Skocz do zawartości

hak64

Pasjonat
  • Postów

    70
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hak64

  1. Podobne uszkodzenia rzeczoznawca PZU wycenił na 2,5 tyś, a niezależny na 13 tyś. Tu mam wątpliwość co do zderzaka, jeśli jest tylko zarysowany, to do naprawy, jeśli ma pęknięcie, lub urwane zaczepy - do wymiany.
  2. Przy szkodzie z OC możesz korzystać z samochodu zastępczego (na czas naprawy), ten zaś możesz wynająć nawet od kolegi, znajomego, czy kogoś z rodziny (byle potwierdza to umowa najmu).
  3. To jest szkoda na jakieś 5 tyś (na częściach oryginalnych). Zarówno błotnik, jak i zderzak kwalifikują się do wymiany. Jeśli szkoda zostanie wyliczona na zamiennikach, to na kosztorysie będziesz miał 2 tyś. Nie napisałeś, czy masz sprawcę, czy też naprawiasz z własnego AC?
  4. Napisali, co uznali, tyle że mijają się z prawdą. Ubezpieczyciel ma obowiązek zrekompensować wszelkie koszty związane ze zdarzeniem szkodzącym. Jeśli więc kupisz oryginalne części i wymienisz po czym faktury prześlesz ubezpieczycielowi, to muszą to zwrócić.W przypadku naprawy samodzielnej nie zwrócą za robociznę, ale zlecenie wymiany uszkodzonych części koledze, potwierdzone stosowną umową (umowa zlecenia, lub umowa o dzieło) powinna załatwić problem i uzyskasz kasę za robociznę. Nie możesz jednak przekroczyć stawki rbg zaproponowanej przez ubezpieczyciela (do tego niezbędna jest ponowna wycena szkody zaakceptowana przez ubezpieczyciela).
  5. Oddaj na naprawę bezgotówkową (niekoniecznie w ASO). To jest szkoda z OC sprawcy, więc zderzak przysługuje ci nowy i oryginalny. Według ubezpieczyciela koszt rbg to 54 zł, ale za taką stawkę to może znajdziesz wioskowego kowala, albo Janusza z wiadrem szpachli i farbą w sprayu.
  6. Kolego pracuję w odszkodowaniach, ale we wróża nie lubię się bawić. Trudno ocenić wartość szkody bez oględzin, czy choćby fotek uszkodzeń. Sama rysa stanowi podstawę, do zakwalifikowania zderzaka do "naprawy" -lakierowanie, ale już wgniecenie, może skutkować koniecznością wymiany. Jeśli więc wystarczy samo lakierowanie, to proponowane przez ubezpieczyciela 800 zł jest do przyjęcia.
  7. Pyta, bo ma wątpliwości, czy się zgodzić. Powie, bo sprawa sądowa jest na 100% wygrana, jeśli kosztorys niezależnego rzeczoznawcy został sporządzony poprawnie (nie jest naciągnięty). To akurat nie jest istotne. Orzecznictwo sądów jest w tym przypadku jednoznaczne "ubezpieczyciel ma wypłacić odszkodowanie w kwocie pokrywającej szacowany pełny koszt naprawy i to niezależnie czy naprawa została dokonana, czy też nie" (poszkodowany może wszak sprzedać samochód w stanie uszkodzonym, a odszkodowanie i tak mu się należy).
  8. Trochę to "nie po polskiemu" napisałeś. Ubezpieczyciel zaniżył koszt naprawy o 12000 zł - tak stwierdził rzeczoznawca niezależny. Chcą obecnie dać 6500 zł prócz tej kasy którą już otrzymałeś, czy jak? "Plus koszty sądowe" - to właśnie jest niezrozumiałe, bo skoro ugoda, to chcą uniknąć kosztów sądowych. Chyba, ze chodzi wyłącznie o zwrot wpłaconego przez Ciebie wadium, oraz kosztu ekspertyzy. Zakładając taki temat (nie ukrywam, jest interesujący), wypadało by wyjaśnić pewne kwestie: - o jaki samochód chodzi i jego rok produkcji, (w profilu masz 2001, czyli b6, co wskazuje, ze mogła to być szkoda całkowita, biorąc pod uwagę, że o 12 tyś zaniżono koszt naprawy). - na ile ubezpieczyciel oszacował koszt naprawy. - ile wynosił koszt naprawy oszcowany przez niezależnego rzeczoznawcę, (różnica 12 tyś to sporo), - jaki wybrałeś tryb likwidacji szkody (serwisowy, czy kosztorysowy), - czy pojazd naprawiłeś, gdzie i za ile, - czy ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie w kwocie odpowiadającej ich wycenie, Wyjaśnienie tych kwestii pozwoli zobrazować całość tematu i może być pomocne dla innych. Pozdrawiam. Henryk
  9. Nie rozumiem problemu. Składasz wniosek o rejestrację, dołączasz dokumenty, które posiadasz i niech sobie baba dywaguje, co ma z tym zrobić. Odmawiając zarejestrowania pojazdu musi podać przyczynę, powołując się na stosowne przepisy. Tak więc na pisemny wniosek musi odpowiedzieć pismemnie i to w ustawowym terminie. Jeśli przy tym babka mija się z prawdą, albo nadinterpretuje przepisy, to można jej szepnąć na ucho, że brak kompetencji zwykle staję się powodem zmiany stanowiska pracy z siedzącego na stojące...
  10. Bez rzucenia okiem na kosztorys naprawy, niewiele mogę powiedzieć, ale proponowana przez ubezpieczyciela kwota odszkodowania, jest żenująco niska, bo nie pokrywa nawet wartości części wymagających wymiany. Przeczytaj proszę te tematy: http://a4-klub.pl/index.php?/topic/368512-wycena-rzeczoznawcy-czy-warto-sie-odwolywac-audi-a4-b5/ http://a4-klub.pl/index.php?/topic/350604-naprawa-auta-z-oc-sprawcy/ http://a4-klub.pl/index.php?/topic/342061-wycena-szkody-warta-aviva/
  11. Znaczy gadałeś ze znafffcą. Prawda jest taka, że ubezpieczyciel ma prawny obowiązek zrekompensować wszystkie koszty związane ze zdarzeniem szkodzącym, a więc holowanie i zabezpieczenie pojazdu po wypadku, koszt przeglądu, demontażu elementów do oględzin, wynajem auta zastępczego, zniszczonych w zdarzeniu przedmiotów, a nawet noclegu dla poszkodowanego jeśli do wypadku doszło poza miejscem zamieszkania. Fakt, że ubezpieczyciele żądają faktur potwierdzających poniesione nakłady, nie ma potwierdzenia prawnego. Skoro samochód mogę kupić na podstawie odręcznie spisanej umowy, to mogę także kupić części do tego auta, zapłacić za usługę naprawy, holowanie, czy wynajem samochodu. Nie można naliczać amortyzacji (wytyczne KNF). Ubzpieczyciele i tak robią wszystko, by zniechęcić poszkodowanego do upominania się o swoje i niestety często konieczne jest złożenie pozwu. Tyle, że zwykle dochodzi do ugody przedsądowej, bo i po co narażać się na ponoszenie kosztów z góry przegranego procesu. Wystarcza więc zebranie stosownych dokumentów (umów, faktur), sporządzenie odwołania i wezwania do zapłaty, oraz ewentualnie pozwu cywilnego.
  12. Błotnik wymaga wymiany, maska i zderzak (wraz ze wzmocnieniami i ślizgami) również, reflektor z pewnością ma ułamane zaczepy więc także do wymiany. Skromnie licząc jest to szkoda przekraczająca wartość 5 tyś zł. To fakt, i jest to dość często praktykowane. Trzeba jednak spisać umowę najmu, w której zostanie określona stawka dobowa (kwoty nieco przekraczające 100 zł przechodzą bez problemu). Jeśli watrość umowna przekroczy 1 tyś, to wynajmujący powinien rozliczyć się ze skarbówką!
  13. Uparłeś sie na to ASO, a oni w równym stopniu, co ubezpieczyciele, uczciwością nie grzeszą... Gdybyś skorzystał z usług jakiegoś solidnego warsztatu, to jeździłbyś ich samochodem zastępczym, dawno miałbyś auto zrobione, a ubezpieczyciel byłby szczuplejszy o jakieś 12 tyś z hakiem, za wynajem auta zastępczego...
  14. Moim zdaniem koszt naprawy na oryginalnych częściach i normalnej stawce rbg, przekroczy 5 tyś. Trzeba będzie mocno uważać, by kosztorys naprawy nie przekroczył wartości auta przed szkodą, bo przy "szkodzie całkowitej" ubezpieczyciel wypłaci różnicę pomiędzy szacunkową wartością auta przed i po szkodzie ( dla przykładu: 7 tyś - 3,5 = 3,5 tyś na rękę). To uproszczona metoda likwidacji szkód. Nie jest ona korzystna dla poszkodowanego. Należy więc sporządzić odwołanie uzasadniając zaniżoną wyceną szkody i żądać oględzin rzeczoznawcy oraz szczegółowej kalkulacji kosztów naprawy.
  15. Nie wiem jak wygląda kwestia podatku, ale wizyta lub telefon do skarbówki załatwi tę kwestię. Problem może się pojawić także ze strony ubezpieczenia OC. Jeśli właściciel pojazdu (widniejący w dowodzie rej) wypowiedział umowę ubezpieczenia, to z chwilą upływu terminu ochrony ubezpieczeniowej traci ona ważność. Nabywca zaś powinien opłacić składkę ubezpieczenia od dnia zakupu. Tak więc jeśli nie masz pewności, czy umowa OC jest ważna (fakt, że ktoś zapłacił składkę na nazwisko poprzedniego właściciela nie ma znaczenia, jeśli prawowity właściciel wypowiedział umowę), to powinieneś w dniu zakupu pojazd ubezpieczyć. Unikniesz wtedy niespodzianek ze strony UFG, która to instytucja "nagradza" zapominalskich nakazem płatniczym na kwotę bodajże 3700 zł.
  16. Objawy wskazują na padnięty termostat (zawieszony w pozycji "otwarty").
  17. hak64

    Zwarcie?

    Sam sobie odpowiedziałeś. Zwarcie w rozruszniku i wypada mieć nadzieję, że nigdzie indziej...
  18. Miałeś zaniżony kosztorys ubezpieczyciela, wobec czego miałeś także prawo zlecić wykonanie rzetelnego kosztorysu naprawy (wycena ASO). Tak więc ubezpieczyciel także i ten koszt będzie musiał zwrócić. Celowo napisałem zwrócić, bo to Ty zapłacisz za holowanie, parkowanie i wycenę ASO, ale fakturą obciążysz ubezpieczyciela. Drugich oględzin nie zlecaj ASO. Jeśli w trakcie naprawy ujawnią się nowe uszkodzenia, to wystarczy powiadomić ubezpieczyciela, przesłać fotki tych uszkodzeń i zażądać korekty kosztorysu.
  19. To znaczy, że to ASO wyszło z propozycją odholowania pojazdu, licząc przy tym, że będziesz u nich naprawiał). Niepotrzebnie tylko od razu ich upoważniłeś. Powinieneś jednak od razu dostać i to na piśmie informację, że doba postoju na ich parkingu kosztuje - tyle, holowanie - tyle. Takie są wymogi formalne. Towar, czy usługa ma swoją cenę, ale ta cena powinna być określona na wstępie i przypieczętowana stosowną umową, albo przynajmniej zawiadomieniem strony o koszcie usługi. Dla przykładu: Policja także zabezpiecza pojazdy po wypadkach (na potrzeby wykonania oględzin, lub zabezpieczenia przed powstaniem większych strat) i właścicielowi auta przekazuje się druczek z pouczeniem, ze od dnia,,, do dnia,,, pojazd zostaje zabezpieczony na parkingu strzeżonym w... na koszt policji. Po tym terminie koszt parkowania pojazdu obciąża właściciela samochodu. Niemniej jeśli ASO obciąży cię kosztami holowania i parkowania, to i tak możliwe będzie dochodzenie zwrotu tej kwoty od ubezpieczyciela sprawcy. Przepis mówi jednoznacznie, że ubezpieczyciel ma obowiązek zrekompensować wszystkie koszty będące skutkiem zdarzenia szkodzącego.
  20. A mi chodzi o to, że usiłuję Ci wyjaśnić, że nie mają prawa żądać od ciebie kasy za parkowanie, jeśli to nie Ty zlecałeś odprowadzenie auta na ich parking.
  21. Odstawienie auta po kolizji do ASO zleciłeś sam, czy też ubezpieczyciel Cię wyręczył? Jeśli to drugie, to niech płaci. Jeśli ASO samo zechciało przyjąć auto do naprawy, to także nie mogą obciążać Cię kosztami parkowania. Płacisz tylko za to, co sam zleciłeś.
  22. Czy Ty masz świadomość tego co napisałeś? Naprawa z rozliczeniem bezgotówkowym wiąże się z koniecznością udokumentowania kosztu naprawy (z zakupem części włącznie). W jaki sposób ma więc wpisać w kosztorys naprawę z wykorzystaniem używek? Nie przejmuj się wyceną ASO. Podjedź do innego warsztatu i sam ustal koszt naprawy (tak by nie przekroczyć założonego budżetu).
  23. Nie spotkałem się jeszcze z kosztorysem naprawy naciągniętym przez ASO (w sensie kosztorysu wstępnego, przed naprawą) natomiast znam wiele przypadków, gdy faktura za naprawę jest "wyśrubowana" o pozycje, które nie zostały ruszone, lub wpisano "wymianę", a zrobiono "naprawę". Znane sa też przypadki, kiedy pracownicy dorabiają sobie do pensji sprzedając delikatnie uszkodzone elementy, choć bywa i tak, że sprzedają nowy, a wymieniają na naprawiany. Nie mam najlepszego zdania o ASO i chyba długo go nie zmienię, bo ostatnio spotkałem się z czymś takim; Właściciel samochodu zauważył, że ktoś przerysował mu na parkingu pod marketem prawe lusterko. Podjechał do serwisu gdzie zostawił samochód i umówił się na odbiór następnego dnia. Odebrał, zapłacił i w trakcie jazdy do domu zauwaźył, że el. lusterko nie pracuje w pełnym zakresie. Postanowił sprawdzić, co jest nie tak i po odchyleniu szkła znalazł w obudowie lusterka kluczyki i komplet dokumentów do swojego wozu, była nawet informacja, gdzie jest ukryty mikrostyk włączający pompę paliwa...
  24. Nie napisałem, ze kosztorysy ASO są zawyżane, one są adekwatne do rzeczywistego kosztu naprawy w ich serwisie. Zawyżony kosztorys, to taki, w którym niezależny rzeczoznawca na życzenie poszkodowanego dopisuje niektóre pozycje, lub wstawia pozycję "wy" wymiana, na elementy kwalifikujące się do naprawy. Dlatego też napisałem to: Gdybyś przeczytał więcej moich postów (w innych tematach również), to byś wiedział, że ten problem poruszałem wielokrotnie i podkreślam, że kwota która ewentualnie zostaje w kieszeni wcale nie jest zyskiem, bo przy ewentualnej odsprzedaży auta naprawianego w stodole, poszkodowany wyjdzie na zero, lub ze stratą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...