Podłączę się do tematu. Sytuacja z rana. 6.5 stopnia. Uruchamiam auto, czuć że nie załapaliło na wszystkie cylindry. Po kilku sekundach wszystko wraca do normy. Któryś raz już miałem taką sytuację. W temperaturach minusowych pali od strzała.
Po przejechaniu 2-3 kilometrów zgaszę silnik, po chwili pali bez zająknięcia. W tę zimę wpadł nowy akumulator i świece żarowe, bo na mrozach poniżej -10 stopni nierówno się uruchamiał. Sprawdziłem korekcje, po uruchomieniu na 3. cylindrze dawki lecą do ~1.35, w miarę upływania sekund spadają do ~0.3-0.5. Reszta dawek wzorowa. W sierpniu-wrześniu ubiegłego roku wymieniane były uszczelnienia pompowtrysków. Od października zaczęły się problemy. Co o tym sądzicie?
Teraz inna sytuacja: po 6h postoju długo kręcił, zanim się uruchomił. Puścił dymka. Pochodził przez chwilę, następnie go wyłączyłem i uruchomiłem ponownie - od strzała.