nie wiem. moze ja nie patrze na Formułe z taki emocjami bo ogladam od sezonu 96 (13 lat) nagminnie kazdy wyscig. Damon Hill zdobyl wtedy mistrzostwo, zeby w nastepnym sezonie przejsc do Arrowsa (ktore wtedy byly sniezno biale i mialy reklamy zeptera na boku ) i dojezdzac na koncu stawki. odpuscielem tylko na pocztaku lat 2000. dominacja schumiego była uciazliwa...
pamietam jak sie bilem ze starszyzna o tv i F1 na RTLu bo na TVP2 byla familiada ktorej do dzisiaj nie rozumiem. w koncu kupili mi drugi tv wyscig oczywiscie byl przerywany co 15 min blokiem 10 min werbungow.
rozumiem, ze wraz z kubicą nastal wysyp na fanow i kibicow F1. kazdy chce wyrazic swoja opinie i doceniam to.
jednak po tych latach doswiadczen stwierdzam, iz pokora i dokladna analiza priorytetów czasem poplaca i jesli nie ma szans na 1 miejsce ( a w tym wypadku uwazam ze nie bylo szans na wyprzedzenie buttona, do ktorego kubica stracilby jakies 3,5 sec po wyprzedzeniu vettela) warto zminimalizowac ryzyko. jesli jest szansa na zwyciestwo trzeba atakowac w kazdej sytuacji.
sam ścigałem kiedys na gokartach i takie priorytety wpajał nam trener.
tazke Panie i Panowie troche ogłady i dystansu bez tekstó w stylu: "mogl sie wysr....ac, anie poczekac,"
pozdr