Małych plandek na 10ep jest mnóstwo. Mamy nówkę sztukę, czasem stoi pare dni na zachodzie, bo stawki sa tak śmieszne, ze nie opłaci sie ruszać z miejsca. Podloty czasem po 200-300 km. No bo cos trzeba robic. Mimo, ze licencji nie trzeba to zdarzają sie pytania czy posiadamy licencje. Owszem posiadamy, bo mamy większe sztuki, ale co to za pytanie skoro podejmujemy ładunek na małe auto. Druga sprawa, to ze jest ładunek to nie znaczy ze go dostaniesz. Bo np. Nie znają cie i już.
Ostatnio spedycja zadała zdjeć każdego z aut, bo teraz tak kradną. No ok- zrobione i wysłane
...
Skoro Ty wsiądziesz za kółko to kto bedzie Ci szukał roboty? Chyba, ze Ty bedziesz siedział i szukał, ale trzeba wtedy opłacić kierowcę. Co najmniej 4000zl- tak myśle. My płacimy wiecej, ale chyba od 4000 w gore trzeba liczyć
...
Kolejne, trzeba być ogarniętym kierowcom, bo to sa ekspresy, nie ma tacho. Ostatni nasze stały kilka dni a tu cos wskoczyło dzis zaladunek, rano zrzut, kilometrów duuuuzo. Jeśli podejmiesz ładunek, to musisz wiedzieć ze dojedziesz. Moze nic sie nie stanie jak nie dolecisz. A moze wypiszą Ci notę obciążeniowa na cały fracht...
Kolejna sprawa- terminy 30,60 dni. Nie wiem czy jeszcze sa ale były 90 dni. Jesteś w stanie wyłożyć na paliwo na dwa miesiące? Plus opłaty drogowe i kierowcę, auto...