Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Sprzedane auto i uszkodzony silnik


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam problem z kupującym.

Sprzedałem auto w pełni sprawne. Kupujący był na diagnostyce, przyjechał z fachowcem, przetrzepali auto na wszystkie możliwe sposoby. Uzgodniliśmy cenę i kupili.

Kupujący pojechał do mechanika zrobił płukankę silnika i zalał olej 5W30 lecz wcześniej ja zalałem 10w40 i on o tym wiedział.


Poźniej dzwonił do mnie ze z autem wszystko ok że na autostradzie jechał 240/kmh i wszystko jest w porządku.

Po 5h dzwoni do mnie że mu sie silnik popsuł przy 150km/h i że korba wyszła bokiem... Stało się to na 2 dzień po zakupie.

Ja autem jeździłem 3 miesiace i zupełnie sie nic nie działo...

Teraz rząda odemnie zwrotu kosztów naprawy silnika i straszy sądem. Czy mam się czego obawiać?

Obdzwoniłem mechaników i żaden z nich nie zaleca wymiany oleju na rzadszy niż był i płukanek silnika...


Dodam że kupujący sam chciał na umowie kupna sprzedaży kwotę o połowe niższą niż zapłacił żeby mniej zapłacić w skarbowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bedzie teraz dzwonil i czyms straszyl to powiedz mu niech odda auto a ty mu oddasz kase zgodnie z umowa ktora zostala przez niego podpisana,nie ma sadu w naszym kraju ktory kazal by oddac wiecej niz na umowie,gosc w ten sposob zalatwil sie na cacy,spij spokojne i niczym sie nie martw majac taka umowe w reku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety to prawda, z miłym uśmiechem poinformuj typa ze odkupisz od niego to auto. Przywiezie Ci grata a Ty wyciagnij umowe i kwote jaka na niej jest i zadnych dyskusji. Efekt murowany, wiem bo kiedys miałem podobną sprawę z VW jetta, pekł wał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam jak zadzwoni to powiedz że może oddać auto a ty mu oddasz kwotę widniejącą na umowie na pewno wymięknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na umowie jest, że kupujący zapoznał się ze stanem technicznym samochodu? Jeżeli tak to raczej sąd ci nic nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki zapis. Ze kupujący oświadcza ze stan techniczny pojazdu jest mu znany.

Własnie chodzi o to ze on juz chyba wie ze nie warto oddawać, chce kase za nowy silnik.

A czy jest szansa ze rozwalił ten silnik tą płukanką i później zalaniem 5w30 jak wczesniej jezdziło na 10w40?

Dodam ze nie zdjął miski olejowej przy płukaniu, wiec cały syf został w misce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden i drugi olej jest do d... biorac pod uwage 1.8T

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo. Ani 10W40 ani 5W30 nie nadaja sie do takich motorow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


nie ma sadu w naszym kraju ktory kazal by oddac wiecej niz na umowie

To akurat nie jest do końca prawdą, ale mniejsza o to.


Na umowie jest, że kupujący zapoznał się ze stanem technicznym samochodu? Jeżeli tak to raczej sąd ci nic nie zrobi.

Taki zapis to pic na wodę i nie ma znaczenia dla ewentualnej odpowiedzialności.


Pomijając olej.... mam sie czego obawiać?

Ogólnie nie masz się czego bać. Zakładam, że nie jesteś handlarzem i sprzedawałeś auto jako osoba prywatna. Nie jesteś podmiotem profesjonalnym i nie musiałeś wiedzieć, że gdzieś głęboko w silniku jest coś nie tak. Po prostu nie znasz się na tym. Trudno też mówić o wadzie ukrytej, skoro sam o tym nie wiedziałeś. Dlatego też nie masz się czego bać. W skrajnym wypadku pochodzisz sobie trochę do sądu, a kupujący utopi trochę dodatkowej kasy w przegranym procesie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no to moje prywatne auto, Zaden handel nie wchodził w gre. Auto zarejestrowane na mnie. Ja o niczym nie wiedziałem, Sprzedawałem auto 100% sprawne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


dzwonił do mnie ze z autem wszystko ok że na autostradzie jechał 240/kmh i wszystko jest w porządku.
Klient testował auto w ekstremalnych warunkach, wiec nie masz się czego obawiać. Sądzę nawet, że to kupujący może być handlarzem i próbuje coś ugrać, wciskając Ci kit o rozwalonym silniku (zwykle właśnie handlarze zaniżają ceny w umowach, ale z drugiej strony, taki nie przyznał by się do jazdy z prędkością powyżej 200).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie to nie handlarz. to prywatna osoba. Poprostu miał pecha.... Nie wiem czy przez te płukanki i zalewanie rzadszego oleju czy poprostu tak sie miało stać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka ze jeżeli silnik nie stukal, na umowie jest wzmianka to nie masz się czego bać. Z drugiej strony nie dziwie się kupującemu bo silnik rozpadł się zaraz po kupnie tez bym się wkurzył i straszył sądami. Na szczęście jesteś kryty pod każdym względem. Kolega sprzedał alfe po tygodniu dzwoni klient ze turbo wyzionelo ducha, dla świętego spokoju sal mu połowę na regenerację żeby mieć spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym sie nie przejmowal. Niech idzie do sadu... przegra :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że żaden silnik się nie powinien rozlecieć dzień po zmianie oleju, nawet na inny. Świadczy to o tym, że był już w lichej kondycji, nowy właściciel przykatował i się skończyło tak jak się skończyło. Sprawa sporna. Z jednej strony Ty, który sprzedał sprawne auto z drugiej strony On któremu auto wyzionęło ducha zaraz po zakupie. Albo sąd albo polubowne załatwienie sprawy. Wszystko zależy ile sobie krzyknie za taką "naprawę" no i niech Ci przyśle zdjęcia silnika i auta żeby sprawdzić czy taki fakt w ogóle miał miejsce.

Polecam forum prawne. Tam odpowiedzą paragrafami w tej kwestii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że żaden silnik się nie powinien rozlecieć dzień po zmianie oleju, nawet na inny. Świadczy to o tym, że był już w lichej kondycji, nowy właściciel przykatował i się skończyło tak jak się skończyło. Sprawa sporna. Z jednej strony Ty, który sprzedał sprawne auto z drugiej strony On któremu auto wyzionęło ducha zaraz po zakupie. Albo sąd albo polubowne załatwienie sprawy. Wszystko zależy ile sobie krzyknie za taką "naprawę" no i niech Ci przyśle zdjęcia silnika i auta żeby sprawdzić czy taki fakt w ogóle miał miejsce.

Polecam forum prawne. Tam odpowiedzą paragrafami w tej kwestii.

To jest auto używane. Wszystko, wszędzie, w każdej chwili może się zdarzyć.

Ja ostatnio kupiłem nowy aku, bo widziałem, że podczas lekkiego mrozu już słabiej kręci, więc żeby nie było niespodzianki w większy mróz, sprawiłem sobie nófkę.

I ... przemieliło mi rozrusznik, bo dostał w końcu "normalny" prąd i nie wytrzymał pierwszego uruchomienia.

I co, ukryłem to przed sobą? A miałem zamiar sprzedawać auto, więc było duże prawdopodobieństwo, że trafiłoby to na nowego właściciela. I co? Wtedy miałbym mu kupić nowy akumulator i rozrusznik? Bo powinienem sprawdzać co tydzień napięcie na aku podczas rozruchu albo wyjąć pół silnika i sprawdzić, czy przypadkiem rozrusznik się nie kończy?

Rozumiem, że gdyby ktoś znalazł jakąś prowizoryczną naprawę, silikony, kleje czy coś sztukowane to można mieć wrażenie, że chciano coś ukryć.

Ale jak się daje po piź.... na maxa a potem silnik się rozpada to ... sorry. Trzeba mieć tylko pretensję do własnej głupoty.

No, ale Państwo nas uczy "dam 500, dam franków, dam leki za darmo", to potem tylko daj, daj, daj, daj... albo oddaj, bo ja głupi nie wiem, Ty powinieneś wszystko wiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Tyle tylko, że żaden silnik się nie powinien rozlecieć dzień po zmianie oleju, nawet na inny. Świadczy to o tym, że był już w lichej kondycji, nowy właściciel przykatował i się skończyło tak jak się skończyło. Sprawa sporna. Z jednej strony Ty, który sprzedał sprawne auto z drugiej strony On któremu auto wyzionęło ducha zaraz po zakupie. Albo sąd albo polubowne załatwienie sprawy. Wszystko zależy ile sobie krzyknie za taką "naprawę" no i niech Ci przyśle zdjęcia silnika i auta żeby sprawdzić czy taki fakt w ogóle miał miejsce.

Polecam forum prawne. Tam odpowiedzą paragrafami w tej kwestii.

I niby jak kupujący wykaże, że sprzedający wiedział o tym, że silnik jest na wykończeniu i zataił przed nim, że jak depnie ile fabryka dała, to się rozpadnie wszystko? Nie możemy mówić w takiej sytuacji o wadzie ukrytej. Skoro do dnia sprzedaży samochód jeździł normalnie, to dlaczego poprzedni właściciel ma odpowiadać za to, że nabywca postanowił pokatować auto od razu? Pewnie skończy się sądem, ale kupujący przegra i straci jeszcze więcej pieniędzy za koszty sądowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...