Matka do dorastającej córki:
- Coruś, za mąż trza ci iść. Jedź do miasta i poszukaj se chłopa. Tylko
pamiętaj, że ma być łoszczędny, gupi i nierusany.
Córka pojechała, a za jakiś czas wraca z kandydatem na męża. Młodzi
zasiedzieli się, zrobiło się późno, postanowili przenocować. Matka
posłała im w jednej izbie. Rano pyta uśmiechniętą córkę:
- No coruś, łoszczędny on jest?
- Oj mamuś, łoszczędny. Pościeliłaś nam dwa łóżka, a on mówi, po co
będziemy dwie pościele brudzić, prześpimy sie na jednym.
- Oj dobrze, coruś. A gupi?
- Oj mamuś, gupi. Poduszke zamiast pod głowe, to mi pod pupe
wpychał.
- Oj dobrze, coruś. A nierusany?
- Oj mamuś, nierusany. Siusiaka miał jeszce w cylafonie.