Witajcie,
No i dopadł mnie jakiś świerszczyk Mianowicie po dłuższym postoju,gdy auto już wystygnie(zazwyczaj po nocy) słyszę piski dochodzące raczej z przedniej części samochodu. słychać to tylko przy określonej prędkości od 50-70 km/h. A dźwięk....jakbym pchał stary wózek,w którym skrzypi jedno koło. Na początku sprawdziłem silnik wkręcając go na obroty,które mam podczas prędkości,przy której właśnie to słychać-cisza. sprawdziłem wszystkie 4 koła,klocki,dociski..nic nie blokuje,spokojnie można ręką kręcić,koła się nie grzeją.
Najdziwniejsze jest to,że po przejechaniu ok 2,3 km. po prostu dźwięk zanika i wszystko wraca do normy,aż do następnego dnia,gdy rano wyjeżdżam spod domu. Zastanawiam się,czy to aby nie łożysko,które po pewnym czasie się nagrzewa i cichnie...choć szumów zero. nie ma reguły,czy jadę na biegu,czy na luzie. Po prostu konkretna prędkość i zaczyna piszczeć,bez względu na stan nawierzchni.Dźwięk nie jest ciągły tylko przerywany,tak jakby było coś na feldze i koło musiało zrobić pełen obrót,by zapiszczało.Zamieniłem już felgi tył-przód i bez zmian.A zaczęło się to dziać kilka dni temu,gdy temperatura w nocy spada bardziej po niżej zera niż ostatnimi czasy.
Podjechałbym do swojego mechanika,ale po pierwsze jak już wspomniałem,gdy przejadę pewien odcinek-cichnie,a po drugie niestety jak na razie czas mi na to nie pozwala.
Być może spotkał się już ktoś z takim przypadkiem więc proszę o sugestie. Stawiam na łożysko,ale mogę się mylić...