchołkiem góry lodowej jaką jest cała grupa przestępcza. ściemnianie przez sprzedającego ,że nie wiedział, że to jest angol to nie ma znaczenia. Ktoś auto sprowadził do kraju i na podstawie dokumentów go rejestrował więc zawsze można ustalić tego "pierwszego" i cały ten układ zburzyć. Trzeba tylko czasu i wytrwałości w działaniu. Samochód to nie zegarek i ma swoją historię w dokumentach prowadzonych przez starostwa.A dla wszystkich informacja " X 2B " na wlepce w bagażniku informuje ,że pojazd ma kierownicę po prawej stronie.

---------- Post dopisany at 20:03 ---------- Poprzedni post napisany at 19:52 ----------

CSC_5375.jpgPp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagram całą rozmowę i będę aktualizował temat, wrzucę też nagranie rozmowy.

Samochód był zarejestrowany na tego kolesia, w Dowodzie rejestracyjnym były jego dane i nie było nikogo wpisanego poza nim samym.

Jeżeli na prawdę nic się nie uda zrobić to jedyne co mi pozostanie wydać tyle pieniędzy ile trzeba aby zrobić auto na cacy, teraz jest jedynie problem z elektryką i przewodami, wszystko do wymiany.

nagrać sobie oczywiście możesz ale zanim cokolwiek upublicznisz to dowiedz się czy wolno ci to zrobić. Bo może być tak, że gościowi nic nie udowodnisz a sobie narobisz problemów. Rejestrowanie rozmów bez zgody jest nielegalne a wątpię, że na początku rozmowy uprzedzisz o tym fakcie.

Nie wiem czy takie nielegalne. Całkiem niedawno nagraliśmy z kumplem rozmowę z jego żoną gdzie przyznaje się do zdrady i "że go nie kochała" :facepalm:

Poszło do sądu i nagranie zaliczyli do dowodów. Oczywiście upublicznione nie zostało.

Swoją drogą np u ojca w zakładzie pracy każda rozmowa jest rejestrowana i jakoś nie musi nikogo informować o tym fakcie ;)

Musi poinformować. To samo dotyczy monitoringu w zakładzie pracy. Nie można niczego "potajemnie" rejestrować. To czy zakład pracy w praktyce się do tego stosuje to inna sprawa. Wszystko gra do momentu aż się ktoś nie zainteresuje tematem... ale to nie o tym dyskusja w tym wątku.

---------- Post dopisany at 20:12 ---------- Poprzedni post napisany at 20:08 ----------

Kiepska sprawa, Polska to kraj kombinatorów, tu 9/10 handlarzy to oszuści. W cywilizowanych krajach takich problemów nie ma, a u nas dosyć, że oszukuja to na forach jest jeszcze przyklask dla handlarzy "bo ludzie sami sobie są winni". Tu bez miernika, interfejsu i wizyty u blacharza/mechanika i nie robiąc pomiaru kompresji/punktów podłogi sam sobie jesteś winny jak coś po zakupie w aucie wyjdzie.

Tak wina Kupujących Bo chcą kupić tanio z małym przebiegiem i w idealnym stanie. Więc Handlarze muszą się do tego stosować Czyli kręcą liczniki picują auta Dolewają różnych środków do silnika by chodził cicho nie dymił itd.. Wtedy auto jest tanie odpicowane Ale czy w pełni zdrowe? To już nie . Każdy zna ceny Aut jak wychodziły nowe Więc prawie nowe za małe pieniądze To jest Mina Ale kupujący łudzi się że jest inaczej :facepalm:

śmiem twierdzić, że kupujący są doskonale świadomi tego w jakim stanie auta kupują. A przynajmniej wiedzą doskonale, że ideału to raczej nie znaleźli i nie znajdą za dane pieniądze.Skoro wszyscy wiedzą jak wygląda rynek używanych samochodów i wiedzą też jakie wałki się robi to oznacza, że w znakomitej większości przypadków mamy do czynienia ze świadomym wyborem, przymykaniem oka i udawaniem, że problem mnie wyjątkowo nie dotyczy. Wrzawa podnosi się zazwyczaj kiedy przymykanie oka nie pomaga na bolączki samochodu i trzeba dołożyć do niego sporo kasy .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale autor tematu nadal nie napisał czy kupił auto na umowę czy fakturę a to ma duże znaczenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

janusz_stg, nie byłbym taki pewny. Uwierz, że sporo osób nadal jest naiwne na tyle, że wierzą że 10-letnie auto może mieć < 200 k. A zwłaszcza diesel z Niemiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wałek z przebiegiem jest 100% , jest w tym kraju na to dziwne przyzwolenie i duma kupującego z tego jaką to okazję trafił.Ale sprzedanie przeszczepu który to ma zupełnie inną wartość rynkową od auta całego jest świadomym działaniem sprzedającego na szkodę kupującego. O ile z kręconym licznikiem kupiec może i powinien się liczyć o tyle oszustwa z dobrze zrobioną przekładką jest zupełnie nie świadomy. A tu różnica w cenie może wynosić nawet 30%.Dziwi mnie też obraz tej dyskusji w której wszyscy wiedzą o tego typu wałkach- wiedzą i panuje tu atmosfera poklasku.Tego typu działanie należałoby piętnować na każdym kroku i nieuczciwi handlowcy zniknęli by z ryku. Do póki na to pozwalamy oszuści śmieją nam się w twarz. Trzeba by dla przykładu posadzić kilku na max. zakres 8 lat i pobrać połowy majątku na poczet domów dziecka proceder zniknąłby z rynku w krótkim czasie raz na zawsze. Ale w polaku tkwi natura oszusta i kombinatora a kruk krukowi oka nie wykole.:hi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do puki kupujący będą chcieli wydać mało za prawie nowe i z małym przebiegiem Do puty będą tacy Handlarze którzy będą trupy reanimować by cena była niska A Auto by wyglądało na droższe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie puki co a póki co:facepalm:, trzy posty na stronie i w dwóch ten sam błąd, który strasznie razi.

Jeśli chodzi o problem prawny założyciela tematu, sprawa jest do wygrania, sam czytałem akta podobnych spraw, gdzie powód odniósł sukces, tyle, że fakt zatajenia wady przez sprzedawcę trzeba udowodnić. Fakt wystawienia faktury ma znaczenia przy dowodzeniu przed sądem wady oraz przy podstawie dochodzenia roszczenia. Jeśli samochód został sprzedany przez firmę na rzecz osoby fizycznej wówczas wchodzi w grę ustawa o sprzedaży konsumenckiej.

Tych co pisali, że jak brak faktury to nic nie da się zrobić poproszę o podanie podstaw takiego stanowiska, gdyż domyślam się, że pisali to osoby, które: "coś tam od kogoś usłyszeli" i uważają się za kompetentne do udzielania porad prawnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc tak. Postanowiłem najpierw porozmawiać ze sprzedającym który bez problemu zgodził się na spotkanie, nawet powiedziałem mu o co chodzi. Gdy byłem na miejscu i powiedziałem mu jaka jest sytuacja wyglądał na bardzo zdziwionego i roztrzęsionego, nie jest to handlarz samochodów tylko osoba prywatna która pracuje przy czyszczeniu tapicerek i zarabiająca 1000 z kawałkiem. Powiedział mi że sam kupił to auto sobie aby nim jeździć i o fakcie że jest to przekładka nie miał zielonego pojęcia. Auto kupił od kolesia z poznania a do tego wziął wszystkie papiery aby samemu go opłacić a umowy jako takiej jak ze mną kupna/sprzedaży nie miał. Gdyby wiedział że to przekładka to by go sam nie kupił. Człowiek około 30, chciał się spotkać i poprosić o 2 dni aby skontaktować się z osobą która mu to auto sprzedała, próbował dzwonić, kontaktować się na różne sposoby jednak zero odzewu. Ja jako jestem za granicą powierzyłem sprawę tacie. Sprzedający przyjechał do domu moich rodziców aby to jakoś załatwić bo mówi że jest bogu ducha winny i że nie chce się ciągać po sądach. Na początku padła kwota w wysokości 3 tyś zł rzucona przez mojego tatę. Sprzedający aż złapał się za głowę i powiedział gdzie pracuje, ile zarabia i że na prawdę nie ma pieniędzy a gdyby zarabiał 3-4 tys zl to nie bylo by problemu. Trzeba było jakoś dojsc do porozumienia więc tata powiedział 1500, koleś powiedział że nie ma tyle i że może zaproponować 1200 zł bo tylko tyle ma i że jeżeli nie zgadza się mój tata na tą kwotę to może go podać do sądu bo sam pożyczył pieniądze od mamy aby oddać przynajmniej tyle. Szczerze mówiąc po osobistym spotkaniu z tą osobą mogę przyznać że on na prawdę nie wiedział że to anglik. Pokazał tylko papier kupna od jakiegos kolesia z poznania itp. Lepsze 1200 zl niż nic lub ciąganie się po sądach przez dwa lata i bez samochodu ktory byl był by zabezpieczony jako dowód w sprawie. Samochöd jest teraz w super stanie, za wymianę wszystkich najpotrzebniejszych części zapłaciłem 5.5 tyś zł. Wiem że mogłem podać kolesia do sądu ale zrobiło mi się go szkoda a także już wiem że sam o fakcie przekładki nie miał bladego pojęcia. Chciał zobaczyć samochöd bo aż nie mögł uwierzyć że to anglik. Sprawa została załatwiona polubownie, wiem że znajdą się teraz osoby piszące że mogłem wyciągnąć więcej lub podać go do sądu, ale q tym przypadku nie o to chodziło, mam za dobre serce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i git, masz nauczkę ty i ten gościu aby być ostrożnym w każdej sytuacji :wink:

Super, że sprawa została zakończona i że gościu trafił na takiego wartościowego człowieka jak ty.

Pozdro :hi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość harry19-19
no i git, masz nauczkę ty i ten gościu aby być ostrożnym w każdej sytuacji :wink:

Super, że sprawa została zakończona i że gościu trafił na takiego wartościowego człowieka jak ty.

Pozdro :hi:

potwierdzam z tobą :thumbup1:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak to się mówi "jeśli jesteś dobry to musisz mieć twardą d*pę"- zlitowałeś się nad kolesiem i sam musiałeś wywalić 4300 zł, jeśli Cię na to stać to spoko, mnie by nie było :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stać czy nie stać. Nie chciałem mu robić problemów bo wiem jakie są realia zarobkowe w polsce, ja jestem za granicą i mam kilkakrotnie więcej niż on. Z kolei byłem przygotowany że będę musiał wydać tak czy inaczej 5 tyś na różne rzeczy. Samochód jest w perfekcyjnym stanie technicznym. Więc nie opłacało by mi się go sprzedawać, został tylko stan optyczny do poprawy. Jestem twardy gdy trzeba :P ale w przypadku tej osoby nie mogłem postąpić inaczej. Pieniądze to nie wszystko. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za zainteresowanie tematem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...