Auto za niecałe 300k katalogowo, prosto z salonu. Przejechane niecałe 4k km. Jestem trochę zirytowany, bo czasami pojawi mi się jakieś skrzypienie w zawieszaniu, czasami szarpnie mi S-Tronic na wysprzęglaniu. A w takim aucie, moim zdaniem, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
Ale to, co tutaj piszecie, to jest jakiś, k^*&a, dramat Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby w salonowym aucie zalało mi podsufitkę, a dealer waliłby głupa i nie potrafił znaleźć dziury. Po prostu brak słów