Kto bogatemu zabroni .
A po zatym , jak ewentualny przyszły kupujący zobaczy zbyt idealną książkę serwisową
może np. pomysleć że kupiona na allegro i wtedy dopiero można się w..... zdenerwować.
Na dodatek kupi inne auto o zupełnie nieznanej historii serwisowej ale świeżo z Niemiec,
z małym przebiegiem ( bo od dziadka albo kobiety) i w super okazyjnej cenie .
Bo u nas jest zwykle tak:
Klient pyta : jaki przebieg?
Sprzedający : a jaki sobie szanowny Pan życzy ?
Jak dla mnie najlepsze rozwiązanie to mini-maks czyli minimum wydanej kasy i maksimum
jakości zrobionej naprawy a to nijak nie da się pogodzić z ASO.
Co do sensowności napraw w ASO to jeśli ktoś np.potrzebuje nabić koszty, bo na firmę idą
faktury no to co innego ale nie z powodu , że potem lepsza cena przy odsprzedaży .