z meskiej perspektywy sa koszmarne w lipcu szwagierka rodzila w ICZMP. byla ulewa, walily pioruny, na porodowce w piwnicy szpitala nie bylo zywego ducha. o 3 nad ranem windy same zaczely jezdzic i daly sie slyszec krzyki rodzacych. scena jak z horroru - w zyciu sie tak nie balem