Mam problem z autkiem. Jakiś czas temu auto łapało notlauf'y więc zrobiłem mu u muchanika czyszczenie turbiny, bo zapiekały się kierownice. Dodatkowo wywaliłem kata i zaślepiłem egr'a. Po tem zabiegu auto wyraźnie odżyło i sprawowało się bardzo dobrze. Niestety do czasu, pech był taki, że podczas wyjazdu, ponad 200km od domu.
Historia była taka... podczas podróży wszystko grało, silnik był rozgrzany, przy spokojnym wyprzedzaniu nastąpiło gwałtowne odebranie mocy, taki gwałtowny notlauf. Redukcja biegu, wiecej gazu nic nie dawało, zero reakcji, myślalem, że coś z kołem sie stało bo zaczęło go telepac ale patrzę silnik zgasł, zero wspomagania, choinka z kontrolek i tyle. Zatrzymałem się, opaliłem ponownie silnik i ruszyłem.
Ujechalem kilka km i zrobiłem test 1-2 normalnie, 3 but po calej skali obrotów, nic sie nie dzieje, Wydawało się, że wszystko będzie już w porządku ale po kilku km znowu wystąpiły problemy.
Sytuacja obecnie wygląda tak, że wejście na obroty powyżej 2.2 - 2.3 skutkuje odebraniem mocy i wyłączeniem silnika. Takie moje spostrzeżenie bo tylko nie przekraczając do tego zakresu obrotów mogłem jako tako dokulać się do domu.
Wygląda mi na jakiś czujnik który łapie jakąś wartość krytyczną i daje sygnał do wyłączenia motoru. Ma ktoś jakieś sugestie co to może być?
PS. Pod kompa jeszcze nie zdążyłem się podłączyć, więc nie wiem jaki worek błędów zdążył się tam zgromadzić, na forum też nie znalazłem podobnego przypadku.