Koło a 15min wcześniej byłem na stacji na szarpakach bo coś zaczęło tłuc i gość ogladał i oglądał, w końcu powiedział że nic nie widzi niepokojącego i że wszystko ok. Po szarpakach ustało ale stwierdziłem, że podjadę do Ola jeszcze. W drodze raz ciszej raz głośniej, czsami spokój. Myślałem, że to hamulce ale jak już było naprawde źle to akurat nie było gdzie zjechać... Chciałem dojechać do zatoczki ale zabrakło kilkuset metrów. Dobrze że wolno jechałem bo pierwsze drgania pojawiły się wczoraj jak leciałem 140-160 obwodnicą