Skocz do zawartości

hak64

Pasjonat
  • Postów

    70
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hak64

  1. Co mi chcesz udowodnić? Że to ty masz rację, bo znalazłeś bzdurny tekst w necie. Wskaż mi w którym miejscu (w swojej opinii o przedmiotowym zdarzeniu) wstawiłem jakieś dane z sufitu. Powiem więcej cały mój wywód na temat tego zdarzenia oparłem na podstawie - a jakże - źródła osobowego, samego autora tematu. Nie posiadam informacji od drugiego uczestnika, a pomimo tego nie widzę żadnych argumentów przemawiających na korzyść kierującego Audi. Proponuję zatem byś odpoczął nieco od udzielania się w tym temacie, bo nie przedstawiając żadnych merytorycznych argumentów w dyskusji ośmieszasz się w czasoprzestrzeni (nie podam w jakim procencie) tego forum. Ze swej strony (do twojego paszkwilu o biegłych) mogę dodać, że obecnie starając się o wpis na listę biegłych, trzeba jeszcze reprezentować właściwą opcję polityczną. Stąd już blisko do tezy, że każda kolizja jest polityczną nagonką, mającą na celu zdeprecjonowanie znaczenia ekipy rządzącej, bądź opozycji (w zależności od przekonań politycznych domniemanego sprawcy kolizji).
  2. Moja obecność tutaj jest raczej podyktowana chęcią niesienia pomocy, czy budowania świadomości kierowców. Uświadamianie jednego, przekonanego o własnych racjach instruktora (podejrzewam, że jesteś instruktorem nauki jazdy), jest dość odległe od wyznaczonego celu i niespecjalnie mnie pociąga.
  3. Przeczytaj art 3.1. ustawy prd. bo - przynajmniej moim zdaniem- wjechanie w tył Audi skutkowało by naruszeniem tego przepisu. Mając możliwość uniknięcia kolizji powstaje obowiązek podjęcia lub zaniechania działania (manewr obronny). Wiedziałem, że ten problem poruszysz. W poprzedniej ustawie był. W obecnej jest wyłącznie przepis dotyczący autobusów wyjeżdżających z zatoki, ale nadal praktykowane jest powszechne używanie kierunkowskazu. Nadużyciem jest jedynie użycie kierunkowskazu podczas ruszania z pasa ruchu (po zatrzymaniu lub postoju na jezdni). Kodeks drogowy w sposób szczególny traktuje autobusy i trolejbusy, bowiem zapis Art 18 nakłada na kierujących obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, zmniejszenia prędkości, a nawet zatrzymania się w celu umożliwienia sygnalizującemu zamiar włączenia się do ruchu autobusowi, lub trolejbusowi. Jak wspomniałem jest to zapis szczególny, gdyż obowiązek powstaje po stronie innych, poruszających się drogą uczestnikom ruchu. Samo sygnalizowanie kierunkowskazem zamiaru włączenia się do ruchu jest więc całkowicie zasadne, gdyż informuje innych o planowanym przez nas manewrze, dodatkowym argumentem przemawiającym za sygnalizowaniem zamiaru włączania się do ruchu jest Art 22.5 Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru. Bo czymże, jeśli nie zajęciem pasa ruchu jest manewr włączenia się do tego ruchu? Odbiję zatem piłeczkę. Obroń zatem tezę, że włączenie się do ruchu z pobocza, parkingu, posesji, czy drogi wewnętrznej, bez użycia kierunkowskazu jest spełnieniem wymogu zachowania szczególnej ostrożności i cytowanego przepisu Art 22.5.
  4. Kolego, czy ty nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Przytaczasz przykład, gdzie miejscem zdarzenia jest skrzyżowanie, a co za tym idzie miejsce gdzie wyprzedzanie jest zabronione. Masz tam także taka informację: przystąpił do wyprzedzania w sytuacji, kiedy zachowanie się kierującego pojazdem wyprzedzanym wskazywało, iż może on wykonać manewr skrętu w lewo. W zdarzeniu o którym mówimy tutaj, kierujący Audi włączał się do ruchu, miał zatem obowiązek ustąpić pierwszeństwa wszystkim poruszającym się drogą z pierwszeństwem. Ponadto użyty przez kierującego Audi lewy kierunkowskaz, mógł a nawet powinien zostać zrozumiany, jako sygnalizowanie włączenia się do ruchu, bo kto przy zdrowych zmysłach wyjeżdża z parkingu na drogę, by po kilku przejechanych metrach zawracać (logiczne było by wycofanie głębiej na parking /nawet wykorzystując chodnik/ i włączenie się do ruchu od razu w lewo). Z fotki dołączonej przez autora wątku wnioskuję, że przed nim (na parkingu) stał jakiś pojazd, dlatego zdecydował się na włączenie się do ruchu cofając na drogę. Jednak takie zachowanie i przejechanie kilku zaledwie metrów mogło sugerować i zostać odczytane przez jadącego z tyłu jako "no tak wpierniczył się na drogę i zgasł mu silnik" (dodam, że ja także tak bym to zrozumiał) . Sam fantomas18 napisał, że zatrzymał się, a zatem kierujący Toyotą nie wyprzedzał, a omijał unieruchomiony na pasie ruchu samochód.
  5. Kolego jestem biegłym z zakresu rekonstrukcji wypadków i nie potwierdzam twojej tezy.
  6. Czas, to tylko część problemu. Bardziej należy obawiać się kosztów, a te mogą być niemałe (porada prawna od 300 zł w górę, koszt zastępstwa procesowego od 600 zł w górę /każdorazowo/, ekspertyza biegłego od 1000 zł w górę, do tego koszty sądowe i grzywna). Pozostaje jeszcze kwestia samej szkody. Ubezpieczyciele uzurpują sobie prawo do nie przyjęcia odpowiedzialności za szkodę, do czasu sądowego rozstrzygnięcia kwestii winy za zdarzenie. Tak więc zarówno jeden, jak i drugi uczestnik zdarzenia będzie naprawiał swoje auto za własne pieniądze, a dopiero po korzystnym dla siebie wyroku będzie mógł domagać się zwrotu poniesionych kosztów. Gdyby była szansa na wygraną, to sam bym to sugerował, bo niejednemu pomogłem wybronić się od zarzutów w podobnych sytuacjach (skręt w lewo), ale w świetle przedstawionych faktów, nie widzę argumentów dających możliwość wygrania tej sprawy.
  7. A ja przytoczyłem tylko orzeczenia SN, które odzwierciedlają stanowisko ogółu sądownictwa w przedmiotowej materii, bowiem zadaniem Sądu Najwyższego jest m.in. - rozstrzyganie zagadnień budzących wątpliwości prawne, - rozpoznawanie kasacji oraz skarg kasacyjnych, - opiniowanie ustaw oraz innych aktów normatywnych, Jeśli nie jesteś laikiem w kwestiach prawnych, to chyba nie muszę dalej toczyć dysputy o wyższości Świąt Bożego Narodzenia, nad Wielkanocnymi...
  8. robi4020 Sprawiasz wrażenie obeznanego w temacie, a sugerując że samo "odpowiednio i zawczasu" jest wystarczające, popełniasz podstawowy błąd. Ostrożności na drodze nigdy za wiele i choćby z tego względu należy jeszcze upewnić się, czy wykonanie danego manewru jest bezpieczne. Gdyby taka czynność (sprawdzenie, upewnienie się) miała ocalić choć jedno życie, to należy akcentować potrzebę jej stosowania. Poniżej wklejam kilka (z bardzo wielu) orzeczeń sądów, w tym i SN, dla których zapisy Ustawy PRD stanowią nieco szersze pojęcie i potwierdzają, że "odpowiednio i zawczasu", nie wystarcza. V KK 34/09 Orzeczenie SN "Zaniechanie takiego upewnienia się o braku zagrożenia przy wykonywaniu skrętu w lewo oznacza niezachowanie szczególnej ostrożności, jako warunku prawidłowego wykonania manewru zmiany kierunku jazdy, określonego w art. 22 ust.1 prawa o ruchu drogowym, a tym samym naruszenie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym." Warunkiem sprostania obowiązkowi szczególnej ostrożności, nałożonemu na uczestnika ruchu drogowego w sytuacjach wskazanych w ustawie, jest nieustająca obserwacja sytuacji na drodze, umożliwiająca percepcję wszystkich zmian i odpowiednie dostosowanie się do nich. Odbiega od takiego modelu zachowania wykonywanie manewru skrętu w lewo bez upewnienia się, czy nie spowoduje on zajechania drogi także pojazdowi jadącemu z tyłu. Bez względu na to, czy jadący z tyłu wyprzedza, naruszając przepisy ruchu drogowego, czy też jako kierowca pojazdu uprzywilejowanego korzysta z uprawnienia do niestosowania się do przepisów ruchu pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności (art. 53 ust.2 p.r.d.), zaniechanie takiego upewnienia się o braku zagrożenia przy wykonywaniu skrętu w lewo oznacza niezachowanie szczególnej ostrożności, jako warunku prawidłowego wykonania manewru zmiany kierunku jazdy, określonego w art. 22 ust. 1 p.r.d., a tym samym naruszenie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. IV KK 416/05, w którym SN stwierdził, że: „Na kierowcy zamierzającym wykonać manewr zmiany kierunku jazdy w lewo ciąży nie tylko obowiązek zawczasu i wyraźnego zasygnalizowania tego manewru oraz baczenia, aby nie spowodował on najechania drogi pojazdowi jadącemu z kierunku przeciwnego, ale także w zależności od okoliczności, wynikających z zasad szczególnej ostrożności (art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym.), obowiązek upewnienia się, przez spojrzenie w lusterko wsteczne lub boczne, czy znajdujący się za nim pojazd nie uniemożliwia bezpiecznego wykonania tego manewru” III KK 109/12 SN Analiza treści tego orzeczenia prowadzi do wniosku, że „O odpowiedzialności kierowcy wykonującego skręt w lewo można mówić wtedy, gdy widział (lub mógł i powinien był widzieć) pojazd poruszający się w sposób stwarzający zagrożenie lub wręcz uniemożliwiający bezpieczne wykonanie manewru, a mimo to ten manewr w dalszym ciągu realizował. Wiąże się to także z naruszeniem zasady ograniczonego zaufania (art. 4 p.r.d)”.
  9. Podejmę polemikę z tobą, aczkolwiek chyba powinniśmy założyć oddzielny temat, czy wątek. Tu jednak uzasadnij (obroń swoją tezę), że samo sygnalizowanie kierunkowskazem wyraźnie i zawczasu manewru jest spełnieniem wymogu zachowania szczególnej ostrożności.
  10. To nie moje własne opracowanie, ani też własna interpretacja przepisów, a potwierdzone orzecznictwem sądów zasady rozumienia szczególnej ostrożności. A skąd będziesz wiedział, że odczytał i się dostosował, jeśli nie sprawdzisz? To sprawdzenie jest własnie ową szczególną ostrożnością.
  11. Dokładnie tak. Sprawca czynu ma prawo się bronić - nawet kłamstwem. Zaraz wyjaśnię z czego to wynika. Fałszywe zeznanie jest przestępstwem przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Należy pamiętać, że zgodnie z treścią art. 177 § 1 k.p.k. każda osoba wezwana w charakterze świadka ma obowiązek złożyć zeznania, a kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 [art. 233 § 1 KK]. Należy przy tym pamiętać, że nie podlega karze, kto, nie wiedząc o prawie odmowy zeznania lub odpowiedzi na pytania, składa fałszywe zeznanie z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym. Nie można także nigdy ukarać za złożenie fałszywego zeznania podejrzanego ani oskarżonego. Składają oni bowiem wyjaśnienia, a nie zeznania lub oświadczenia. Nie jest też możliwe skazanie sprawcy fałszywych zeznań w postępowaniu karnym, w którym występuje jako oskarżony, jeśli fałszywe zeznania złożył wcześniej, przesłuchiwany w charakterze świadka.
  12. Nie napisałeś czy to szkoda likwidowana z OC sprawcy, czy z własnego AC (to zasadnicza różnica). Niemniej jak znajdziesz uzasadnienie dla dwóch tygodni zwłoki (kolejka chętnych, brak decyzji o przyjęciu odpowiedzialności przez ubezpieczyciela, brak wyceny szkody) z przekazaniem auta do naprawy, to z resztą nie powinno być problemu.
  13. Nie TAK SAMO. Jeśli będąc poszkodowanym składasz zawiadomienie o popełnionym przestępstwie, a przy tym mijasz się z prawdą, to usłyszysz zarzut z Art. 233. § 1. Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. lub Art. 234. Kto, przed organem powołanym do ścigania lub orzekania w sprawach o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne, fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie tych czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. lub Art. 238 Kto zawiadamia o przestępstwie lub o przestępstwie skarbowym organ powołany do ścigania wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Nic bardziej mylnego. Obowiązek ten wynika z zasady zachowania szczególnej ostrożności. I wcale nie trzeba wyłazić z auta i pytać, wystarczy, że spojrzysz w lusterko i widzisz, że ten (ci) z tyłu zatrzymał się i czeka, aż wykonasz swój manewr. Jeśli samochód jadący z tyłu, nie hamuje, albo zmienia pas ruchu, to nie wolno ci podjąć wykonania swojego manewru, bo w tym momencie to TY powodujesz wytworzenie zagrożenia bezpieczeństwa na drodze.
  14. Zauważ, że świadek zdarzenia, czy poszkodowany ma obowiązek mówienia prawdy, natomiast obwiniony , czy oskarżony może się z tą prawdą mijać. Świadkowie mają także prawo do odmowy składania wyjaśnień, które mogły by ich narazić na odpowiedzialność karną. Tak więc dywagacje na temat, co chciał, a co zrobił, pozostają kwestią otwartą i zależą wyłącznie od jego radosnej, kreatywnej wyobraźni. W świetle popełnionych przez ciebie błędów, co najwyżej kierownik Toyoty załapał by się na przyczynienie do zaistnienia zdarzenia. Kluczowe jest tu bowiem niezachowanie szczególnej ostrożności podczas wykonywania manewru skrętu w lewo. Skoro widziałeś, że nadjeżdża jakiś pojazd, to: - po co wyjeżdżałeś z parkingu, wiedząc, że zaraz będziesz chciał zawracać (liczyłeś się więc z możliwością zmuszenia tego kierowcy do hamowania, a nawet zatrzymania samochodu), - nie spojrzałeś w lusterko i nie ustaliłeś, co się stało z tym nadjeżdżającym samochodem, - podjąłeś niebezpieczny manewr skrętu w lewo, bez upewnienia się, czy twój sygnalizowany kierunkowskazem zamiar został przez innych kierowców zrozumiany, - walnąłeś (prawdopodobnie, bo nadal nie wyjaśniłeś, kto w kogo) w bok pojazdu, który cię wyprzedzał, bądź też omijał (bo podobno już stałeś), co jednoznacznie wskazuje na ignorowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa i praw innych użytkowników drogi.
  15. Kolego, twoja "radosna" interpretacja przepisów jest nieco męcząca. Włączanie się do ruchu Art 17 p 2. Kierujący pojazdem, włączając się do ruchu, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu. W myśl tego przepisu wolno ci włączyć się do ruchu tylko w przypadku, gdy nie spowoduje wymuszenia jakiegoś manewru (hamowania, omijania, lub wyprzedzania) na innym użytkowniku drogi. Jeśli zatem widziałeś nadjeżdżający pojazd, to miałeś powstrzymać się od zajmowania jego pasa ruchu, tym bardziej, że miałeś zamiar od razu zawracać. A fakt, że stałeś już na pasie ruchu ma takie samo znaczenie, jak to że ktoś zajmie wykupioną przeze mnie miejscówkę w samolocie. Wyjazdy z parkingów przy autostradach nieprzypadkowo mają po kilkadziesiąt i więcej metrów długości. Takie pasy dla włączających się do ruchu buduje się, by ci nie wymuszali podejmowania manewrów obronnych na innych kierowcach, bo włączanie się do ruchu nie może powodować u innych użytkowników drogi konieczności zmiany pasa, czy hamowania (to jest wymuszenie pierwszeństwa). I nawet jeśli prawdą jest, że To musisz się liczyć z tym, że drugi uczestnik zdarzenia przedstawi rzecz inaczej (zresztą już to zrobił). W sądzie zaś powie: " Około 30 metrów przed maską wyjechał z parkingu tyłem kierujący pojazdem audi, sygnalizując lewym kierunkowskazem włączanie się do ruchu (nie zamiar, a już sam manewr), miałem zbyt mało miejsca by skutecznie zahamować, więc podjąłem próbę ominięcia tego auta. Kiedy znajdowałem się na lewym pasie równolegle do tego pojazdu, on nagle skręcił w lewo doprowadzając do kolizji..." Inna rzecz, że twoje około 5 sekund jest mało prawdopodobne biorąc pod uwagę pojazd poruszający się z prędkością 50 km/h pokonuje wciągu sekundy około 14 m, do tego czasu dolicz jeszcze czas niezbędny na wyjazd z parkingu (3 sekundy), zatrzymanie (2 sekundy), wrzucenie 1 biegu (1 sekunda), ruszenie i podjechanie kilku metrów (3 sekundy) i uzyskamy około 150 m przebytej przez Toyotę drogi (taka odległość powinna określać twoje "daleko" jechał jakiś samochód).
  16. "Chyba" jednak włączamy kierunkowskaz. Każdy manewr wykonywany na drodze musi być odpowiednio wcześnie sygnalizowany. Włączanie się do ruchu nie jest wyjątkiem i kierunkowskaz ma ostrzegać, uprzedzać innych o naszym zamiarze. Dlatego Raczej mógł być tak zrozumiany. Jeśli drugiemu uczestnikowi zdarzenia, lub policjantom powiedziałeś, że chciałeś zawrócić, to nie był to normalny skręt w lewo. Nadal nie napisałeś, czy ty w niego, czy on w ciebie...
  17. Jeśli nie dysponujesz innymi dowodami (nagranie z kamerki), zeznania świadków (innych niż uczestnicy zdarzenia), to trudno będzie wywinąć się od winy. Po pierwsze już wiesz, że drugi uczestnik twierdzi, że był zmuszony do zmiany pasa ruchu, gdyż wymusiłeś na nim pierwszeństwo. Po drugie, wystąpi trudność udowodnienia, że po włączeniu się do ruchu (wycofanie na drogę) stałeś tam kilka sekund z włączonym kierunkowskazem. Po trzecie, o ile w przypadku skrętu w lewo, na skręcającym nie ciąży obowiązek ciągłej obserwacji drogi za sobą (wystarczy upewnienie się, że sygnalizowany zamiar skrętu został zrozumiany przez nadjeżdżających z tyłu), to w twoim przypadku i ten argument padnie, gdyż twoim zamiarem było zawracanie, a ten manewr nie polega na przecięciu pasa ruchu, a na jego zajęciu. Po czwarte, wprawdzie nie napisałeś czy ty uderzyłeś w bok wyprzedzającego, czy też wyprzedzający w twój bok (to pierwsze pogrąża cię totalnie), niemniej nie zdążyłeś przeciąć pasa ruchu (pokonałeś zaledwie połowę dystansu), co także jednoznacznie wskazuje na niezachowanie ostrożności. Po piąte, napisałeś: Nie upewniłeś się co się stało z tym samochodem. Skoro jechał, to co potem zrobił, wzbił się w powietrze? Manewr skrętu w lewo wymaga ustalenia, czy sygnalizowany zamiar skrętu został zrozumiany. Innymi słowy, upewnienia się, że inni użytkownicy drogi nie podejmują jakichś manewrów, które mogą uniemożliwić bezpieczne zakończenie skrętu. Po szóste, twój kierunkowskaz mógł zostać zrozumiany, nie jako zamiar skrętu w lewo, ale jako sygnalizowanie włączenia się do ruchu (wszak zaledwie kilka metrów wcześniej wyjechałeś z parkingu). Mając powyższe na uwadze, moja opinia (biegły nie orzeka o winie), zawierała by takie właśnie wyliczenie popełnionych przez ciebie błędów.
  18. Samochód zastępczy możesz wynająć nawet od osoby prywatnej (potrzebna umowa najmu), ale nie przesadzaj z czasem, bo tego nie zapłacą (myślę że do 10 dni max).
  19. Wszystkie części zamienne zakwalifikowane do wymiany są tanimi zamiennikami, stawki rbg w renomowanych warsztatach i w ASO przekraczają 100 zł. W kalkulacji nie ujęto wspornika zamka , a tylko wzmocnienie zderzaka i żadnych ślizgów. Możesz się odwołać uzasadniając żądanie korekty wyceny, ale prostszym rozwiązaniem jest odstawienie wozu do ASO i to oni powalczą o lepsze pieniądze. Ta szkoda powinna być wyceniona na ponad 7 tys, a same części (w oryginałach), to koszt około 5 tys.
  20. Odwołaj się, bo ubezpieczyciel dokonał wyceny w oparciu o głodową stawkę rbg (54,50 zł), tanie zamienniki części (zderzak BMHD za 778 zł), zastosowano potrącenia 25% na części i 5% na robociznę. Tłumik co prawda w kalkulacji ujęto, ale jest zaznaczony gwiazdką (*), a to oznacza, że jego wymiana jet tylko opcją, której na razie nie uwzględniono (nie ma go w zestawieniu części). Nie uwzględniono także uszkodzeń wzmocnień zderzaka, zaczepów i ślizgów (znajdziesz je pod skorupą). Ogólnie rzecz ujmując; do uszkodzeń zderzaków nie należy korzystać z uproszczonej metody wyceny szkody (na podstawie fotek nadesłanych przez poszkodowanego), a żądać oględzin rzeczoznawcy, z którym należy umówić wizytę w warsztacie, lub stacji diagnostycznej, gdzie jest możliwość zdemontowania zderzaka, sprawdzenie stanu zawieszenia i podłogi bagażnika. Twoje fotki są mało precyzyjne, ale na mój gust skorupa zderzaka nadaje się do naprawy, chyba że ma ułamane zaczepy, lub jest spękana, natomiast po widocznych śladach wtarcia lakieru sprawcy, wnioskuję że uderzenie było na tyle silne, że uszkodzeniu uległy wzmocnienia zderzaka. Tak więc jeśli obawiasz się wizyty rzeczoznawcy i zmiany kwalifikacji "wymiany" zderzaka, na "naprawę", to napisz odwołanie z żądaniem wyliczenia szkody w oparciu o cenę oryginalnego (nie zamiennika) zderzaka. Można też napomknąć o zastosowaniu realnej stawki rbg (od 100 zł w górę), ale przy tej szkodzie (mała ilość prac), różnica nie będzie znacząca.
  21. Tylko, że on już szkodę zgłosił. Zatem w systemie ubezpieczyciela i tak ma szkodę na koncie.
  22. Skorzystaj zatem z naprawy w serwisie, bo to co proponują nie pokryje nawet połowy kosztu gołego zderzaka, a trzeba go jeszcze polakierować.
  23. Sam jestem rzeczoznawcą i wyobraź sobie, że idiocie trudno zdobyć takie uprawnienia, dlatego napisałem, że trzeba to zrobić przed wizytą. Rzeczoznawca dokonując oględzin pojazdu robi także dokumentację fotograficzną i jeśli zauważył zardzewiałe wkręty, lub widać je na fotkach, to nie spodziewaj się przyznania nowego zderzaka. Pęknięty spojler także będzie widoczny, ale w zestawieniu z zardzewiałymi wkrętami zderzaka, rodzi się pytanie, czy te uszkodzenia są wynikiem tej szkody, czy też wcześniejszej. Pytasz o sens - weź teraz udowodnij, że nie było tego wcześniej...
  24. To miałeś zrobić przed wizytą rzeczoznawcy. Napisałem ci to tu:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...