Mam smutną wiadomość - Jarek jechał z ojcem i mieli wypadek, ktoś wpadł w poślizg i w nich wjechał. Jarkowi operowali kolano w Kozienicach, a jego ojca podobno w stanie ciężkim dowieźli do Radomia. Masakra.
Jak będziemy wracać z Lublina to przez Kozienice..
No niby tak, ale o kant d*py potłuc te blutufy, bo czasem się rozłączają i później, żeby sparować to trzeba zgasić silnik - takie niby bezpieczeństwo od Citroena, żeby nie majdrować w trakcie jazdy. :doh1:
To nie ja dzwoniłem tylko jakiś oszołom przedstawiciel, który często do mnie wydzwania i chce mi sprzedawać jakieś pierdoły. Traf chciał, że zobaczył to pan władza...