Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Tendencja do zwiększania odstępów przy oczekiwaniu na światłach


pulpecik

Rekomendowane odpowiedzi

Dość długo obserwuję już, a problem się nasila.
Mianowicie co to za nowa "moda" na odstępy po kilka metrów między autami na światłach? To się robi istna plaga. Widzę codziennie, że ktoś staje do świateł bez względu na typ auta np. 3-5 metrów(no tak. Kilka metrów. Spokojnie czasem by auto weszło i to z luzami). Lub stoi jako n-ty przed sygnalizacją i to samo -przed nim miejsce jakby tam stał DeLorean z "Powrotu do przyszłości" tylko akurat odleciał. Bywa, że dwóch tak stoi i więcej. Naprawdę nie czepiam się metra -półtorej odległości. To są konkretniejsze metrarze, naprawdę nie raz mam wrażenie, że stoimy za jakimś płaskim cudem techniki za 11 000 000 i zwyczajnie go nie widać.
Kiedyś ktoś w TV(podstawowe źródło przepisów dla wielu osób) powiedział, że "należy stać tak na światłach, by widzieć opony poprzednika"... No ludzie -serio? Czyli TIR stojący za Lambo musiałby chyba 100m odstęp zostawić. Czy to jest podstawa takiego "myślenia"? Widzenie opon poprzednika? Zimą jeszcze ma to jakiś tam sens jak ślisko. A latem?
Ale czemu mi to właściwie przeszkadza? 
Bo jak jezdnia dzieli się na pasy do skręcania przed skrzyżowaniem to wystarczy często na środkowym jeden taki mistrz wyimaginowanego dyszla, żeby zablokować wjazd na te boczne pasy. Stoi na środkowym z odstępem "a jakby była ławica", blokuje ruch i nie pozwala np. skorzystać z warunkowego skrętu w prawo. Czy z dobrodziejstw bezkolizyjnego skrzyżowania. 
Poza tym bywa, że jak taki "zamuli" przy ruszaniu to czujniki od ruchu złapią lukę = koniec sznura aut = pomarańczowe/czerwone = kolejna zmiana na "oczekującej". No mistrzami są ci co wtedy podłoga i ok, on nawet na czerwonym pojedzie ale już nie piętrzmy zagadnień. Skupić się wolę na tym paranoicznie wielkim odstępie.
Ja wiem -wzniesienie to się robi większy, ja wiem -nie ma się co kleić komuś do tyłka. Ale miasta są zatłoczone, korki nawet w mniejszych. A coraz więcej osób stawia auta na światłach jak F-18 na lotniskowcu przed startem. Blokują bywa, że naprawdę krótkie pasy do skrętu. Stanęłoby trzy auta, stoi jedno! A kolejne na ukos blokując pas obok. Efekt domina, bo ktoś do dyszla przywykł :/
Myślałem, że tylko u mnie ale nie. U mnie bywam częściej oczywiście więc i częściej to widzę.
Jak to widzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Ciekawe spostrzezenia... ja nie moge potwierdzic. Nie zauwazam takiego zjawiska (Poznań) wlasciwie wcale...

  • Pomoc techniczna 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie w ciągu tygodnia mógłbym zdjęć natłuc kilka giga :/ Mam nadzieję, że to nie jest mocno lokalny przysmak(a w sumie lepiej, żeby się to nie roznosiło jak zaraza), bo od miesięcy wypady dalsze mam na jadę-wracam, nie na kilka dni więc ciężej coś zauważyć. Ale np. w W-wie widziałem jednak tam się na szczęście nie pieprzą i od razu trąbienie poleciało. U mnie normalnie epidemia. Szlag trafia jak kilka razy dziennie masz zagwarantowane bez sensu kilka podwójnych przestojów na światłach, gdy mogłeś zwyczajnie i legalnie odjechać

 

Edytowane przez pulpecik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lepiej niech ludzie ograniczą przeglądanie fejsa czy insta lub innych tego typu rzeczy podczas prowadzenia auta... to jest plaga..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt posiadania prawa jazdy nie jest argumentem do prawa do kierowania samochodem. Dlaczego ludzi nie uczą płynnej jazdy na kursach ????.  XX lat temu a może i więcej  przeczytałem opinie nt. temat ruszania spod świateł w innych bardziej cywilizowanych  krajach . Żółte wbijasz jedynkę, zielone ruszają wszyscy. Prościej się nie da. W niektórych miastach są jeszcze sekundniki odliczające czas do zielonego. Genialne rozwiązanie trzeba tylko myśleć i (i płynnie) działać.   

Edytowane przez Axel1
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie zauważam kompletnie tego problemu, a też poruszam się po dużych miastach. Może jesteś trochę przewrażliwiony na tym punkcie?

Dla mnie plagą jest okupowanie lewego pasa jak skręcają za 2-3 skrzyżowania, to mnie doprowadza do szału, bo mam takie miejsca gdzie przez to blokuje się wjazd na lewoskręt, bo zamiast jechać środkowym/prawym to walą na lewo, bo za 2 skrzyżowania będą skręcać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało doświadczonych kierowców którzy nie potrafią płynnie zmienić pasa przed samym skrzyżowaniem można próbować zrozumieć, że jadą lewym bo za 2-3 skrzyżowania będą skręcać w lewo ale całego problemu nie było by gdyby patafiany nie jechały cały czas lewym pasem bo za 2-3 skrzyżowania będą skręcać w prawo :facepalm:

Co do wielkich odstępów to niestety wielu ludzi nie potrafi ocenić odległości i im się wydaje, że już bliżej nie da się podjechać. Osobiście bardzo często widzę jak ludzie zatrzymują się po prawie kilkanaście metrów przed linią zatrzymania czasami nawet przed linią stop. Inna sprawa, że spotkałem się już nie raz ze skrzyżowaniem na którym jak zatrzymałem się przy linii to nie widziałem sygnalizacji która była tylko na górze i musiałem wychylać się nad kierownicę aby widzieć zmianę świateł.

Ogólnie co raz więcej ludzi nie myśli za kierownicą i uważa, że skoro oni jadą to mogą robić co chcą nie patrząc na to, że nie są na drodze sami. Ale to chyba w każdym miejscu można zauważyć, że co raz bardziej ludzie mają głęboko innych ludzi :( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałem na uwagi o "przewrażliwieniu". Bez urazy -to nie tak, gruba pomyłka ale pewna wrażliwość się z automatu pojawia, gdy ktoś cię zostawi na skrzyżowaniu kolejną zmianę świateł bez sensu i temat powraca dosłownie kilometr dalej. Nie tylko ja to widzę. Znajomych o to nie raz pytałem, wyżej czytam, że i tutaj są tacy co to widzą. Przez ponad 30 lat jazdy nawykłem do wielu dziwactw drogowych i do magnaterii na naszych drogach.  
Sporo już "przejadło":
Stawanie gdzie mu zgaśnie i kij, że drzwi komuś zastawił albo auto -to już nudny temat
Blokowanie pasa lewego -ile można się lat ekscytować
"Mój spali mniej niż pięć w mieście więc się toczę ile dam radę do świateł, a reszta niech mi d*pę niucha" -nuuuuda.
Pieprzenie całe dnie o włączaniu lewego kierunku na rondach jak się prawego na zjeździe z nich nie używa -no chyba się też przyzwyczailiśmy no nie?
Zasada suwaka -"nie chciałem jechać w lewo więc masz mnie puścić na środkowy, bo zasada suwaka" -ziew.
I tak można długo wymieniać.
Ale z tymi odstępami narasta temat, przynajmniej w rejonach w jakich bywam. Zaczynało się od pojedynczych "zobacz synu, chyba lupy zapomniał", przez "kurde, to już kolejny", aż po "ja pier... zmówili się czy co?!". Od zaczęcia tematu dzisiaj już mam dwa zdjęcia marzycieli o dyszlu, a zrobiłem raptem ze 30km, większość za miastem ;) Nie zamierzam się bawić w łowcę w sumie. Tak mnie naszło. Ciekaw byłem zasięgu zjawiska. W większych miastach niż moje(ok, 70 000) ruch łatwo nie wybacza. Takich bara... marzycieli się pogania bez pardonu. Wiem, bo pytałem. Ale postanowiłem zasięgnąć szerszej opinii ;)
Odmianą tego stawania są "racjonalizatorzy ruchu" z korków. Ta sama zasada. Auta pełzną, każdy jakiś tam odstęp robi. Ale część lubi mieć "pas rozbiegowy" przed sobą. Też nie widzieliście? Odstępy często na kilka aut. Bo... bo nie wiem? Bo już raz sprzęgło robił? I cóż -widzisz swój skręt, mógłbyś ale nie -bo hrabia z klaustrofobią drogową musi przestrzeń mieć... 

Sprawa ruszania na zielonym -tak, powinno się pakietem ruszać. We Francji podobno mandaty walą za opieszałość jak kogoś nakryją. Skoro cholera stojąc jako 6ty czy 7y widzi się zielone i zapina jazdę to co robi ten muł stojący jako drugi czy trzeci? A co chce, bo "możesz być kim chcesz synku, jesteś najlepszy i wszystko ci się należy". 
Sami sobie korki robimy.

Antek50 -czytałeś o co chodzi w ogóle? Bo jakoś mi to zdjęcie nie leży w kontekście. Może zasadę "jedne światła - jedno auto" wprowadzimy, żeby się rozpędzony TIR nie wpie...ił na kogoś?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nadal nie widze tego problemu w Poznaniu.

Tak sie tez zastanawiam, bo ja na przyklad czesto uzywam aktywnego tempomatu do jazdy w korkach w miescie - wtedy czasem sie zdarza ze auto samo jadac zostawia sobie ciut wiecej miejsca anizeli sam bym zostawil, ale na moje nadal nie sa to takie odleglosci jak piszesz. Napisalem o tym bo moze chodzi tu wlasnie o fakt uzywania "elektroniki" do jazdy w miastach - ale to raczej powinno wtedy dotyczyc nowszych aut, szczegolnie premium, ktore posiadaja odpowiednie wyposazenie (ACC).

Kolega Antek50 mysle mial raczej na mysli wciskanie sie osobowek przed |TIRy - to fakt jest po pierwsze niebezpieczne a po drugie doprowadza TIRowcow do wscieklosci - ale tu sie nie dziwie, nalezy miec na uwadze ze oni zostawiaja jadac duzy odstep przed poprzednikiem, gdyz wyhamowanie takiego kolosa to nie to samo co osobowki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazwyczaj wszyscy podjeżdżają blisko za tyłek i czekają z wciśniętym hamulcem do momentu aż osoba przed nią w ogóle ruszy, nie jest to za efektywne. Kiedyś lata temu znajomy opowiadał, że niby w Warszawie na niego trąbili, że tam podobno zostawia się większe odstępy żeby po zapaleniu się zielonego wszyscy w jednym momencie mogli sobie ruszyć, ale wątpię że tak faktycznie jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadna elektronika, żadne przemyślenia tym u mnie w mieście nie kierują. To często samochody mające z radarem jedyną styczność podczas łapanek policyjnych. Im większe miasto i ruch tym mniej tego widzę. I podobnie znajomi. Ostatnio nawet popytałem w związku z założeniem tematu. Co ciekawe w niektórych mniejszych również. Coraz bardziej mi to wygląda na "lokalny przysmak". Marzenia o dyszlu jak to nazywam. To się nasila lawinowo. 
Zaczyna autentycznie złościć. Nieśmiali zostawiają te około dwa metry. Inni to naprawdę musieli furami kierować i miejsce pod konia zostawiają i dyszel. Tęsknota... A już pełzanie w korku i odstępy po kilkanaście metrów to raczej norma niż wyjątek -niektórym się nie chce majtać nogą najwyraźniej i wolą "raz, a dobrze". I G ich obchodzi, że blokują ruch. Im jest dobrze. Skrzyżowanie na którym codziennie bywam(praca) jest nagminnie blokowane w sensie dostępu na prawy pas. Nie żartuję. Nagminnie. Prawie zawsze. Na lewy się po "zebrze" jedzie i w d*pie mam szczerze tą "wysepkę". Służy do niczego w sumie, a można powiększyć korek i czekać kolejne zmiany albo po niech przejechać co robi każdy w sumie.
Na FB ktoś moje miasto trafnie podsumował -coś, że z całej Polski najbardziej go wku..a. Że u nas ludzie jadą tak, żeby bez względu na odległość silnik rozgrzać w pełni. I że ma wrażenie nienawiści między kierowcami u mnie w mieście. I inne rzeczy, które zapomniałem. Sama prawda.

Kiedyś podawali w TB statystyki -czas ruszania na zielonym i inne. I tak -różnice są znaczne. Aż dziwne. Miasto miastu nie równe. Moje to wieś -70 000 ludzi jednak miasto wiele lat jeszcze będzie nawet do tylu mieszkańców dorastać. Już duży ruch, a jeszcze "małe" nawyki. 
Mieszkałem w różnych miastach i o ile np. korki w dużych męczą ale ma się świadomość nieuchronności to w moim rodzinnym widać wyraźnie jak powstają bez kompletnego sensu -z bezmyślności, sobiepaństwa i opieszałości. Dosłownie widzisz głowę węża którego ogon dwa skrzyżowania dalej wydłużysz. 

Naprawdę, gdyby to nie było tak nagminne nie zawracałbym sobie d*py tematem. Wychodzi powoli, że taka "fajna moda" u nas się zrobiła. Cóż, sam świata nie naprawię więc trzeba to olać zwyczajnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprowadź się do innego miasta :wink: U mnie tego problemu nie ma :thumbup1:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jeśli chodzi o odstępy podczas oczekiwania na zmianę świateł, to warto zapoznać się z warunkami panującymi np. w Jastrzębiu, Cieszynie, czy jakimkolwiek mieście o mocno pagórkowatym terenie. Miejscowi radzą sobie jakoś z podjeżdżaniem pod wzniesienie, ale obcy... (nie myślę tu o kosmitach). Jak nie zostawisz takiemu dwóch, trzech metrów, to masz prawie pewne, że zanim ruszy do przodu, zdąży się "oprzeć" na twoim zderzaku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2022 o 11:03, hak64 napisał:

. Miejscowi radzą sobie jakoś z podjeżdżaniem pod wzniesienie, ale obcy... (nie myślę tu o kosmitach). 

Nie wiem co tu ma do znaczenia "obcość"? Ruszanie pod górkę to chyba część nauki/egzaminu na prawo jazdy... przynajmniej było wieki temu jak ja zdawałem. Widzę ludzi, każdy pewnie widzi, którzy nie potrafią płynnie ruszyć z ręcznego na lekkim wzniesieniu, a widzi się też ludzi i to nierzadko startujących gładko "z nogi" na naprawdę konkretnych pochyłościach. 
Innymi słowy -albo się umie, albo nie. 
U mnie epidemia przybiera na silne -z tym odstępami bez sensu. Bywa, że stoję na pasie przed linią warunkowego zatrzymania, a samochód na sąsiednim pasie nawet przednim zderzakiem nie zrównuje się z moim tylnym. To wypada nazwać wprost -barany. Zwyczajne barany. 
Nie są tą auta w których leżysz nisko i świateł nie dojrzysz. Często wielkie SUVy ale cóż -nawyki posiadania dyszla pozostały. 
Wiedząc, że nie ma się co ciskać i szarpać -nic to nie zmieni, przeszedłem na etap pobłażliwej wesołości. Nie uzewnętrzniam jej, bo i po co...
Jeżdżę naprawdę wiele lat, miałem masę samochodów. Jeździłem po krajach, gdzie światła zewnętrzne nic nie znaczą, a więcej w ruchu za znaczenie ma machanie rękami i trąbienie. W ulewie, podczas powodzi służbowo, jeździłem też kilka lat "alarmowo". Od motorynki w II klasie(wsiadałem z barierek koło rabat pod blokami, a jak upadłem nie umiałem jej podnieść :) ) pod 4 osiowe transportery(acz tutaj okazjonalnie). Potrafię ocenić, czy sposób zatrzymania na światłach ma sens -czy nie. I poza sporadycznymi przypadkami ze specyficznym autem czy też sytuacją drogową widzę stada zwyczajnych samolubnych baranów kierujących się nie wiem kompletnie czym i blokujących przepust na sąsiednie pasy w wielu przypadkach. 
Bankowo część ludzi uwierzyło w nonsensowny przekaz jakiegoś filozofa z TV, bo się z tym zdradzili -że trzeba stać tak, by widzieć opony poprzednika. W rozmowach po znajomych wyszło :) "W tiwi powiedzieli" :grin:
Co tu można zrobić? A niewiele. Liczyć jedynie, że ktoś poczyta i się zastanowi czy faktycznie chce zostać pilotem morskim, gdzie nawyk posiadania rozbiegu(lotniskowiec) jest dość mocno uzasadniony. Może i furmanki wrócą jak zaczną znowu grzebać przy cenach paliw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.07.2022 o 09:35, pulpecik napisał:

Nie wiem co tu ma do znaczenia "obcość"? Ruszanie pod górkę to chyba część nauki/egzaminu na prawo jazdy...

Oj, ma znaczenie. Czym innym jest wykucie regułek, czy zachowań, a czym innym wyrobienie nawyku. To ostatnie wymaga częstego powtarzania, a wierz mi trudno o nawyk trzymania na hamulcu, lub zaciągania ręcznego u osobnika, który siada za kierownicą tylko w niedzielę, w drodze do kościoła, czy podczas wyprawy po bułki. Jak zobaczysz gościa trzykrotnie ruszającego z trójki, to zrozumiesz co mam na myśli. Zauważ, że miejskie parkingi są zazwyczaj przepełnione. Mieszkańcy parkują swoje samochody jak najgęściej, wykorzystując każdy cm wolnego miejsca. Przyjedzie obcy w odwiedziny i parkuje zostawiając z obu stron miejsce... na rowery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pomyślał ktoś o tym, że większa odległość pomiędzy pojazdami to więcej miejsca na ewentualny manewr, kiedy do zatłoczonego skrzyżowania zbliża się któryś z pojazdów uprzywilejowanych? Ile to razy karetka, czy straż pożarna nie mogła przejechać, bo wszyscy stoją sklejeni na zderzaki i każdy następny czeka, aż poprzednik się ruszy, a gdzie ma się ruszyć, jak stanął na styk?

To wg mojej opinii najgrubszy argument za tym, by zostawiać taki odstęp, który pozwala na manewr w sytuacji awaryjnej.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po mojemu to kolejka ma szansę ruszyć płynniej kiedy są większe odstępy. Jak stoję na zderzaku to muszę czekać aż jaśnie pan przede mną ruszy i jeszcze najlepiej zdecydowanie bo czasem się trafia że jeszcze nie ruszy dobrze a już znowu stoi. Przy większym odstępie (nie mówię tu o dystansie, że tir by się wcisnął...) możemy ruszać jednocześnie. Czasem ja ruszam szybciej niz ten co przede mną stoi a dystans jest niejako buforem między nami. Moim zdaniem ma to sens. Już na pewno nie uznałbym tego za problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, a ja muszę to u siebie poobserwować bo zdaje się że wcześniej tego nie zauważyłem. Tzn tego że taki problem się nasila.

Sporo tu różnych argumentów za i przeciw. Ja mam w sumie zgoła inna teorie. Ale o tym innym razem, jak to sprawdzę w swoim mieście :wink:

Ja zauważyłem jedno ze spora większość kierowców nigdy nie powinna dostać prawa jazdy albo już nie powinna go mieć i to jest dopiero plaga. W sumie to tak naprawdę to i rowerzystów sporo takich którym przydał by się zakaz poruszania i pieszym też. Szczególnie teraz gdy dostali prawo pierwszeństwa na wszystkich niemal przejściach nie sterowanych sygnalizacją.

Nie potrafią się zachować, po prostu.

 

Edytowane przez Pieterb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.07.2022 o 18:56, afroo. napisał:

A pomyślał ktoś o tym, że większa odległość pomiędzy pojazdami to więcej miejsca na ewentualny manewr, kiedy do zatłoczonego skrzyżowania zbliża się któryś z pojazdów uprzywilejowanych?

Wątpię, by osoby tak stające miały aż tak szczytny cel. Po tylu latach za kierownicą style "buca" i "utrzymanki" są dość łatwe to przejrzenia, że tak całkiem już odsłonię sytuację. Żeby zresztą odbić w bok jeżeli komuś potrzeba 4-5 metrów w zwyczajnej osobówce to powinien prawo jazdy oddać. Bynajmniej ja nie potrzebuję tyle, bez względu na to czym jadę. Na potrzeby dyskusji możemy szukać drugiego, prawilnego dna w zachowaniu wielu kierowców ale po co się oszukiwać? Równie dobrze kolesi blokujących 90km/h lewy pas na autostradach możemy nazwać pomocnikami policji starającej się zmniejszyć ilość "pędzących z nadmierną prędkością kierowców". 
Poza tym bywa, że taki ktoś stoi(o czym pisałem) pierwszy na pustym skrzyżowaniu w aucie, gdzie można stanąć pod semaforem, a i tak światła widać. I mógłby w kółko jeździć jakby nie stanął. 
To w 99% zwyczajne barany z serii "jesteś synku/córuś najważniejszy/a na świecie, możesz być kim chcesz" ;)
Tak jak hak64 nieco pisał -gdzie stanie tam stoi(na parkingu czy skrzyżowaniu) ale dla mnie też i minął się trochę z sednem: jeżeli ktoś potrafi jeździć albo używać rozumu nie ma znaczenia, gdzie jest wniesienie czy parking. To chodzi o  faktyczne umiejętności -z ich braku to i zwykłe ruszanie może być problemem. Wiadomo. A jak ktoś ma wyobraźnię to może nie stanie "zwyczajowo" jak lokalsi ale zgodnie z prawem i na tyle mądrze, by innym nie przeszkadzać. Stają i u nas obcy i w większości przypadków normalnie, rozsądnie. Oczywiście zdarzy się oszołom co na środek trawnika wjedzie(bo u niego trawa jest codziennością, a beton rarytasem) ale to rzadkie.

@marekg 

Jak pisałem chyba we Francji uczą ruszania PAKIETEM(są mandaty za niestosowanie tej metody). Na raz wszyscy ruszają na zielone. Co to? Przedszkole, że dzieci nie uważają na panią i nic się nie dzieje? Zielone -ja je widzę powiedzmy zza kilkunastu aut, a dwóch, trzech pierwszych się piepr...i z jazdą -oni zdążą i tak. I ja mam w związku z tym blokować jezdnię, wjazdy na sąsiednie pasy zostawiając kilka metrów odstępy? Jedyna słuszna metoda to praca u podstaw. I karanie upartych. 
Jak pierwsze ślamazary nie ruszą płynnie to odstęp da tylko złudzenie jazdy -dojedziesz tam, gdzie stałbyć normalnie i skąd ruszałbyś normalnie, ale nie ruszasz, bo Ziuta grzebie w komórce, a Jasiu sprawdza FB w komórce ;)
Oczywiście -są i tacy co się uczą, ich trzeba zrozumieć ale wiele osób nagminnie leje na innych. Tak zwyczajnie. 
 

-wiesz co, spóźnię się Zuza, bo w koszmarnym korku utknęłam
-taki duży ten korek?
-a skąd mam wiedzieć? Pierwsza stoję

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, pulpecik napisał:

Wątpię, by osoby tak stające miały aż tak szczytny cel.

Ja też w to wątpię

1 godzinę temu, pulpecik napisał:

-wiesz co, spóźnię się Zuza, bo w koszmarnym korku utknęłam
-taki duży ten korek?
-a skąd mam wiedzieć? Pierwsza stoję

Dobre :banan:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...