Hej. Postaram się jak najlepiej o pisać sprawę. Otóż dzisiaj po robocie wsiadłem sobie do (nie ma co się dziwić) nagrzanego samochodu, odpaliłem i uruchomiłem klimę. Pojeździłem trochę po mieście, postałem na paru światłach i w paru niewielkich korkach oraz parę razy zgasiłem silnik na ~5min. Po godzinie takiej zabawy wracam do domu, staję w korku i widzę, że temperatura silnika skoczyła do prawie 100 stopni. Klima od razu OFF i jak na zawołanie mogłem ruszyć. Przejechałem z pół km, temp spadła do 90 i tak już zostało, bo zaraz dojechałem do domu. Wg zegara na zewnątrz było 29 stopni. Klima była ustawiona na 21.
Zacząłem panikować.
Od paru dni, kiedy zaczęło porządnie grzać, zauważyłem, że klima chłodzi bardzo słabo lub w ogóle przy staniu w korku, a zaczyna chłodzić mocniej dopiero podczas jazdy. Po cichu liczyłem, że po prostu pora uzupełnić czynnik, ale po dzisiejszej akcji zaczynam myśleć, że to może nie być to.
Macie może jakieś sugestie, co mogę sprawdzić sam, zanim udam się do jakiegokolwiek mechanika? Może takie wzrost temperatury silnika jest "normalny" przy takiej pogodzie, w korku z klimą?