Skocz do zawartości

Flaha

Pasjonat
  • Postów

    335
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Flaha

  1. Koledzy, może trochę odgrzewam kotleta, ale mam taki problem: coraz częściej pojawia mi sie alarm o tym, że mam niezapięty pas kierowcy, chociaż go zapiąłem. Chwilowe rozpięcie i zapięcie pasa powoduje, że alarm się wyłącza. Czytałem, nawet tu na forum, że pod fotelem kierowcy nie ma czujnika zajęcia/nacisku, ale np szarpanie za wtyczkę pasa nie powoduje załączenia się alarmu a wystarczy tylko poruszyć się na fotelu i już mam alarm. Ponadto jeśli nie zapnę pasów i odczekam, aż po jakiś czasie alarm sam się wyłączy, to wystarczy lekko poruszyć się na fotelu a alarm znowu się włącza, czyli wygląda jakbym jednak miał pod fotelem kierowcy jakiś czujnik nacisku. Auto niebite, niegrzebane, nic mi nie wiadomo aby cokolwiek było zmieniane w kablach fotelach itd. Ktoś ma jakieś pomysły czy porady? W trasie moźna zwariować...
  2. Marcinie, po raz kolejny dzięki za mega szybką przesyłkę (w środę przelałem wieczorem kasę a w czwartek w południe był u mnie kurier ). Do następnego!
  3. i ja po raz kolejny polecam Marcina. Dziku, jesteś wielki, czas realizacji zamówień to mistrzostwo świata
  4. Flaha

    Audi a4 b7 8V czy 16V

    Bardzo dobrze napisał ktoś wcześniej - forum to oprócz wymiany informacji, szukanie pomocy w razie jakiejś lipy, więc ciągle ktoś się żali, że auto mu "klękło".... Ja kupiłem swoją w DE z autoryzowanego serwisu, świadomie przepłacając w porównaniu do innych autohausów i podobnych autoszrotów, po lekturze forum celowo szukałem 2.0TDI 8V z silnikiem BPW i napędem wałków już na kołach zębatych, pewniaka, niebitego i z wypasem, przy czym najbardziej mi zależało na skórach, RNS-E, S-line i niskim zawiasie... Przy zakupie miała 5 lat temu 143kkm, teraz ma ponad 230kkm. Olej wymieniany co 10kkm, przy każdym rozrządzie kontrola stanu zabieraka... Jakiś czas temu wywaliłem DPF (w sumie profilaktycznie niż z musu bo moja żona stosuje na tyle emerycki styl jazdy, że w końcu zaczęłoby się coś dziać), zaślepiłem EGR (blaszka z otworkiem)... i tyle... Odpukać,nic się nie dzieje , auto lata codziennie i bliższe i dalsze trasy i jest git . Z czasem pewnie coś padnie bo nie ma już aut bezawaryjnych... A z poprzednią b5 1.9 TDI (1Z) a to zawieszenie się sypało, a to coś w silniku się jeb...ło, a to coś z klimą, wciąż coś się działo.... Tak więc nie ma co się bać tych 2.0 Tdi, (czy to 8V jak mój czy 16V) a przyjemność z jazdy jest bo i inna kultura pracy i wyposażenie lepsze niż w jakimś 'podobno-bezawaryjnym-golasie' Pozdro dla wszystkich audimaniaków!
  5. Dziku! Wielkie dzięki, pozdrowienia i ukłony ! Oleje i filtry zamówiłem popołudniu, a następnego dnia ok. godz. 12.00 kurier pukał mi do drzwi. Szok!
  6. Przestrzegam przed takimi praktykami, jak DPF jest jeszcze na pokładzie, bo po pewnym czasie dolewanie oleju do paliwa doprowadzi do jego zapełnienia popiołem ze spalanego oleum. Jak DPF już na skupie , wtedy nie ma przeciwwskazań, oczywiście w bardzo rozsądnych proporcjach, ponieważ dodatek oleju do napędu powoduje podniesienie temperatury zapłonu ON-u i zwiększenie gęstości paliwa, co z kolei pwoduje zwiększenie obcążeń mechanicznych w układzie napędu pompowtryskiwaczy. Piotr, spokojnie ... Już nie mam DPF i wywaliłem go celowo nie czekając aż sie zapcha na max, przestanie oczyszczać i będzie tylko przeszkadzać..Generalnie nie ma większych przeciwwskazań nawet gdy DPF jest - z tego co wyczytałem na naszym forum i na forum Toyoty oraz na jakimś niemieckim (tu u nas było nawet kilka linków do róznych artykułów). Dobry półsyntetyczny olej 2T (np. LiquiMolly, ale takie same parametry ma nasz polski Orlen) daje taką samą ilość popiołu po spaleniu jak zwykły ON i w żaden znaczący sposób nie podnosi temp. spalania. NIe mówimy to oczywiście o jakimś Mixolu ... A i dawki są znikome, mieszanka 1:250. Nic się nie zagęszcza itd... Jakby miało klęknąć to by już padło, a tak jakieś 70kkm na takiej 'mieszance' przekulałem i korekcje wtrysków idealne. Sorry za OT.
  7. sorry, zamuliłem się... EGR był wyłączony programowo wcześniej przez jakiś czas i zaślepiony (bo lekko poszarpywało autem przy przyspieszaniu) ale przy wywalaniu DPFu pogadałem z moim mechanikiem, poczytałem też forum i zrobilem tak jak radzi Piotrsob (chodziło mi o szybsze nagrzewanie się silnika). Teraz EGR jest tylko zaślepiony blaszką z otworem o średnicy 8mm, nie jest wyłączony, żadnych błędów mi nie pokazuje, auto przyspiesza normalnie bez szarpania. DPF wywalony, została tylko pucha, nic nie jest głośniej chociaż dźwięk jest nieco inny, nie zauważyłem żeby mocniej kopcił, ale przy okazji ma lepsze przyspieszenie. Pozdr.
  8. BPW, 2006, kupiony z 148kkm w 2010, teraz cos lekko ponad 230kkm, zeby nie wykrakac - zero problemow.
  9. nooo, ja sie kulam czwarty rok 2.0 TDI z oznaczeniem silnika BPW (celowo szukalem BPW, naped na kolach zebatych), kupiona w Niemczech od dealera Audi z potwierdzonym ori przebiegiem i bezwypadkowa (cena byla dlatego odpowiednio wyzsza ale wiedzialem co robie, nie szukalem okazji zeby nie wlezc na mine). Kupilem z 148kkm na blacie, teraz ma 230kkm. Zero jakichs powazniejszych problemow, wywalilem tylko EGR i DPF kilka miesiecy temu, zalewam oliwke i zakladam filtry z gornej polki, paliwo z pewnych i wiarygodnych stacji wzbogacone dawka polsyntetycznego oleju 2T, od czasu do czasu dolewam cos do czyszczenia wtryskow, przy kazdej wymianie rozrzadu (zaraz po kupnie i ostatnio) za kazdym razem wymieniam profilaktycznie zabierak napedu pompy oleju... Tak wiec (zeby tylko nie wykrakac), nie demonizowalbym tych 2.0 TDI i nie opisywalbym jako jakies straszne padaki... Jaki model kupisz i jak dbasz - tak masz. Poprzednio mialem przez 6 lat (zrobilem nia jakies 150-180kkm) A4 z podobno niezawodnym silnikiem 1Z i kilka razy mnie zaskoczyl malo pozytywnie powaznymi awariami... Pozdr!
  10. Silnik 2.0 TDI 140KM oznaczenie BPW, koła 235/45/17, od roku wywalony DPF, EGR zaślepiony blaszką posiadającą 8,5mm otwór za podpowiedzią Piotrsoba. Teraz gdy niemal cały czas gdy jeździ nim moja żona (cykl mieszany ale głównie podmiejska trasa) spalanie wychodzi na FIS 6,3-6,6, gdy dopadnę do auta ja, spalanie jest 6,7-6,9 (ta sama trasa). Latem gdy cały czas włączona jest klima pokazuje mi coś ok 7,2-7,3. Co do rzekomych wymagań tych silników jeśli chodzi o jakość paliwa - z uwagi na bliskość granicy wlewam białosruską ropkę, którą mam w cenie 4,5zł, przywiezioną pod dom i spuszczoną przez brata słowianina prosto baka jego beemki (8 letnie BMW serii 5). Skoro to białoruskie auto już tyle na tej ropie jeździ bezawaryjnie przez granicę zarabiając na siebie to i ja nie widzę obaw. Robię tak już któryś tam z rzędu rok (roczne przebiegi ok. 30kkm) i nic złego się nie dzieje, auto jeździ czy to lato czy zima bez żadnego problemu tak samo jak wcześniej jeździło na ropce z Orlenu...
  11. zgadzam sie z Toba... ale mowa jest o 1700-1800 a nie 1000, wiec dlatego zaczalem sie zastanawiac. Niewazne, juz sie ustawilem na ta robote. Dzieki za opinie!
  12. no właśnie dlatego się zastanawiam. Bo dbam o auto i nie oszczędzam na nim, ale nie chciałbym być przysłowiowym "jeleniem"... dzięki za dotychczasowe opinie!
  13. Panie i Panowie. Pytanie do kogos kto siedzi w temacie (mechanicy itd) albo niedawno to robil? Czeka mnie wkrotce wymiana rozrzadu. Jednoczesnie chce zapobiegawczo wymienic zabierak. Z tego co mowi mechanik cena uslugi wyniesie 1700-1800zl (plus czesci) bo trzeba zdejmowac sanki, miske itd. Czy to troche nie za duzo, jak sadzicie?
  14. BPW avant, DPF wycięty, skrzynia manual, jeździ najczęściej w trybie mieszanym (14 km do pracy z czego 10 trasa i 4 miasto/miejscowości): 7,3 - 7,8 ltr/100km
  15. u mnie pojawił się błąd, chociaż auto jeździ jak dzikie, naprawdę lepiej się zbiera z dołu i jest żwawsze. Zaświeciła się ikonka "silnika" i migała od czasu do czasu ikonka świec żarowych. Nie lubię takiej dyskoteki, więc rozwierciłem z 7,5 na 10. Jest ok, bez błędów, nic nie szarpie, auto jedzie dobrze.
  16. Zrobiłem to dziś u siebie, wiertło o średnicy 8mm (wg suwmiarki miało 7,6mm). Dwa tygodnie temu czyściłem EGR i teraz już prawie nie kichał, ale postanowiłem się pobawić i potestować. Nie szarpie nic i rzeczywiście jakoś tak lepiej zbiera się od dołu. Z rozgrzewaniem się silnika nie zauważyłem także nic niedobrego, jest tak jak poprzednio. Piotrek wielkie dzięki za pomysł! Pozdrówka!
  17. Szacun! No to nadużyję Twoich praw autorskich do tego patentu i po niedzieli taka blaszka będzie też i u mnie . Pozdrówka!
  18. Piotrek, nie wywala Ci żadnych błędów na vag-u poza tymi opisanymi? Kwestia łapania temperatury przez silnik bez zmian? Chodzi mi o to, czy takie "prawie-zaślepienie" EGR jest jakoś wyczuwane przez komp czy nie (tzn. jest bardziej tak jakby EGR zupełnie był wyłączony/zaślepiony czy jednak tak jakby wszystko był bez zmian?). Jak ogarnąłeś kwestię uszczelnienia (oryginalnie siedzi tam chyba jakiś pierścień uszczelniający) i czy długość oryginalnych śrub wystarczy czy je zmieniałeś? Pytam bo na dniach wywalam DPF a przy okazji wyczyszczę EGR, jakby Twój patent był bezproblemowy to zastosuję go jednocześnie u siebie . Pozdrówka! ps. Najpierw napisałem a dopiero później doczytałem Twój wcześniejszy post i przyjrzałem się fotce, sorry. Umiejscowienie blaszki odpowiedziało częściowo na moje pytania . Ale nadal - długość śrub wystarcza? Tak się zastanawiam... skoro tyle syfu potrafi się nagromadzić w EGR to ile zajmie zasyfienie tego 7mm otworku w blaszce... Ile km zrobiłeś już na tym patencie?
  19. nie wiem czy było, długie, to fakt, ale zawsze się przy tym śmieję : Była 4. 30 gdy Gonzo odpalił swego wiernrgo konia, przetarł lampy, poprawił w kabinie świecącego michelina pieszczotliwie go strzelając w czoło, wrzucił bieg... i poszły konie po betonie. Nie ma już odwrotu.. Jean Pierre francuski policjant patrolujący autostrady był jakiś poddenerwowany już od 4. 30 rano. Nie spał. wiercił się. Czuł niepokój... Gonzo zapinał biegi rozpędzając jelonka do granic możliwości - silnik jęczał sympatycznie, skrzynia wołała o pomstę do nieba, michelin się kulił na desce i jakby mógł to by się zes. rał ze strachu... no ale nie mógł to się tylko kulił. Do granicy PL-D dotarli po 2 dniach walki. Niemcy jak zobaczyli jelonka myśleli że cofnęli się w czasie - podobno jak mówił kumpel który jechał tam 3 dni później dwóch z nich stało jeszcze z całkiem wyschniętymi gębofonami... nie potrafili ich już zamknąć. Nie będą już nigdy tak miłymi gestapowcami jakimi byli. Jelonek łapał oddech na ałtobanie. Michelinowi odechciało sie sra. ć a Gonzo bał sie że bez dziur i trzęsawki zaśnie za szybko a jelonek mu zgłupieje. Darli prawym pasem do przodu pożerając km. Klepsydra nazywana Tacho pomału sie kończyła.. a wiec czas na postój.. Zaparkowali na grzędzie wśród elity transportu... same scanie, many, volva... Gonzo rozstawil kuchnie gazową co ja wziął z domu (czteropalnikowa z piekarnikiem) podłączył butle i pichci. Ludzie się zbierają... patrzą... i doszli do wniosku że to jakiś film wojenny kręcą albo jakaś kamera ukryta. Pobiegli więc sie przebrać w najlepsze ciuchu i zarzucić pomadę na kudełki. Gonzo zjadł bigos co go sobie przygotował na parkingu - lekko przedłużył pauzę, ale niewiele - i dalej w trasę. Jean Pierre już o 10 rano miał sracz. kę... a nic nie jadł jeszcze. Czuł jakby... kapuste? Nieee... na pewno mu sie wydawało.. przecież nie jada kapusty. Czuł jakiś niepokój... Jelonek leciał z góry juz 2 km, budziki pozamykane na 90 km/h... szybka decyzja czy zmieniac pas na lewy... wyprzedzać? Wyprzedzał... wyprzedzał... wyprzedzał... aż do końca góry. Potem szybki remoncik. Nieduży. Nie takie remonciki się robiło na drodze. Jean Pierre miał zamiast zwieraczy jakiś syfon... to NERWY... ale skąd??? Gonzo już pędził w stronę francuskiej granicy. Znów pauza. Tym razem bigosik na zimno. Znów gapie. Znów fani myślący że kręca film i to coś co tutaj stoi to właśnie wyjechało na moment z muzeum i ż eto musi być jakaś podpucha albo żart. Po bigosie był mały remoncik i dętka. Cały parking ludzi i wszyscy przyszli zobaczyć jak się to robi. Było 4 wulkanizatorów... ale oni bez maszyny, na parkingu to co najwyżej umieją przebić dętkę. Ale żeby naprawić? McGiver? Były zdjęcia z jelonkiem. Jak odjeżdzał wszyskie kobiety płakały. Dwie wpadły w histerię - jedna otworzyla sobie żyły, a druga poprzysięgła ze albo Gonzo w jelonku albo żaden inny. Klasztor. Jelonek mknąl w stronę granicy D - F. Jean Pierre miał skurcze brzucha i juz 6 raz stawał na poboczu i wylatywał w krzaczory ze ściśnietymi pośladkami.. co jest??? myśłał. Od 3 dni nic nie jem a s. ram na wiadra. Lekarz powiedział ze to nerwy, ale przed czym?? Gonzo dał prztyczka michelinowi. Co się bujasz michelin? zagaił przyjacielsko. Jean Pierra gryzła ściółka w du. pe. Jelonek ryczał wydechem. Jean Pierre nie miał już Reginy. Igliwiem się nie da... Gonzo zgłośnił Kaję Paschalską. Jechał... Tymczasem właściciel firmy przewozowej - Kermit, która wysłała Gonza jelonkiem do F był bardzo zdenerwowany. Nie mił zadnych informacji od Gonza. MUSIAŁ wiedzieć co sie dzieje bo jeszcze przegra zakład... "Ty, a może się założymy że twoja najnowsza Scania nie dotrze na KAzachstan?" podpuszczł kumpel Kermita. " A może puszcze jelonka do czech, co? przebijał Kermit "Do czech? hehehe" "dobra do Niemiec" postawił sie Kermit "Ale do Francji nie dasz rady, spękasz Kermit!" "Co?? JA spękam?! JA nigdy nie pękam!! Jelcz poleci do Francji! I jeszzce wypakuję go fajkami! I jeszcze pojedzie Gonzo!" "Jezuuu... Kermit, nie przesadzaj... już wiem ze masz jaja... fajki to pół biedy... ale Gonzo??? Przecież on nie ma prawa jazdy!" wystraszył się kumpel "Właśnie dlatego!" Kermit jak coś powiedział to powiedział. Z tego był znany.. Gonzo beknął... oho... ktoś mnie wspomina - pomyślał. Jakie to miłe. Za pół godziny granica... Jean Pierre nie miał już czym sra. ć. Nerwy go zżerały. Nie poznawał siebie... Jelonek ciągnął ostro pod góre. Na jedynce. Gonzo się odprężył - i tak do końca góry nic nie zrobi.. w lustra nie ma co patrzeć bo tam dym jak po Hiroshimie. Euro 7 ostro przerabiało szkodliwe substancje na z pewnościa przyjazne dla środowiska. Tylko czarno jak po pożarze fabryki gumy... Granica. Jean Pierre zemdlał. Gonzo zajarał blanta. Musze sie odpręzyc... dobre zioło zabucham i wjeżdzam. Kermit pił z nerwów. Kumpel Kermita dał na mszę. Michelin się gibał na desce. Wjeżdzają. Francuski posterunek wygasił światła. Jak za okupacji... Strażnik wyszedł.. zobaczył jelonka... wrócił sie.. wyszli we trzech. Podeszli do Jelcza ntrzymając sie za ręce - odważni jak to francuzi - popatrzyli w góre. Michelin!! Francuskie uśmiechy rozjaśniły francuskie twarze. Gonzo wyjął dokumenty i podał im. Trochje się denerwował czy prawo jazdy które sobie wydrukował w domu na drukarce atramentowej przejdzie kontrole... no i certyfikat EURO 7. Sam wymyślił druk. Był dumny. Francuzi udają że czytają - kłóje ich tłusty napis EURO 7. Jean Pierre wymiotuje. Kermit zakąsza śledzikiem. Kolega Kermita biczuje plecy łańcuchem z poczucia winy. Gonzo zapala następnego blanta. Zaciąga sie. Francuz patrzy... i kiwa żeby mu dać macha. Zaciąga się. Podaje dalej. Francuzi buchają i uśmiechają się. Gonzo się uśmiecha. Michelin się giba na desce. Jest zaje. biście. O to chodzi.. o to chodzi... luzik. Francuzi śmieją sie i kiwają - wjeżdzaj... Gonzo wbija bieg... jelonek rusza. Dym wydobywający sie z rury pod obciązeniem silnika zabija dwóch francuzów. Trzeci na zawsze pozostanie głuchoniemy.. Wjechał Jelonek zdobył Francję! Kur. wa! Gonzo się śmieje. Jean Pierre wydaje ostatniego bąka i umiera. Jelcz dotarł do Francji. Udało się. Gonzo zajechał na najbliższy parking. Bigosu już nie ma. Znów gapie i fani. francuzki robią tak językiem do Gonza... jakoś tak dziwnie... jakby coś lizały. Gozno myśli że to jakaś tutejsza forma powitania to też wywala jęzor i trzepocze. Francuzki mdleją. Gonzo wziął z kabiny nóz i małego wypchanego chomika i ruszył z parkingu w stronę lasu. Znalazł błoto i wypaćkał sobie twarz i ręce. Zaczyna się polowanie... Dwie godziny się kręcił po lesie szukając zwierzyny. Znalazł francuską kunę leśną drzewną. Zastygł... Kuna żre żołędzie i nie wie co ją spotka... jeszcze.. Gonzo się przyczaił jak wąż w pomidorach.. Kuna żuje. Michelin się przestał gibać. Gonzo powoli wyciąga wypchanego chomika ze swojej myśliwskiej torby... powoli... Kunie się odbija... Kur. wa - myśli kuna. Gonzo powoli się podnosi. Kuna kątem oka go dostrzega... włos się jej jeży na klacie (francuskim kunom leśnym drzewnym zawsze sie jeży włos na klacie w przeciwieństwi do kun właściwych - im na grzbiecie) Kuna zastyga Gonzo nagle jednym szybkim ruchem jak miecz samuraja podnosi chomika i krzyczy "puuu!!!" - zawsze jak się poluje z chomikiem na francuską kunę leśną drzewną należy krzyknąc "puuu!!!" Kuna mdleje. Gozno spokojnie podchodzi i pukając ją kijem w główkę gasi ją do końca. Dla pewności żeni jej kozika pod żebro i podrzyna gardło. Nie będąc jeszcze pewnym czy francuska kuna leśna drzewna na 100% już odeszła, zatyka jej palcami nozdrza na 5 min. Potem zabiara kunę na barana i wraca. Tłum szaleje. Francuzki już 7 razy miały orgazm, a teraz mają następny. Gonzo wyciąga kuchenkę czteropalnikową i opala kunę nad gazem. Przyżadza ją szybko w żołędziach co je znalazł w zołądku kuny... i zaprasza 3 francuzki na obiad. Wszystkie mdleją. Gonzo pochłania kunę a francuzki wstają i mówią że chcą zawsze być z Gonzem i jego wiernym jelonkiem i móc pyrkać michelina żeby się gibał i w ogóle... Gonzo się zgadza. Francuzki mdleją. Tłum szaleje. Gonzo rusza z trzema francuzkimi nimfomankami które juz sie ocknęły. Kierunek Paryż... Kermit dowiedział się z wiadomości co sie dzieje i pije ale teraz już z radości. Jelonek dogina na Paryż. Jest booosssssssko! Remoncik... kur. wa! Jelonek musiał w tej chwili... Ale przyzwyczajny Gonzo nie załamuje rąk - wyciąga Małego Naprawiacza Jelczy w Trasie - MNJWT i zabiera sie do działania. Francuzki są najarane blantami, na Gonza, a nawet na michelina. Gonzo uporał się z tą drobną usterką w 16 godzin i już są gotowi gnać dalej... Gonzo postanowił przez Paryżem zdrzemnąć się troszkę. Zawinał na parking. Francuzki ciągle to samo wywijają jezykami... Michelin już się swieci cały. Gonzo też. A im mało. Gonzo mówi - "a teraz idę spać. a wy będziecie cicho i dość lizania, jasne?" łi łi Gonzo walnął się na wyrko... zamknął oczy... spokój... ... cisza... śni mu się jakiś francuski policjant z rozwolnieniem... głupi sen... sra i sra... co jest? nigdy mu sie nie śnił sr***cy francuski policjant! sra na mokro.. bryzga... Gonzo czuje ze też jest mokry... ... wilgotno wszedzie, ... .. a ten sra... Gonzo otwiera 1 oko - policjant już nie sra, ale dalej wilgotno... *. a 3 francuski znowu go liżą... o ja pier. dole! w sumie fajnie... ale ile można... w sumie można... Gonzo zamyka oko i udaje ze spi.. nie będzie przeszkadzał... jest bossssko... Rano przyrzadza reszte kuny i... Paryż! Gonzo odpala maszynę, francuski coś szwargoczą i się jak zwykle liżą, michelin zaczyna się gibać, Wiraż nadaje Kaję PAschalską, proporce sie kołyszą... ... i du. pa... .. dętka.. Francuzki przechodza do konkretów a Gonzo bierze Małego Wulkanizaora i też bierze sie za konkrety. Ruszają. Paryż Gonzo po 8 godzinach kluczenia, 2 dętkach i 17 hamburgerach podjechał pod bramę gdzie miał oddac towar. Podjeżdza do budki wartownika... podobny do tego ze snu co s**ł... "Otwieraj kmiocie bo mam towar a nie mam czasu!" - huknął Gonzo, a francuski zrobiły po 3 młynki językami. Strażnik popatrzył i pojawił sie strach w jego oczach - pobiegł podnieść szlaban. Jelonek wjezdza a strażnik z telefon i do prezesa - "szefie jakiś ostry herbatnik przyjechał, fura dla prawdziwego twardziela, 3 nimfomanki i michelin!" "to on.. " szepnał szef i zbladł... Gonzo postawił jelonka, klepnął michelina a potem każda francuzke i poszedł zanieść papiery. Przyszli kolesie rozładować towar. Uklękneli jak zobaczyli jelonka... Otworzli naczepę. Gonzo uklęknął. CAŁA NACZEPA FAJEK! PO DACH! A on skręca blanty... Zaczeli rozładowywać a Gonzo poszedł do kibla... rozwolnienie po tym co zobaczył na naczepie przyszło jak tajfun. Megatajfun. Michelin jakby mógł też by sie zes**ł ale nie może.. Francuzki znów jarają i się liża.. SkoNczył sie zapas Reginy. Czas wracać do kraju.. Gonzo załatwił papierki, naprawił dętkę klepnął michelina i w drogę z powrotem. W tym magazynie do dziś śa zdjęcia jelonka z michelinem i Gonzem... i z francuzkami. Do dziś nie wierzą.. Wartownik do dziś powtarza to jak go opier. dolił Gonzo. Jest gwiazdą każdego przyjęcia. Nikt mu nie wierzy. Tymczasem Gonzo popędzał konie na wschód. Kermit liczył kase co ją wygrał w zakładzie z kumplem. Kumpel się powiesił na łańcuchu do biczowania. Francuzki... no co mogą robić? Michelin się giba. Wracają. Na pusto jelonek pod góre idzie na dwójce. NA DWÓJCE! Szaleńsssstwo. Dymu jest 5 razy więcej ale jak idzie! Na dwójce! Francuzki tak sie podnieciły tą informacją ze jedna się od lizania odwodniła. Michelinowi az sie zakreciło od gibania. NA DWÓJCE! Jak Gonzo powie to na bazie... nikt mu nie uwierzy. Gonzo zawija na parking szybko. Raz, że trzeba coś zjeść a dwa ratować francuzkę która sie od lizania odwodniła. Szybko ją wywleka na asfalt, poi wodą i robi ustausta. Pozostałe francuzki znów sie podjarały. Michgein sie giba z radości. Gonzo robi ustausta, a potem opiera rece na klatkę francuzki i chce zacząc masaż serca... coś nie gra... ku. rwa ona ma włosy na klacie! Gonzo sprawdza niżej - pyton. o ja pierd. ole to facet! Michelin zastyga bez ruchu Dwie francuzki przestają sie lizać. Gonzo wstaje, podchodzi do nich i sprawdza czy to faceci czy kobiety. Kobiety. Fajnie... Znów sie podjarały.. Michelin w szoku dalej nieruchomy. Gozno wyciąga zupki chińskie, dodaje tyrolską i już są kotlety schabowe. Francuzki się zajadają, a Gonzo kombinuje co zrobić z ciałem. Na parking wjeżdza czarne BMW, wysiada 4 kolesi i zapala fajki. Gonzo skręca blanta i podchodzi do nich. Francuzki miękną w kolanach.. Michelin sie poci.. Gozno idzie.. Kolesie patrza i zaciągają dym w płuca. haj - mówi Gonzo hałarju - kolesie aj mam łan body ludzkie na sold - gonzo ooo - miłe zdziwiwnie kolesi jes jes - gonzo podaje blanta wifil kostet to body - kolesie z zainteresowaniem trochu staff oraz ten tałsend w keszu drahmy - rzuca Gonzo i wali uśmiech w parjatku - kolesie są zachwyceni Gonzo inkasuje naeżność, kolesie biorą faceta francuzke, który zdazył sie ocknąć i obiecują mu zabawę. Francuz nieświadomy, nieznając rosyjskiego uśmiecha się... Bedzie bossssko Gonzo pakuje harem i odpala jelonka. Ku. rwa Dętka.. Już się łatki kończą. Mały Wulkanizator znów w akcji... Spocony Gonzo wskakuje do wyklimatyzowanej kabiny z wylizanymi francuzkami i wygibanym michelinem i odpala jelonka. Czas się już wypełnił - dość pier. dół, czeka droga. Poszczególne biegi wchodzą niemal gładko... niemal wchodzą... ... no dobra... .. trzeba przyj. ebać ze 100 niutonów żeby weszły... ale jest git proporce się huśtają.. Kaja wykrzykuje z Wiraża że "Chinka cziki cziku linka" to jej największa przyjaciółka francuzki jarają zioło i coś gadaja... Gonzo się uśmiecha... Jelonek drze na wschód Gonzo postanawia nie zwalniać na granicy F-D jak nikt nie będzie się patrzył.. Michelin nadal przeżywa że tamta francuzka to był jednak francuz... Gonzo też przeżywa i się zastanawia czy ja/jego przeleciał czy nie... jednej nie przeleciał... chyba jej/jego... a może... raz był seks analny... nie pamiętam, nie pamiętam-myśłi Gonzo-za dużo jaram... a z resztą... michelin nie umie mówić a franuzki komu mają opowiedzieć?-pociesza się Gonzo... Jelonek pochłania km Granica... Nikogo nie ma... Walimy na chama Nikogo nie ma.. Nikogo... Przelatują granicę... Niemcy Gonzo oddycha z ulgą Michelin się chyba gibnął... może wróci do siebie Nagle wyskakuje z krzaczorów jakiś koleś w czapce i macha lizakiem Ku. rwa!! Gonzo staje na pe**ale hamulca! Jelonek jedzie... Zanim tarcie okładzin zrobiło swoje minął z 5 słupków po 100 m każdy.. Jelonek ma dobre hamulce... jak na Jelcza i lata '70 te.. Z tyłu dyskoteka... niebiesko Gonzo wysiada i patrzy.. BAG Bundes Autobahn Gestapo O boże... Z pewnością ich dziadkowie służyli na wieżyczkach wartowniczych.. Gonzopostanawia pokazać kto wygrał pod Grunwaldem.. Guten Tag - gestapowiec Dzień dobry - twardy Gonzo Dzień dobry - gestapowiec Jezuu, on mówi po polsku - Gonzowi szczęka odbija się od śródstopia.. Jestem polakiem - uśmiecha się polski gestapowiec - proszę o dokumenty. Gonzo wyciąga papiery, certyfikat EURO 7 itd i podaje. Dwóch pozostałych niemców coś sobie pokazuje na jelonku. Strasznie długo pan hamował. Wystraszył mnie pan i chciałem uciec.. mój dziadek był powstańcem, mam taki tik że jak widze niemiecki mundur to wieje - Gonzo wali głupa. Rozumiem. Wie pan że EURO 7 nie ma? - pyta z zaskoczenia inspektor W polsce już jest - mamy tyle mocznika i nawozu że już mamy, dawno pana w kraju nie było. Teraz Jelcz produkuje najbardziej zaawansowane technologicznie ciężarówki - tylko specjalnie i dla kamuflażu tak wyglądają. ??? Dlaczego specjalnie??? Wie pan... UE daje kasę, a przecież nie da jak niemcy będa zamykać własne fabryki i kupować polskie ciężarówki... a tak... rozumie pan - Gonzo galopuje w rozmowie Polski niemiec patrzy i nie wie czy kazać go aresztować czy śie śmiać... a może to prawda... Napina twarz myśleniem... .. postanawia... wezmę go na najbliższy serwis jelcza i sprawdzę - myśli błyskotliwy polski niemiec. Gonzo odpala blanta... zaciąga się - Chcesz? - mówi do inspektora Ja?? No coś ty... coś pan... ja nie mogę - denerwuje sie Albo daj... Po chwili blant krąży wśród inspektorów... po jeszcze jednej chwili są śmichy chichy i wymiana nr telefonów... po 4 machu pada propozycja czy nie odeskortować jelonka do granicy.. Miałem cię skierować na najbliższy serwis - mówi polski inspektor klepiąc Gonza po plecach Gdzie? W Niemczech? - Gonzo uśmiecha się pobłażliwie.. O ku. rwa - myśli inspektor - faktycznie... Niemcy kończa palić i bawią się czapką jednego z nich i śmieją jak niemieckie dzieci.. Gonzo odpala maszynę Michelin zaczął się gibać... wrócił do siebie Francuzki zakochały się jeszzce mocniej.. Znów jadą... Du. pa blada Dętka Mały Wulkanizator... rachu ciachu. . dwie godziny i gotowe Niemcy palą i uśmiechają się przyjacielsko.. Ruszają Niemcy machają na pożegnanie i ślą całusy Gonzo patrzy na gadżety które podarowali mu ci mili panowie z BAG – 4 bezrękawniki, 2 czapki z daszkiem, 3 lizaki, neonówka, kartonik naklejek, laptop do obsługi programów BAG i czytnik tarczek i jedna bluza mundurowa inspektora BAG… bardzo sympatyczni kolesie Muza dudni, zimny łokieć…na pusto to bajka… Jednak te gładkie drogi nie służą jelonkowi – nie został stworzony do takich prostych nawierzchni Ku. rwa! Remoncik… O ja pier. dole.. Po 6 godzinach co zleciały jak z bicza strzelił znów jadą… Przygoda się kończy… Na granicy znów tłum i szczęśliwy Kermit, płacząc i łkając radośnie rzuca się w ramiona Gonza Ni.. ni…nigdyyy…wię.. ceeejjjj!! – szlocha – Gon…zo… nigdy wię…ceeeejjjj! Gnozo wie że dokonał niemożliwego. Ekipa z Orlen Team klaszcze i płacze. Hołowczyc już wie że za rok nie wystartuje w Paryż Dakar. Ekipa Orlenu za to wie kto wystartuje… Gnozo też już wie…. widzi to w ich oczach… Michelin giba się jak szalony Francuzki zemdlały TVN24 kręci na żywo Wiadomo kogo zaproszą do następnej edycji Tańca z Gwiazdami… Euro 2012 ma już swoja maskotkę… - Jelonek… Kermit trochę żałuje… ale kto mógł przypuszczać.. …. W niemieckiej TV pokazują film nagrany przez jakiegoś kierowcę, jak naćpani funkcjonariusze BAG puszczają Jelcza i jeszcze dają mu prezenty i machają… wybucha afera… Kanclerz A. Merkel podaje się do dymisji.. są zwolnienia w BAG i poważne zmiany proceduralne… Gonzo odpala fajkę i uśmiecha się… …Dokonał niemożliwego…
  20. tak trochę OT... napinacie się niepotrzebnie... Jak dbasz tak masz - nie na darmo tak się mówi... Oczywiście, że jakość Audi spadła, jednakże podobnie ma się rzecz z autami innych producentów. Rządzą księgowi. Wymiana oliwki co 30tys czy niskie dzienne przebiegi, typowo miejskie/polskie, biorąc pod uwagę DPF (ON w oleju), mogą być katastrofalne, bo te motory są projektowane raczej do dużych przelotów, pomijając oczywiście programowane starzenie się części i ich awaryjność... a po drugie - największą słabością auta jest jego poprzedni właściciel hehe.. A Niemiec robi przewidywane na czas trwania leasingu te ok. 150kkm i sprzedaje młode rocznikowo i wciąż ładnie wyglądające auto polaczkom i innym słowianom, którzy muszą się zżymać na padające silniki - które jednak wysłużyły już tyle na ile chyba były zaprojektowane by działać w miarę bezproblemowo ... Największymi odbiorcami nowych Audi są mimo wszystko tacy właśnie Niemcy i to pod nich i ich potrzeby/sposób użytkowania projektowane są te auta... Zmierzam do tego, że kupno używanego, nawet z salonu jak koledzy wyżej pisali i jak kupiłem mój ja, to swoista loteria. Ten wątek rzuca nieco inne światło: http://a4-klub.pl/2-0-197/to-naprawde-awaryjnoscia-2-0-tdi-269921/ Nie bronię 2.0 tdi, chociaż mi się nie sypie a posiadane wcześniej 1.9 tdi kilka razy klękło (i był to podobno pancerny 1Z). Z perspektywy lat i kilometrów - więcej było problemów z b5 niż b7, ale wciąż wszystko przede mną heheh... Nawiązując do koreańców. Mam z nimi zawodową styczność (KIA Ceed, Sorrento - diesle) i powiem wam, że wcale nie jest tak kolorowo. Te auta starzeją się w bardzo zauważalny i niefajny sposób, i też mają typowe dieslowskie problemy. Jakość materiałów (plastyki, tapicerka) jest syfna - kilkunastoletnie Audi mają lepsze wnętrza niż 4 letnie kijanki. Kilkuletnie KIA są po prostu jakieś takie "obleśne" w środku, sprawiają wrażenie starszych niż są. Rzężenie silnika i jakieś dziwne dźwięki spod maski, rozlatujące się zawieszenie, problemy z instalacją elektryczną, obłażący lakier z aut w kolorze czerwonym... Ale żeby było śmieszniej, też nie jestem jakimś audikowym szowinistą i zamiast Audi, na drugie auto do domu planuję w tym tygodniu zakup Fiata Stilo 1.9 JTD 120KM z 2006, po prostu wszystko wskazuje, że jest znacznie tańczy w utrzymaniu i naprawach... więc zobaczymy czy będę klął czy się uśmiechał Na koniec mojego nieco przydługiego OT - pokój Panowie, wszystko się w końcu zepsuje
  21. Kupiłem w DE z Robertem ponad 3 lata temu z przebiegiem 148kkm, totalnie bezwypadkową z potwierdzonym przebiegiem, od autoryzowanego sprzedawcy Audi, teraz mam 210kkm. Całkiem świadomie wybierałem silnik BPW. Po zakupie przy wymianie rozrządu zapobiegawczo wymieniłem zabierak. Do tej pory nie dzieje się na szczęście zupełnie nic poza wymianą zaworu egr półtora roku temu (wtedy nie wiedziałem jeszcze, że można po prostu wyczyścić heh). Faktem jest, że szukałem "perełki" i zapłaciłem nieco więcej niż przeciętna cena, ale wierzę, że było warto , wahacze póki co oryginalne, dpf bezproblemowy... Śmigam głównie trasy po 15km w jedną stronę (dojazd do pracy) na Motulu wymienianym co 10kkm, podobnie jak wszystkie filtry. Paliwo: zawsze był Orlen, czasem Statoil, a ostatnie 2 lata dobra ropa ze wschodu przywożona przez zaufanego Białorusa 6 letnią beemką i spuszczana przez niego ze zbiornika , do której ostatnio dolewam olej 2T LM... i szczerze mówiąc żadnych różnic nie czuję. Tak więc z tą awaryjnością 2.0 TDI bywa różnie ... ale, że to tylko maszyna, więc pewnie w końcu się zepsuje
  22. trochę bedzie OT. No nie wiem jakie byłyby skutki jeżdżenia na mixolu gdy auto jest wyposażone w dpf... Pewnie, że dla samych pompek byłoby lepiej bo tłustsze paliwo=lepsze ich smarowanie, ale dpf zasyfiłby sie chyba szybciorem... btw, polskie paliwa mają sporo biododatków więc i tak są chyba "tłustsze" niż sama czysta ropa... a co do dodatków zapobiegających wytrącaniu się parafiny, czy to skydd czy xeramic, proporcja to 10ml na 10l paliwa.
  23. ja od kiedy mam b7, tj, od jakichś 3 lat, co roku wlewam do paliwa depresator xeramic albo skydd i nie mam nigdy problemów. Wcześniej robiłem tak samo przez lata w starej b5 z poczciwym niezawodnym 1z. Do tej pory nie zauważyłem żadnych negatywnych skutków działania tych preparatów a robię w ciągu zimy może niezbyt dużo bo ok. 10tys km, jednak jakaś skala porównawcza jest. Tankuję na tej samej stacji co mój szwagier (orlen) i w tamtym roku jego volvo stało zamarznięte w trasie (podczas czyszczenia ze zbiornika parafinę można było wybierać łyżkami) a ja śmigałem bezproblemowo, nawet po całonocnym parkowaniu pod chmurką poniżej -30.
  24. praktycznie nielimitowany czas pracy, tzn nigdy mniej niż 8godz a najczęściej po około 10godz, nocki, niedziele i święta heheh, ale i tak to lubię, chwasty wyrywam, ale w normalny sposób - na zasadzie, że z ludźmi po ludzku a z k..wami po k..wsku.
  25. albo jak zrobiłem to ja - pogodzić się z tym, że "pięknym i młodym" to było się kiedyś a teraz to już zostało samo "i" .... opitoliłem się kilka lat temu na zero i tak noszę, wygoda rewelacja hehe, a i młode laseczki jakoś tak same lgną .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...