Szczególnie to widać po cenach paliwa i rosnącym kursie euro. W transporcie takiej kiszki co jest teraz, nie pamiętam od wielu lat. Przed świętami auta u mnie śmigały jak wściekłe, nie było kiedy załadować. Po nowym roku dopiero zaczynały się przestoje. Październik był kiepski, listopad całkiem pupa, a w grudniu boję się pomyśleć co będzie w styczniu....
a u nas problem zeby załatwić auto pod załadunek i beda dokupione nowe