Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Strefa Śmiechu


Hugo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 18.4 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

:polew:[br]Dopisany: 13 Kwiecień 2009, 17:20_________________________________________________http://www.joemonster.org/filmy/15535/Golf_1_2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat bez poprawek, stąd błędy.

http://ghunter.info/content/view/1485/23/

Daniel24_wrocek

Chodzę od pol roku z fajna laską. Wszytsko byloby ok, gdyby nie jej dziwne zaintersowania. Zbiera rózne jakieś jakby magiczne przedmioty, horoskopy, takie pierdoły. Robi sobie rozne napary z dziwnych ziółek i takie tam. Mi to do tej pory nie przeszkadzalo. Dziwilo mnie tylko często,ze wieczorem w lazience stoi szklaneczka z moczem, a rano jest pusta. Potem mi wyjasnila,ze musi smarowac egzeme (ma na udzie),ze tak jej lekarz mówil. Ok nie wnikam.

ale ostatnio zdarzylo mi sie cos, po czym musialem sie od niej wyprowadzic. Rano przed wyjsciem do roboty suszylem sobie włosy i przez szpare w drzwiach gapilem sie co robi moja laska. Akurat robila mi kanapki.

Wtedy zauważyłem, że wyjmuje malutki plastikowy pojemniczek i nakłada coś nożem na kanapke, potem chowa pojemnik do torebki foliowej i wklada do lodowki (trzyma w niej tabletki anty). Zrobila to jakoś tak nerwowo.

W robocie ciagle myślałem o tej scenie. Po głowie ciagle mi chodzil tekst jej bylego, ktory gdy zabieral swoje rzeczy z jej mieszkania rzucił: niech ci tylko kanapek nie robi, haha! Wyjąłem kanapkę, wyglądała super, ona zawsze takie fikuśne robi, z rzodkiewką, sałatą, sosem. nagle zacząłem rozbierac kanapke na częsci i zauważyłęm coś co myslalem ze to musztarda, powąchaęłm to z bliska.... i szok! To bylo zwykłę najprawdziwsze guwno!!! Nasmarowala mi kanapke guwnem.

Wsiadlem z auto i pojechalem do mieskzania. wteiram lodowke, wyjmuje woreczek, jest pojemniki: otwieram go wącham, qr** mać : żywe guwno na jego dnie wali. zeżarłem w miesiacu caly pojemniczek guwna.

Po przyjsciu jej z roboty od razu z mordą wyskoczyłem i pytam co jest. dopiero po wielkiej awanturze i płaczach powiedziala,ze to guwno. Podaje mi do żarcia d poczatku jak mieszkamy, i ze jest to jej guwno. Myslelem ze trupem padne, Okazalo sie,ze dodawala mi do kanapke guwno dlatego,ze gdzies tam u aztekow czy gdzies bylo przekonanie,ze jak kobieta da swojemu mężczyznie do zjedzenia kał to on jej nie zdradzi i jej nigdy nie zostawi. Noż qr** jego mać!

Okazuje sie,ze od pol roku żrę guwno. Szok qr**. Ona jeszcze mi tlumaczyla,ze tym sie nie mozna zatruc, bo na jest zdrowa, nie ma robali,ze przeprasza,ze zawiodla zaufanie i takie tam.

zadzomnilem do jej ex on wszytsko mi opowiedzial. Kiedys tez zauwazyl ze podklada mu guwno i nic juz u niej nie jadl, tylko ją ruhal, bo dobrze sie rżnie, tak powiedzial.

Co teraz robic? jaj jej zaufac, kocham ja,ale nie wyobraam sobie takiego menu do konca życia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani w szkole nakazała dzieciom napisać wypracowanie, które miało by się kończyć zdaniem: "Matka jest tylko jedna". Na drugi dzień pani pyta się dzieci.

- No dzieci przeczytajcie co napisaliście - może zaczniemy od Małgosi.

- Mama jest kochająca przytula nas, układa do snu. Matka jest tylko jedna.

- Gosiu 5 siadaj. Teraz Pawełek

- Mam wyprowadza nas na spacery kupuje nam rowery. Matka jest tylko jedna.

- Pawełku 5 siadaj.

Wreszcie Pani przepytała prawie całą klasę. Pozostał tylko Jasiu.

- Jasiu a ty, co napisałeś?

- W domu balanga,a wódka leje się litrami, goście rzygają na dywan.

Nagle wódka się skończyła, więc matka do mnie: Jasiek skocz do lodówki przynieś dwie wódki. Idę do kuchni, otwieram lodówkę i drę się z kuchni:

Matka! Jest tylko jedna!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Czesław> Moja historia mogła się zakończyć tragicznie, na szczęście zakończyła się tylko karą dyscyplinarną w postaci nagany z wpisem do akt.

<Czesław> Był to 30 grudnia, ostatni dzień w pracy w roku (Sylwester wypadał w sobotę). Atmosfera już dość luźna, a ponieważ prezes lubił efekciarstwo, więc była zgoda że załoga może sobie postrzelać fajerwerkami na koniec pracy. No i o 14:00 był w sali konferencyjnej poczęstunek - szampan, jakieś ciastka a o 15:00 miało być strzelanie i do chaty. Miałem w kieszeni spodni hukowy fajerwerk, ten z trupią czaszką i napisem "ACHTUNG!, gruby jak spory ogór. Strzela to mocno jak samsk**wysyn a zapala się przez potarcie zaryski, jak przy zapałce. O 14:50 poczułem nagłe parcie na stolec (prawdopodobniemieszanka ptysiów i szampana). Poszedłem dość szybko do WC i zastałem tam dobrego kolegę z działu handlowego, który przed pisuarem przygotowywał się do lania. Pozdrowiłem go zdawkowo, powiedziałem żartem żeby lepiej szybko skończył bo zaraz mi dupsko eksploduje i wszedłem do kabiny.

<Czesław> Niestety, podczas zdejmowania spodni zaszedł mało prawdopodobny zbieg okoliczności. W kieszeni oprócz ACHTUNGA miałem też długopis, kluczyki do auta i pudełko zapałek. Prawdopodobnie podczas gwałtownego ruchu zdejmowania zaryska pudełka potarła o czubek fajerwerka... W każdym razie w momencie gdy moja kupa wleciała do bieluści ustępu poczułem gorąco w kieszeni i zobaczyłem smużkę dymu. Zdążyłem pomyśleć "o kurva!" i w panice wyjąłem dymiący fajerwerk ze spodni i wrzuciłem do kibla, licząc że woda ugasi reakcję. Miałem jednak widocznie pewne instynktowne obawy, gdyż zatrzasnąłem klapę i wlazłem na nią, podkurczając nogi. Tymczasem wewnątrz muszli fajerwerk prawdopodobnie (tu muszę zdać się na hipotezy) utrzymał się na powierzchni wody, gdyż utknął na wydalonej chwilę wcześniej kupie. Po mniej więcej dwóch sekundach nastąpiła straszliwa detonacja. Kibel rozpadł się na trzy części a woda i ekskrementy szerokim strumieniem rozlały się po całym pomieszczeniu. Wyszedłem z kabiny, cały mokry i częściowo ogówniony. Kolega, który akurat mył ręce nad umywalką, stał jak słup soli i przez dłuższą chwilę nic nie mówił, stał tak tylko z otwartymi ustami. Wreszcie wydukał: "Stary, co ty żeś zjadł?"

<Czesław> Zaraz potem zlecieli się inni... Wstydu się najadłem co niemiara... Wytłumaczyłem prezesowi jak było i w sumie najpierw się obśmiał a potem wlepił mi naganę, chociaż cała sprawa była po prostu nieprawdopodobnym pechem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:polew: :polew:[br]Dopisany: 16 Kwiecień 2009, 20:59_________________________________________________http://www.youtube.com/watch?v=gdpMuO66EP8 :polew: :polew:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...