No wlasnie chciałem sie zapytać, czy to żart, czy rzeczywiście taka praktyka w Polsce?
Ja w Polsce jeszcze nie pracowałem, więc tutejszych praktyk nie znam jeszcze.
W Niemczech tez dostaje sie do podpisywania tzw Hausordnung-i , ale nikt nie ma prawa do twoich zarobionych pieniędzy! Sankcjami są upomnienie lub zwolnienie- to raz, a dwa to jeżeli w Hausordnungu jest jakiś zapis sprzeczny z konstytucja lub innymi przepisami w kraju to nie muszę go przestrzegać bo nie ma wartości prawnej. Szef o tym wie, ale próbuje, więc jak ktoś sie da w wała zrobić to jego problem.
Mamy taki zapis ze nie możemy samochodami służbowymi do domów zajeżdżać, bo gdy to zrobimy to jesteśmy automatycznie podejrzani o kradzież i następuje zwolnienie.
Zajeżdżam do domu zeby zjeść obiad, a tu dysponent sie pojawia, i sie pyta "co, przerwa w domu?" I pojechał. Przyjeżdżam do firmy, a tam jestem juz wykreślony z ewidencji i zwolnienie czeka do podpisu. Więc ja do szefa i mu wyjasnilem prawnie jak to wyglada i ze jak chce to nie ma problemu, możemy sie spotkać w sadzie i niech sobie to jeszcze raz przemyśli.
Przemyślał.
Po dwóch dniach znów podjąłem prace, jakby nic nie było. Jeszcze jakiś czas dysponent sie mścił za to ze go tak ośmieszyłem przed załogą, ale mu przeszło.
To ze tak w DE jest to chyba zasługa ich systemu. W DE prawie każdy ma ubezpieczenie tzw adwokackie, które ci opłaca adwokata i jedynie żąda zwrotu tych pieniędzy jeżeli wychodzi ze stworzyles te sytuacje prawna z premedytacją. ( taki haczyk )
Sądy też chyba trochę inaczej niż w PL działają bo kosztami procesu jest obciążany przegrywajacy proces a nie ten który sprawę zakłada.
Jeśli sie mylę co do PL systemu to mnie poprawcie.