Co wy z tym ASO!? Ubezpieczyciel ma obowiązek zrekompensowania szkody w pełnej wysokości (jeśli w aucie był oryginalny zderzak, to należy się oryginał, a nie zamiennik). Żeby uzyskać pełne odszkodowanie wcale nie trzeba do tego angażować ASO. Poniżej wklejam moją koncepcję walki z ubezpieczycielem:Algorytm czynności:
- nie zgadzać się na likwidację szkody bez udziału (oględzin) rzeczoznawcy,
- analiza wyceny szkody ubezpieczyciela (wyłapanie wszystkich błędów i niedozwolonych praktyk), - sporządzenie odwołania z uzasadnieniem i powołaniem się na stosowne przepisy prawa, Zwykle już po odwołaniu następuje korekta kosztorysu ubezpieczyciela i dopłata do już wypłaconej kwoty odszkodowania, jednak jeśli nadal wycena rażąco odbiega od rzeczywistego kosztu naprawy, to: - zlecam wykonanie kosztorysu naprawy niezależnemu rzeczoznawcy, - wysyłam ubezpieczycielowi wezwanie do zapłaty, wraz z tym kosztorysem i fakturą za jego wykonanie. Co istotne, wcale nie trzeba dysponować fakturą za naprawę! Ubezpieczyciel ma obowiązek wypłacić odszkodowanie niezależnie, czy pojazd jest, będzie naprawiany, czy też zostanie sprzedany w stanie uszkodzonym (zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego).