Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pulpecik

  1. pulpecik

    Auto kopci na biało

    A ten dym ma jakiś zapach? Dostaw też rękę do wydechu i niech się na niej skropli. Zasadniczo możesz posmakować nawet -to nie kocie szczyny i jak muśniesz językiem to biegunki nie dostaniesz. Słodkawy -płyn. Lepki i nieprzyjemny -olej. Woda to wiadomo z grubsza, smak starawej mineralki z wydechu. U mnie obecnie jest tak(tradycja dla tej pory roku) -odpalam i w żadnym nie ma nic. Po chwili zaczynają parować na biało. Pojadę kawałek do rozgrzania jest coraz gorzej. Vka to wręcz dymi całym tyłem jak się za kombi kotłuje para. Jadę dalej, auto dostaje swoją porcję wrażeń i paruje coraz mniej. Po połowie dnia jazdy i wygrzaniu w zasadzie wcale. Każde z trzech(wszystkie z LPG). Na benie jadę może... kilometr -trzy. Tak mam czujniki ustawione. W nocy od lasów(mieszkam na przedmieściach) wilgoci od cholery, wydechy naciągają, skrapla się. Potem musi odparować podsycana po części przez uboczne produkty spalania(wodę). Jak się wydech wygrzeje to już na bieżąco "suszy" i jest spokój. Vkę na tę okoliczność obmacywałem i porównywałem ze dwie zimy temu. Moja to jeszcze nie tak bardzo paruje. Kolegi w126 560 SEC na wolnych wygląda jak Titanic na średnich. Nawet klimatycznie. Silnika nie słychać, a masa pary się za nim snuje po ziemi.
  2. Z tych dwóch rzuć kości -jedno gówno. Obie firmy pakują i brandują sprzęt. FEBI jeszcze w kaloszach coś dobrego ma -czyli elementy czysto gumowe lub czasem tuleje z gumami. Wahacze od nich to w zasadzie doły społeczne za cenę klasy średniej. Mieli sporo przypałów typu złożenie główek bez smaru, luźno, czy z wkładkami z chyba pomiętolonych butelek PET. Takich słabo pomiętolonych. "Ruwile zmienia się co chwilę" :E Co oznakują i spakują to dostaniesz. Odpad lub nadplan. TRW... nie wiem jak wahacze ale to Federal Mogul po części, a o tym coś wiem(nic miłego). Sporo części też brandują podobno. Po Lemforderze to spadaj nie niżej niż Meyle czy faktycznie RTS
  3. Koszty psiknięcia nie są duże więc śmiało. Zawsze może te dodatkowe nieco wilgoci pomóc i posmarować. Wiele zależy od stanu i materiałów. Jak wspomnę zapieczone śruby ocynkowane w korpusie ze stopu to mnie ciarki przechodzą. O wiele mądrzej jest napracować się szczotką przy oczyszczaniu niż zrośniętą nakrętkę zrobić łbem śruby niechcący i ukręcić coś. Ja tam jeszcze zgrzewarkę mam pod ręką, bo niekiedy musiałem grzać śruby, żeby rozszerzanie i kurczenie zrobiło swoje. Do tego oczywiście klucze -porządne, bez luzów i bez rur zakładanych. Bo dużym ramieniem nawet nie czuć, że coś ukręcamy. Coraz rzadziej widuję aż tak zapieczone te śruby, bo jednak częściej ludzie te zawieszenia robią. Pamiętam jak pojedynczy wahacz ze stopu do Passata kosztował coś koło 1200-1400, zamienniki dopiero się rodziły. Wtedy każdy bujał aż pod samochód upadło A nowe śruby natłuść czymś. Nawet litowym smarem lekko. Nie odkręcą się i tak, a jakby coś wypadło potem znowu robić wystrzelą jak klocek przy biegunce
  4. Szczotkę drucianą, taką, żeby było łatwo w razie W odciąć kawałek dla lepszego manewrowania. Końce gwintów i okolice łbów śrub czy nakrętek oczyść już dzisiaj szczotką starannie. Potem jakimś penetratorem dobrze zwilż, pojeździj tak do wymiany. Powinno być lżej. Każdy "kłak" rdzy przy łbie czy brud powodują opór. Stąg należy oczyszczać dokładnie gwinty, używać środków penetrujących. Wszędzie, gdzie jest szansa, że środek wniknie puść strzała. W szczeliny zaciskane śrubami i tak dalej. A na oczyszczanie szczotką to już warto poświęcić trochę potu. To się serio opłaci. Fajnie mieć też jakiś lewarek rozkręcany w pionie(mam ruski śrubowy). Podstawia się gdzie pasuje i podnosi/opuszcza. Można go jako podstawę do dźwigni użyć. Absolutnie na samym lewarku nic nie rób, podstaw kobyłki albo porządne pniaki choćby. Różnie bywa z szarpaniem auta na lewarku, zabezpieczyć teren zawsze cholera warto. Nawet dla zasady. Podstawić też pro forma coś pod koło, by się nie stoczył pchnięty. Mnie tak staruszek napier...ał o takie rzeczy, że nie potrafię inaczej. No chyba, że z musu -np. zmiana koła w terenie. A i tak koło wrzucam pod auto asekuracyjnie zanim zapas założę. Zawsze coś...
  5. Kraina wiecznej szczęśliwości i cudownych wahaczy Miałem tyle aut, że ciężko choćby marki spamiętać. Obecnie mam trzy. I powiem tak -zawias na setki tysięcy SPRAWNEJ jazdy to klasyczne Mercedesy w201/124/123/126. Wielowahacz w naszych obecnych boleściach jest SŁYNNĄ KOPALNIĄ LUZÓW. Już Niemcy na to narzekali, wiele lat temu ostro krytykowano VW za ten wielopatyczek w kontekście jakości -padał na ich drogach niewspółmiernie szybko. Taa, po autostradzie zrobi więcej. A na rolkach w garażu jeszcze więcej Może nawet 500 000... Odkąd to wprowadzono każdy wszędzie pisał czy mówił "pieprzona przednia zawiecha, dobra dopóki zdrowa, a to długo nie trwa". Znajomy, uznany w mieście spec od zawieszeń "patrz k...a, kolejny Passat(B5) jedzie. I szukaj znowu gdzie mu puka jak tam co chwila coś...". 500 000 i minimalne luzy?! Ja pierniczę... Paść można. Zapewne w aucie co ma licznikowe 180 000, a realne 350 000 hyhy. OSOBIŚCIE odbierałem auto po naprawie takiego wahacza w DE. Dla szwaba. Nomen omen -A4 B5. Miało mniej niż 200 000. Potem ja je na zmianę kół prowadziłem. Zerknąłem jak oni te wahusie zmienili. Z ciekawości. No i proszę. Znaczki Audi na nowych były. Potem ktoś kupi i... TADAM! Najtrwalsza zawiecha w świecie hahaha. A to może trzeci komplet. NIE MA szans, żeby tak skomplikowane, a zarazem tak delikatnie wykonane(małe główki, mocno perforowane elementy gumowe) zawieszenie było wzorem trwałości! A pisanie o pół milionie na jednym zawieszeniu, że jest niemal jak nowe to żenada. Zwłaszcza, że auta z takim wskazaniem licznika w Polsce to białe kruki No chyba, że "jakoś się trzyma" oznacza to co widzę w autach ludzi -"co mówiłeś? nie słyszę, bo cholera zawiecha stuka". Ja na SKV zrobiłbym pewnie jeszcze w ciula kilometrów. Można jeździć aż gałki wylecą. Można z luzami jechać na Chorwację i wrócić. Bez problemu. Ta zawiecha mimo luzów pozwala na wiele, wybacza sporo -bo to dobry zawias, acz 100% trwałości w nim nie jest zbyt długim okresem. Lemforder sklepowy... A może być ze sklepu co wystawia też na Allegro? SKV -sprawdziłem dokładnie i jest LEPIEJ niż myślałem. Banany oba do wymiany. Górny wahacz jeden miał linię wyglądającą na pęknięcie ale to chyba blizna po bójce, bo powierzchowna ryska. Pochodzi jeszcze niemniej uszkodzony banan spowodował(chyba on), że gałka tego wahacza jest minimalnie luźniejsza niż reszta. Jak pisałem jeżdżę naprawdę dynamicznie, na łukach zostawiam mądrali z "kolorowymi zawiechami", żona jest świetnym kierowcą i jeździ naprawdę szybko i z wyobraźnią. To wszystko musi mieć wpływ na stan zawieszenia i dlatego sprawdzam je(oraz hamulce) troskliwie i często. W Górach Świętokrzyskich zakrętów nie brakuje... na szczęście Gałki ok, gumy na nich ok -nie wyglądają nawet na zmęczone co mnie zdziwiło. Ale muszę też wspomnieć o zaskakującej postawie dystrybutora. Skontaktował się ze mną i mam nowe wahacze, których markę/czas zakupu/uszkodzenia udało mi się udokumentować. Nie miałem dowodu zakupu ani rachunku za montaż. Mimo to bez ceregieli mi je wymieniono(plus kilka gadżetów dostałem, krówki bardzo lubię zresztą). Miałem zmieniać całość, jednak ciężko się przyczepić do czegoś poza bananami, a te mam nowe i na dniach wpakuję. Druga szansa -jak auto zostanie(bo rzygam już tym nijakim ale niezawodnym a4) napiszę za jakiś czas co i jak. Łączniki stabilizatora nawet zdrowe. Na uwadze mam tylko jeden wspomniany wahacz, który będę sprawdzał co jakiś czas(mam gdzie więc...). Zdecydowanie bije to na głowę, zwłaszcza w kontekście ceny, FEBI. Pamiętam jak FEBI było konkretną, solidną firmą. Zakładać i zapomnieć. Wieki temu. Obecnie to kupa. Gałki składane bez smarowania, luźno prasowane. Wkładki w nich jak do rowerka dziecięcego(zrobiłem sekcję z ciekawości kiedyś). Wolę SKV od Febi, jednak założyłbym chętnie Meyle czy Lemfordera. Pozostaje kwestia ceny. Uznam optymistycznie, że miałem pecha z bananami i jeżeli te wytrzymają więcej(biorąc pod uwagę, że auto często na łukach aż dupinę wyrzuca -takie uroki belki skrętnej) napiszę i pochwalę. Rouville to pakowacz -loteria, jak ktoś lubi losowania całkiem dobrze się będzie bawił hyhy. Dwa łożyska na tył kupione razem w tym samym sklepie. W jednym Kyo, a w drugim Koyo. Chińskie się dosłownie rozleciało. Rolki popękały i to szybko. Koszty niewielkie, a ubaw po pachy. Rżeliśmy w garażu. Wsadzaliśmy ludziom na wyraźnie życzenie jakieś Kamoki i podobne. 45 tysięcy na takich? Nawet na rolkach byłoby chyba ciężko. Ja wiem, że niektórzy ledwo się toczą swoimi "wypasami" i każdy dołek omijają ku uciesze jadących z przeciwka ale przestańcie ludzie chrzanić jakie to nie trwałe, na setki tysięcy, zawieszenie. Bo wręcz nie wypada, bo inni też znają ludzi i auta. I realia, a nie marzenia z myślenia życzeniowego. Dla mnie jeżeli SKV wytrzyma łącznie (po zmianie bananów) 45 000 za tą kasę... kupię następne. Wytrzyma to nie znaczy, że wymieniam jak rów zaliczę, bo się rozepnie. Niektórzy to nawet pojęcia nie mają co to znaczy niesprawne zawieszenie... Gdyby u nas przeglądy wyglądały jak w Szwecji czy Japonii to by się zaraz skończyły opowieści o "300 000 i zawiecha ok" Heh -niemal cały wolny czas wykorzystałem z dzisiejszego dnia na ten post
  6. Teraz chińskie części są powszechne więc i włoskie mogą udawać wysoką jakość hyhy... Te ich reduktory czasem wychodzą, czasem nie jednak w wielu wypadkach mają parametry na papierze inne niż w rzeczywistości. To tak ogólnie. Szczerze to najlepiej złożyć instalkę z różnych części. Sterownik -dla mnie tylko STAG, bo pop prawdzie nic mu nie brakuje, a ogarnianie go to jak Golfa IV. Każdy zna kogoś, kto miał z tym do czynienia. Łatwość ogarnięcia i serwisu zaczyna być baaaardzo ważna jak już zderzymy się ze "starannością" polskich gazowników(nie dziwię się im zresztą w obecnych realiach rynkowych). Dopilnować trzeba zapasu w reduktorze, porządnych trójników(na węże chłodzenia) i opasek na nich(czyli specjalnych sprężystych, a nie skręcanych! Sprężyste reagują na zmiany temperatury i nie ma po jakimś czasie problemu, że się osad z cieczy pod nimi rozpycha, a węże "kucnęły" i nam szczy w miejscu gdzie tylko ginekolog sięgnie bez ściągania połowy osprzętu). Dołożyć do węzy np. Parkera( i spokój na lata). Dopilnować długości wężyków do kolektora. Wtryski -zawsze wolę pojedyncze(właśnie np. Barakudy). Filtr lotny nie te puszeczki alu zapchajdziury(potrafią 100 000km być czyste to co one filtrują?) tylko podobny do olejowego z wyjmowanym wkładem(twister czy jak mu tam) i z odstojnikiem. Oszczędzi to wtryski. MONTAŻ -reduktor w odpowiednim miejscu, żeby nie był studzony(ewentualnie osłonić -ja mam elementami dolotu KE-j z Audi B3 zasłonięty w A4ce) i żeby było łatwo regulować. Czujniki... Te badziewia mają druty w zasadzie nie kable. Albo się toto utrzęsie albo po kilku zawadzeniach urwie i zaczyna się zabawa z pstrykaniem gaz-pb-gaz-pb. Osobiście na obu(reduktora i gazu) kabelki zawijam w łagodną pętlę i zaciskam z nią termokurczem. Taki nawrót robię przewodzikowi, żeby się nie łamał(jakieś 12 mm od czujnika zawraca i jest do niego termokurczem dociskany i nim osłonięta pętla). Nawet głupawe rurki podciśnieniowe(gumowe "wężyki") potrafią być problemem, bo nowe ze sklepu padają w oczach, sztywnieją i pękają. Gówno i tyle. Na szrocie lepsze leżą -20 lat i elastyczne, bo z gumy są nie z gównotworków. ] Z butlą warto pamiętać o jednym - im większa tym więcej kilo. Proste jak świński ogon. A ile waży to się dopiero przenosząc takie coś czuje. I dlatego często auto z LPG wygląda jak motorówka -d*pa siedzi, przód wydaje się zadarty. Butla kupa kilo plus gaz w niej i do tego nieco PB. To dużo więcej niż nawet pełny bak w aucie bez LPG. Stosuje się mini dystanse na żerdziach z tyłu podnoszące nieco tył. Z tego co pamiętam 2cm tulejki na żerdzi to przy Avancie C5 jakieś 5cm wyżej d*pa. Do tego obciążenie tyłu większe rzecz jasna wypracowuje ten tył nieco szybciej. To oczywiste. I nawet jak po montażu tyłek w miarę wygląda na wysokość to może być tak, że po dwóch latach będzie jak w kombi co wozi towar na bazary -ciągnął się "po ziemi" jak cycek jamnika :E Zasada ogólna z LPG -żeby było taniej to na początku musi być drożej. Czyli porządny sprzęt robi robotę, a d*py się szkłem nie podciera.
  7. O ja pi... Masz rację -bo kto by tam naprawiał samochód Nie wiesz jakie kable kupiłeś? Zobacz na pudełku/rachunku/wróć do sklepu i na półce zobacz te po 130. Nie pamiętam kiedy jakieś choćby przyzwoite kable do choćby r4 płaciłem 130 czy podobnie. Jeden JUŻ WYMIENIAŁEŚ. Skoro wymienili to chyba wada wrodzona, bo jakbyś go urwał montując sprzedawca kazałby sznurowadło z niego zrobić. Kupiłem kiedyś auto na niemal nowych Sentechach z wysokiej serii(hehe, wysoka seria). I zamiast normalnego R5 miałem V-teca. Na średnich auto nie jechało. "Przepychać" trzeba je było przez ten zakres, jak już przeskoczył okolice 4300rpm to szedł chociaż też bez przekonania. Wywaliłem te gówna i pudełeczko + rachunek po nich. Założyłem porządne kable i musiałem się kierownicy złapać mocniej jak mu gazu dałem
  8. A po kiego skoro po zmianie kabli na nowe auto zrobiło się padaka? I na nowych i na starych świecach. Co tu jeszcze może być winne? Jeden z nowych "kabli" już miał przebicie fabrycznie(lub montażowo). Rzecz niebywała ale na pewnym poziomie po prostu niemal codzienna. Kupujesz, zakładasz, odpalasz i zapierniczasz po następne, tym razem sensowne Z gówna bata nie ukręcisz, d*py szkłem nie podetrzesz. Inna opcja to "ręka tenisisty". Niektórzy wymieniając coś przy aucie tak się ciskają, że powodują uszkodzenia po sąsiedzku. Czasem nawet ktoś opanowany i otrzaskany uszkodzi jakiś element, bo dostęp kiepski albo zwyczajnie pech. Trzeba popatrzeć uważnie pod maską.
  9. Pozostaje spytać o coś, co powinno paść na początku -jakie DOKŁADNIE świece i JAKIE kable. Zwłaszcza jakie kable. 130? Za komplet? Sentech, Janmor... inne dojazdówki? LPG ma wyższe wymagania od wysokich napięć w aucie. Spala się nieco inaczej, przede wszystkim nieco dłużej. Kable i świece kupuje się porządne. Zazwyczaj do LPG są polecane jednak jednoelektrodowe, gdyż w nich łatwo kontrolować odstęp. A zaleca się jego zmniejszenie na około 0.8 mm. Żeby świeca miała łatwiej. Niejednokrotnie spotkałem się z sytuacją, że na nowej tandecie było gorzej niż na starym komplecie(to nie miał być wierszyk, sam rym wskoczył). Serio. Ja tam wolę dwuletnie BERU niż nowe syfy. A najgorzej jak zaczniemy regulować i kombinować, wina np. kabli i rozgrzebiemy co się da. Potem robota dwa razy -przywrócić sprawne elementy i regulować od nowa. Wiele mitów gazowych ma początek we... właścicielach takich aut. Mimo, że jest tanio chcą często by było jeszcze taniej i robi się.. drożej. Bo zubożona mieszanka pali zawory i żre uszczelki/wydech, auto kicha i prycha. Kiepskie świece, gówniane kable. Czyszczenie parownika? Porządne filtry(nie, nie te gówna alupuszeczki na wężyku)? Na co to komu? No i potem "gaz do zapalniczek" Tak kupiłem obecne A4. Pod Jędrzejowem. Masakra bezmyślności. Dwie odmiany LPG i nie dali rady. Na benie już kulało. Ale jak się fajkę pod cewką robi z taśmy izolacyjnej(TAK! Szczera prawda) to jak ma być. "Bo kable były za drogie"
  10. No i macie rację. Ja o tym wiem od lat. Nawet lubię przysłowie -kupujesz tanio i dobrze kupisz dwa razy, raz tanio, a raz dobrze. Ale i tak się dałem zrobić Bardzo istotne jest, by pisać o tym. Bez ściemy i udawania, że "no jak ja kupiłem to nie ma mowy o pomyłce, nie przyznam się". Im więcej ludzi zrozumie podstawowe mechaniki i łatwość z jaką dzięki globalnej wiosce można jakością czy marką operować tym lepiej.
  11. Jezuuu. Kiedy to było? Przecież odkąd to na rynek weszło, a pamiętam jak się pojawiło, było zapchajdziurą nie częściami. Nawet nie myśl o czymś takim. To normalnie jak rzucanie kasy do stawu ale w stawie chociaż kółka się robią i zabawa jest. Hart, Hans Preis(Topran), GPD(Timmen Group) to są odpowiedniki Kamoki. Jeszcze inne popierdółki, których nie pamiętam. Były mojej chrześnicy zrobił na tym zawiechę w....eeee....eeee... no piliśmy, nie pamiętam w czym(chyba Passat ale jaki?). Pamiętam, że Kamoka i że beka była dobre pół godziny z tego co się z tą zawiechą zrobiło w krótkim czasie. Barwnie koleś to opisał no i resztę zrobił alkohol. To było rok temu jakoś...
  12. Mam dokładnie to samo zdanie. To nie jest tak, że snuję mgliste domysły. Sam ściągałem towar z Chin, znam ludzi, którzy to robią często -regularnie. Obracają nim. I mają sporo do powiedzenia na temat "jaką pan chce jakość zamówić, jaki brand, jaka ma być nazwa". Jak się puszcza serie pilotażowe, jak się klakierów wypasa. Wszystko to jest marketing. Ja kupiłem zdecydowanie po momencie usunięcia "usterki maszyny od prostowania bananów"(czy co to miało być) i co? I z banana mam ogórek zbytnio kwaszony :/ Na zimę nie sposób nawet myśleć, żeby to zostało. Przy luzach koło nigdy po śniegu nie idzie prosto, a płuży jak mu pasuje albo jak się na dołku ustawi. Kiedyś koledze unaoczniałem jak mało ponadnormatywny luz wystarczy aby kłopot zrobić -w Mercedesach klasycznych były łożyska stożkowe z przodu fajnie zabezpieczane nakrętkami przeciętymi z zaciskiem śrubką. Można było precyzyjnie luz ustawić. Zrobiłem mu, poszarpał kołem, zaczął się śmiać("gdzie ty tu luz czujesz") i pojechał na ośnieżone drogi. Za 15 minut wrócił już całkiem poważny i rzeczowo stwierdził "miałeś k...a rację, trzeba ustawić książkowo" To SKV jeżeli jest tak, że część ma super naprawdę(tak bez ściemy), a u innych wbrew logice i doświadczeniu pada szybciej to tym gorzej. Bo świadczyłoby to o najgorszym -kompletnej niejednorodności produkcyjnej. Losowa jakość, losowe zaufanie, losowe materiały(gdzie się trafi taniej w danym miesiącu). I kompletna loteria. To już wolę jasny podział -albo wszystko dobre, albo średnie, albo słabe. Tak kiedyś polskie auta robili -dziesięć po kolei i każde cholera inne :/ @UP -i też zgoda. podwykonawstwo, cięcie kosztów, sprowadzanie aut do przedmiotów "jak krzesło, byle gwarancję przelatał, bo moda się zmieni", brandowanie, bezkarność. To powoduje, że można kupić w zasadzie niemal to samo tylko z inną nalepką lub zwyczajnie... marżą. Do tego w mediach tacy sprzedawcy czy producenci często rżą z wszelkich uwag. Każdy jest głupkiem, tylko oni "są mądrzy". Albo "to polecam salon audi i kupić nówkę".
  13. Przykre to co piszesz, bo prawdziwe. Do tego selekcja "po szmalu". Bogate, ledwo pełnoletnie utrzymanki w SUVach droższych od mojego domu niemal tratują ludzi i inne pojazdy. Wydęte wargi w pogardzie dla "hołoty" i przeświadczenie o własnej wartości -bo jak się umie wypiąć to znaczy mądra musi być. Kierunki? Hahaha. Nie będzie dla baranów włączała. Rzecz jasna nie tylko one. Niektórzy po zasłużonym, ciężko zapracowanym sukcesie tak we własnym mniemaniu nabierają wartości, że jak piszesz -my mamy się domyślać co on potrzebuje i szybciutko sp***rzać paniczowi z drogi. Wszelakiej maści służby miejskie, od zieleni, robotnicy w "pomarańczowych" jeżdżą jak chcą. Dzisiaj stałem w korku pod szkołą -tatuś z Astry first gen stanął na środku pasa(przy krawężniku za dużo wilgoci dla Opli, to akurat rozumiem) i odprowadzał bąbelka do szkoły. Zablokowane aż skrzyżowanie 100 metrów do tyłu, bo ludzie z nawyku jechali, a tu człowiek po hamulcach i poszedł. Na moje ostre uwagi wzruszył ramionami "taki problem się stał? wyluzuj człowieku!" i odjechał. Drzwi do biura mam zastawiane naście razy dziennie -lakiery mieszają obok więc gorączkowi posiadacze "bezwypadkowych" muszą, ale to k...a muszą stanąć pod drzwiami, chociaż miejsc nie brakuje i bliżej mieszalni. "Ja na chwilę, co się czepiasz człowieku?!". Można by tak godzinami pisać. O blokowaniu wjazdów do podziemnych garaży, bo hrabia nie będzie szedł do apteki 10 metrów. O jeździe na skróty przez plac zabaw, bo nie ma siatki to pewnie krajówka, o zastawiających drogi pożarowe do przedszkola mamuśkach i... wychowawczyniach, o baranach myślących, że jazda "na suwak" oznacza pierwszeństwo z parkingu pod Media Expert nad drogą krajową i tak dalej. O panu władzy z "tajnego pościgowego" co jeszcze nie widziałem, żeby prywatnym autem z ronda na kierunku zjechał(a mijam go dwa-trzy razy w tygodniu. Ble ble ble... Jeździmy bardzo niechlujnie i sami sobie na jajach siadamy. I drzemy się, bo boli ale wstać nie chcemy z tych jaj. Coraz mniej lubię jazdę. Kiedyś to była frajda, jeździłem zawodniczo motorami i autkami. Dodać do tego wredne podstępy administracyjne(dwa pasy na odludziu, znak "50" i co krzak fotoradar) no i rosnące koszty utrzymania pojazdów... ech. Ludzie, opamiętajcie się. I tak jest ciężko więc uczmy się od mądrych jazdy, nie od ruskich
  14. A ja mam wnioski z SKV. W sumie... nic nowego. Jaka kasa taki zestaw. Dla mnie to chłam i nauczka(a nie mówiłem :E ?). Przejechałem coś koło 18000. Tak mniej więcej. Większość to miasto, bo A4 1.8 pierdzieć po kilkaset kilometrów ciągiem to nie na moje nerwy. Prawa strona mocno rozluźniona jak śpiewał Kazik Staszewski, a zza zasłony obserwuję stan lewej strony. Nie wnikając w szczegóły zrobiło się niepewnie i nawet coś słychać, takie wiecie -pukanie :E . Obejrzałem pobieżnie i co najmniej trzy(!) elementy od strony pasażera do wymiany. Od drugiej jeszcze nie patrzyłem -po co? Jak zmieniam to całość, a nie będę się łudził, że te trzy sztuki to akurat chińczyk strugał jak miał grypę :E . Jakieś bzdury pamiętam o awarii maszyny do prawego banana ale do mnie bardziej trafia to co wiem o chińskim biznesie -w zależności od chęci, kasy i dopilnowania można dostać ten sam produkt w całym spektrum jakości. Od złomu totalnego po dopilnowany, wysokiej jakości produkt. Kij w to wbijam. Jeżdżę już wiele lat, miałem naprawdę sporo aut i tyle lat dłubię auta(wcześniej motocykle), że wiem co nawaliło -WAHACZE. Nie montaż -sam montowałem, wiem co i jak robiłem. Staranniej się nie da i ŻADEN zakład nie włoży w to tyle serca co ja dla siebie. Nawet nie będę komentował ewentualnych bzdur w stylu "pewnie w powietrzu skręcane", czy "pewnie stare amortyzatory". Styl jazdy? Owszem owszem -mam nawyki zawodnicze z auto sportu ale też nie biję zawiechą po dziurach na hamulcu, czy nie kicam po krawężnikach. Optymistycznie jednak dodam to przebiegu na tych patyczkach 10000, za dynamiczny styl jazdy chociaż to wciąż biedne 1.8 ADR na 16kach z normalnym profilem, a nie zglebione turbo po czipie na 18kach. No i właśnie -głównie żona nim jeździ. Jeździ świetnie, z głową ale zauważalnie spokojniej niż ja. Więc te 10k to naprawdę taki na wyrost dodatek. Zakładam, że po seriach wprowadzających markę na rynek jakość po pewnym czasie "wróciła" na typowy poziom krajowy. Dlaczego tak myślę już pisałem -wystarczy napić się wódki, nowo wprowadzonej na rynek i kilka miesięcy później tej samej... ale już nie takiej samej. A to tylko jeden z wielu przykładów. Sumując -takie tam wahacze. Pałą byłem łudząc się, że się mylę i będą choćby przyzwoite. A tu mam coś w stylu Fiatów -co zmiana oleju tulejki, maks co dwie -wahacze :/ Zakładałem sam, bo wiem co robią w zakładach -90% robi na dwukolumnowym podnośniku bez opuszczania, o podparciu koła przy dokręcaniu nie ma mowy, bo szkoda czasu, a do tego "każdy wie co to za zawiecha, a klient musi wrócić". No i oczywiście gwarancję/rękojmie mogę sobie zapakować tam gdzie nieładnie mówić, żeby tam zapakować Odradzam.
  15. Ja uważam, że robi to bałagan i nie włączam zwłaszcza, że nie jest to wymagane prawnie(chyba, że dojazd do skrzyżowania z ruchem okrężnym wymaga tego, bo np. należy zmienić pas na lewy, aby na nie wjechać. Jak mamy jeden pas i na końcu rondo to gdzie ja mogę jechać jak nie na nie?). Włączam zawsze prawy jak zjeżdżam. Ronda małe jednopasmowe -jedziesz w lewo i lewy kierunek nie mówi nic więcej. Prawy jest obowiązkowy -nie lewy. I prawy jest wystarczający. Na dwupasmowych(i więcej) rondach lewy to zmiana pasa, jeżeli jest na jaki(wewnętrzny). Wieczorem jadąc przez centrum dużego miasta i tak mamy feerię migania reklam, strzałek, "nowoczesnych" kierunkowskazów i różnych takich. Zamiast kolejnej komplikacji opanujmy jako naród wymagane prawem podstawy -czyli prawy. Z tym jest cienko i nie z "nieumiania", a zwyczajnie z pychy. Ci sami ludzie to zazwyczaj miszcze ruszania -minie zielone to puszcza gaz i toczy się, bo co go inni? Albo parkujący w sposób uciążliwy, bo "ja na chwilkę, coś taki upierdliwy?!". Pycha, buta i poczucie nadmierne własnej wartości. To moim zdaniem najczęstsze przyczyny takich zachowań. Co zaś się zrobi z tematu zależy od nas -jeżeli ktoś zamierza sprzeczać się z sensem i potrzebą OBOWIĄZKOWEGO kierunkowskazu przy zjeździe no to ciężko będzie chyba zachować spokój. A taka jest podstawa tematu -błyskanie zjazdu z ronda. Świata się nie naprawi oczywiście, lecz może kogoś ruszy i olśni, że jest cierniem w d*pie innych, że powoduje korki, że zabiera innym czas z życia. Niby niewiele... za pierwszym razem. Jak się zsumuje te wszystkie niepotrzebnie odstane chwile to też może nie będzie wiele. Ale jednak. Tu trochę, tam trochę. A jak dojdą korki powodowane przez takich lewusów to zaczyna ten czas być naprawdę znaczący.
  16. To jest p....na plaga. Panicze i paniusie jadący "jo wim gdzie jode" i mający wy...ne na wszystkich innych. Człowiek czeka aż takie tępe bydle przejedzie przed nim, a ono sobie bez kierunku na lajcie skręca z ronda. Do tego stopnia, że zaczynają mnie dziwić tacy co jak ja włączają te cholerne, wymagane rozsądkiem i prawem kierunki. Tępota tych ludzi nie ogarnia całości ruchu. To wariacja efektu motyla. Kilku osłów potrafi spowodować korki, bo tu się ktoś zawaha, tu poczeka na darmo, tam kilku po kolei nie włączy i zmyli innych i z braku jasności zamiarów robi się przymułka, a ponieważ orłów jest więcej potrafi to współuczestniczyć w robieniu korków. No i taka mameja zadufana w sobie, której tatuś z mamusią wpajali "możesz być kim chcesz, jesteś najlepszy/sza" stanie w korku i będzie jęczeć... a sama jest jego współautorem. Śmieszą mnie, niegroźne ale durne, obyczaje jazdy po rondzie na lewym kierunku. No serio -gdzie on jeszcze chce bardziej w lewo jechać niż jeżdżąc w lewo w kółko Serio ktoś się nie domyśla, że jedynie w lewo O ILE NIE SYGNALIZUJE ZAMIARU OPUSZCZENIA TEGOŻ KRĘGU? Potrzeba aż kierunku? Jeżeli każdy będzie w porę włączał kierunek opuszczając rondo to te wymysły instruktorów nauki jazdy z lewym na rondzie będą potrzebne jak w d*pie drzwiczki. Niestety, zmiana pasa, wyprzedzanie, rondo -coraz więcej oszołomów jeździ z rąsiami na kierownicy i z palcami w nosie, gdzie szukają korzeni własnej etyki. Zastanawiające jest, gdzie ta łaknąca statystyk i mandatów policja -przecież kamerka przy rondzie i trzech aspirantów pracujących na zmiany zarobiliby majątek, a przy okazji odetkali znacznie ruch. Zaczynam sądzić, że na tym odetkaniu tak po prawdzie nikomu nie zależy. W końcu na kilometr najwięcej akcyzowego paliwka spala auto, które niemal nie jedzie
  17. Stosowana przemoc musi być wiarygodna. To realne wyzwanie. Jak przyjedzie grupka siurków w rurkach i powrzeszczy "bo cię zbijemy", a potem pojedzie plując na chodnik to całe g...o z tego wynika i to oni są odsłonięci. Bezpardonowy, szybki i brutalny nacisk w stylu "walić to, jedziemy na maksa, a jak ochłoniemy to może się zobaczy co z tego wyjdzie" niejednemu kozakowi już gacie zwilżył i naprawdę wiem co piszę. Najpierw nacisk, potem gadanie. Jak z wychowaniem dzieci -najpierw przykład, potem wykład ? Są też inne metody. Paskudne, bo psychologiczne. Dość przerażające i pakujące w razie czego w kłopoty naprawdę konkretne. Ale powtórzę -droga prawna jest bezpieczna. Zalecana. Obie mogą się skończyć fiaskiem, jednak wybierając drogę smoka trzeba pamiętać, że nawet jak się uda załatwić temat to jeżeli mamy wyobraźnię na miejscu czeka nas kilka(naście?) miesięcy łopotu serca przy "jakiś polecony do ciebie przyszedł" no i... oglądania się przez ramię. I znowu -wiem co piszę. Naprawdę proponowałbym dogadanie się w kilku, poszukanie prawnika z renomą(a są tacy!) człowieka nie windującego wszystkich spraw na wokandę bez względu na sens i przedstawienie mu całości materiałów. Czasem pismo przedsądowe czyni cuda istne. Zwłaszcza, jeżeli okazuje się, że koleś miał i zawiasy i jeszcze grzywnę spłaca... To nie są, powtarzam NIE SĄ, arcyłotry w stylu przeciwników Shelocka H. To krętacze żerujący na ludzkim marazmie i niechciejstwie. Trafiają się wśród nich prawdziwe cwane bestie z zapleczem brutalności ale wśród sprzedawców marchewki również prawda? Bywa, że krętacz widząc konsekwencję porzuca swoje "nieugięte"(wyćwiczone) stanowisko i spłaca osobę/grupkę. Bo ODKUJE się na innych, a spokój nie ma ceny.
  18. Hehehe, mówisz o adwokacie jak sądzę. Ja ogólnie o wykwalifikowanym pracowniku sądu, sędzim/sędzinie(mam w domu, nie jest lekko : ) ). Jeżeli mamy dojście. Albo o po prostu znajomku właśnie, który może sprawę ocenić na trzeźwo przy odpowiedniej wiedzy. Ktoś nawet na forum udziela się ostro w tematach tego typu o ile pamiętam. Może da się jakoś z tą osobą dogadać sensownie. Bo masz rację, że mając perspektywę zarobku adwokat czy radca powie naprzód. Od razu przestrzegam też przed szukaniem pomocy na "fachowych" stronach w sieci. Bo o ile jest całkiem sporo dość rzetelnych(aby je ocenić wymagana jest dość specjalistyczna wiedza) to na wielu mnogość błędów merytorycznych popełnianych przez PUBLICYSTÓW, a nie prawników dokonuje symbiozy z czystą groteską i późniejszym wręcz ośmieszeniem przy dochodzeniu roszczeń. Zły punkt zaczepienia, lekceważenie orzecznictwa w poradach i mamy drogę donikąd. Można by więc rzec, że albo grubo albo wcale. I stąd często dość proste do wygrania sprawy kończą się w głowie poszkodowanego.
  19. Być może. Jednak bez zagłębiania się w szczegóły i przeanalizowania każdego niuansu(użyte słowa w ogłoszeniach i tak dalej) ciężko to stwierdzić. Ale dalekie od prawdy jest myślenie, że każdy krętacz to miszcz manipulacji i technik znikania obyty we wszelkich kruczkach prawnych. To w dużej mierze zwyczajne, pazerne ścierwa żerujące na ludzkiej naiwności i lenistwie. Spryt podstawowy ledwo, a marazm ludzki ich jedynie podkręca. Całość posiadanych materiałów należałoby pokazać prawnikowi, aby ocenił jakie są szanse zaczepienia. Może jakiś znajomy jest prawnikiem? Nie mnożyłoby to zbytnio kosztów. Pomarzyć można. Teraz takie wyjazdy często się kończą problemami prawnymi. Jakbym miał wspomnieć dwa moich znajomych to w jednym syn komendanta policji z X sprzedał trefny komputer i pierwsze co się stało na miejscu to kontrola wnikliwa... pojazdu kolegi ? I potem było coraz ciekawiej. Ostatecznie odpuścił wychodząc "nie aż tak źle w plecy" jak powiedział. Licząc z mandatem, paliwem i żarciem na trasie. Plus kasa co nie odzyskał. Drugi numer to syn kumpla z dwoma kolegami z W-wy co "pojadą na prowincję i nauczą ch...". A ch... brał udział w jakiejś cichej lidze taj boksu o czym się dowiedzieli po fakcie. Skopał im ryje i kazał dzwonić na policję, a sąsiad "był" świadkiem, że nożami go straszyli na posesji(zaklinali się, że to ściema). Ledwo go uprosili(!), żeby tego nie robił. Jakieś oświadczenia musieli podpisać. Mało tego, gdyby nie dostał telefonu, że gdzieś tam ma jechać musieliby mu ogródek skopać na co się "chętnie" zgodzili. O takich sytuacjach jak nagranie kogoś dyszącego (darcie japy, "przestrzelę ci kolano", "jedziesz kopać dół w lesie", "czas na wpie....l") żądzą zemsty pod domem/w domu na dyktafon czy nawet kamerkę(choćby koło mnie na posesjach kilka osób ma) nie wspomnę. Czy "wchodzimy popychając go do mieszkania, ja drę ryja, a tam kobita karmi łebka cycem. Jak mały się wydarł to zgłupiałem, a ta też w krzyk Boże moje dziecko nie rób mu krzywdy" czy jakoś tak to szło. Kusi zawsze jechać, bo taki jest męski świat. Ale uważałbym z takimi wyjazdami. Idzie to różnie, wiem choćby z własnych doświadczeń sprzed lat.
  20. Wcale nie, tylko musi być konsekwentny. Wiele osób odpuszcza, bo szkoda czasu, fatygi, bo pewnie się nie uda. A przy konsekwentnej postawie można sporo ugrać.
  21. Nie wrzucam wszystkich do jednego wora -znam i spotykam ludzi zaskakująco wręcz uczciwych ale zwyczajnie nie liczyłbym na uświęcenie kogokolwiek pasją. Materializm, komercjalizacja i powszechna akceptacja cwaniactwa, ba -jego nobilitowanie, tworzą ludzi o bezrefleksyjnym sposobie działania. Sprawiedliwość w tym morzu g...a jakim stały się teraz relacje międzyludzkie wygląda równie ciekawie jak papier toaletowy po użyciu. Zazwyczaj cwaniaczki się uchylają przed karą, a karma wraca gdy oni coś kupują od ich podobnym szuj. Jeden picuje sprężarki, drugi całe silniki, trzeci paliwo, czwarty kiełbasę, a piąty wódkę do niej... Teraz cokolwiek kupując trzeba się doktoryzować, bo wszystko niemal opicowane, refurbiszed, re coś tam, kombinacja z nazwami. Leżaki magazynowe w firmach co biura w domu mają, a magazyn to bagażnik, zwroty towarowe w ilościach tysięcy, karty graficzne po koparkach, zaliczki na wysyłkę(które policja olewa, bo małe kwoty, a szczyle mają z nich premie na wakacje) itp. itd... W ryj nie dasz -kamerki, monitoringi, ślady GSM i skarżenie, bo kaska wpadnie... Rzygać się chce, a nie ma na to czasu -trzeba robić i żyć ?
  22. ... albo mamusię. Dorosło już dawno pokolenie bezstresowe "możesz być kim chcesz Błajanku" i pełno na OLX Ań, Kryś, Olusi i Agniesi co handlują chipami, turbami, gratami do kompów, odżywkami na "mega masa chopie" i tak dalej. A w istocie to często nieświadome "słupy" dla działań synka. A ten z domu wyniósł przekonanie, że mu się należy, jest najlepszy, a kara...? Jaka kara?! Nie wolno dzieci karać, trzeba tłumaczyć :E A swoją drogą w dzisiejszych czasach wierzyć w brać połączoną pasją, gdy w rodzinach się ludzie jak świnie między sobą zachowują wzajemnie? Cholernie przykra sprawa, jeżeli nikt się nie zaweźmie na krętacza to mu się ślizgnie. Nie pierwszemu, nie ostatniemu.
  23. pulpecik

    Problem z lpg

    Po przełączeniu na LPG nie chodzi jeden gar... Podpinał się kompem pod gaz czy "tak se patrzę"? Jakieś błędy mu wywaliło? Jakie? Pomierzyć wtryskiwacze(oporność) albo zamienić miejscami. Jeżeli to listwy(a już w szczególności Valteki czerwone) można je odwrócić chwilowo "do góry nogami", żeby wtryskiwacz podejrzany trafił gdzie indziej. Można je zamienić pomiędzy głowicami. Można się wpiąć miernikiem w niepracujący i zobaczyć czy podczas pracy na LPG dostaje prunda. Jeżeli tak to sterownik i wiązka raczej ok. Kolektor? Hmmm.... Jakoś nie widzę związku. Ewentualnie jakiś szczególny przypadek wyjątkowo słabej iskry na garczku, LPG ma znacznie wyższe wymagania ale to musiałoby być naprawdę wyjątkowo złośliwe zdarzenie. Zazwyczaj jednak kończy się to problemami na cylindrze nie całkowitym zanikiem pracy na nim. Taki poważny uszczerbek w WN raczej odbiłby się na pracy z benzyną. Czyli sprawdzić wtryskiwacz, oraz czy prąd dochodzi do niego. Co to za instalacja -tylko nie ogólnie "Stag", bo to g... mówi. Jakie wtryskiwacze napisz nade wszystko. Oczywiście centralkę też.
  24. pulpecik

    Problem z lpg

    No to czekamy na konkretne pytanie, bo opisałeś co się dzieje i co wskazał fachowiec jako podejrzane.
  25. Początek września dla mnie idealnie na Chorwację. Jeszcze solidne upały ale już rzadko takie gnębiące(akurat znam z tego okresu Makarską Riwierę, tam lubiłem...). Ceny idą w łeb wyraźnie na kwaterach. Szukać trzeba na bogato -na samym brzegu i targować ostro. Ja udawałem zawał, bo kobietki były wiekowe ale wesołe więc poszło super("kuken ma morze tu je!") Absolutnie bym nie rezerwował nic, tylko punkt na mapie i jadę. Pierwszy raz punkt zawiódł -minąłem Tucepi, bo nie było gdzie stanąć akurat i kij z nim, następna Podgora. 40 minut po zajechaniu już rzeczy wnosiłem. Kwatery przy samym brzegu(bliżej to tylko namiot na chodniku), parking kilkanaście metrów dalej w przystani jachtowej na kartę. Fajna miejscowość, kwatera świetna, tzw. studio. Gospodża Irina się tym z Zagrzebia zajmowała wówczas, chwaliła bardzo termin w okolicach 5 września. I korków nie było na bramkach i tłoku nadmiernego... Kurde, jeszcze nie ma decyzji w tym roku dokąd. Może znowu tam....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...