Nie ma to jak dobrze zacząć dlugi weekend od kolizji Człowiek raz w tygodniu wyjedzie z parkingu A4 i problem
Do rzeczy:
Parking wielki jak cholera M1 nic obok mnie nie stało, młody gnojek samochodem mamusi poobijanym z kadej mozliwej strony cofał ja rozumiem, że A4 jest małe, ale było jasno a nie zauważył i stuknął swoim tylnim zderzakiem w mój przedni zaczynając przed zaslepką gdzie się wkreca hak, az po ramke klubową (na szczeście jej nie połamał bo mam ją od 2 miesiecy i bym mu nakopał do d*py). Krótka wymiana zdań szybki telefon na policje, która odziwo przyjechałą w ciągu 20 minut a lawet w ciagu 7min . Ustaliliśmy z Policjantem że gnojek jest trzeźwy w nagrode dostał 200zł mandatu 0 punktów bo to teren prywatny. Oczywiście przyznał sie do winy Policjant spisał "notatkę informacyjną" kto w kogo wszystkie dane uczestników i pocieszył mnie że sprawa skonczy sie najprawdopodobniej w sądzie gdyż to teren prywatny i ubezpieczyciel MTU nie bedzie chciało zapłacić, trochę dla mnie to dziwne bo wkoncu wina ustalona mandat wypisany, kierujący sie przyznał to po co sąd ?
Teraz co robić atakować prosto do swojego ubezp PZU żeby szkode (wymiana zderzaka s-line na fotkach jakie robiło PZU 2 lata temu był jeszcze zwykły zderzak ) robić z AC a później żeby PZU dogadało sie z MTU abym nie stracił zniżek czy iść do MTU prosto.
Czekam na sugestie